Według danych GUS, na studiach trzeciego stopnia kształci się obecnie ponad 40 tys. Polaków. Firma rekrutacyjna Antal analizuje, jak w sektorze prywatnym sprawdzają się specjaliści z „dr” przed nazwiskiem.
Rozważając kilkuletnie zaangażowanie w studia doktoranckie, bez planów związania się ze środowiskiem akademickim na całe życie, warto zweryfikować pobudki, które są dla nas motywatorem. (Fot. Fotolia)
• Doktorat może być przeszkodą w poszukiwaniu pracy.
• Pracodawcy przywiązują większą wagę do zdobytego doświadczenia, a nie poziomu wykształcenia.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl
• Branże, w których doktorat ma największe znaczenie w sensie profesjonalnym, to m.in. naturalne sektory zaufania publicznego, jak medycyna czy prawo.
Robienie doktoratu jest sensowne i niezbędne, jeśli ktoś rozważa pozostanie na uczelni i profesurę. Natomiast jeśli planujemy napisanie doktoratu z myślą o rozwijaniu dalszej kariery zawodowej poza uczelnią, warto rozważyć wszystkie za i przeciw.
- Przede wszystkim trzeba przemyśleć fakt, że w czasie, kiedy my robimy doktorat, inni już poruszają się po rynku pracy i zdobywają doświadczenie zawodowe, które dla pracodawcy ma najczęściej zdecydowanie większe znaczenie, niż sam tytuł doktora – wyjaśnia Zuzanna Witkowska, headhunterka w Antal i zarazem doktor w obszarze technologii chemicznych.
Odrzuć biret, pokochaj biały kołnierzyk?
Studia trzeciego stopnia przeżyły swój renesans w latach 2006-2013, kiedy liczba ich uczestników wzrosła aż o 40 proc. Większość doktorantów kształciła się w trybie stacjonarnym, angażującym czasowo w stopniu zdecydowanie utrudniającym pogodzenie obowiązków akademickich z pracą zawodową.
W ostatnich latach wzrost popularności studiów doktoranckich przyhamował, co nie zmienia faktu, że w gmachach uniwersytetów kryje się ponad 40 tys. świetnie wykształconych umysłów. Struktury akademickie wchłoną zaledwie ułamek tej liczby. Tymczasem sektor prywatny boryka się z rynkiem pracownika. Każde nowe źródło kandydatów powinno być na wagę złota.
Według badań Antala, do każdego specjalisty i menedżera rekruterzy odezwali się w ubiegłym roku średnio 10 razy z propozycją rozmów. Do specjalisty i menedżera z obszaru IT – aż 36. Dlaczego więc z rezerwą podchodzi się do kandydatów – doktorów?
- Pracodawcy definiują swoje wymagania dotyczące wykształcenia kandydatów bardzo oględnie, natomiast oczekują konkretów jeśli chodzi o kompetencje. Na rozmowach rekrutacyjnych kandydaci są dokładnie wypytywani o narzędzia, które znają, procesy, z którymi mieli do czynienia, metodologie, języki, systemy. Im więcej mamy twardych kompetencji, tym bardziej nasze szanse na zatrudnienie rosną – tłumaczy Zuzanna Witkowska.
Doktor budzi zaufanie
Branże, w których doktorat ma największe znaczenie w sensie profesjonalnym, to naturalne sektory zaufania publicznego, jak medycyna czy prawo. Wśród osób zwracających się po pomoc do przedstawicieli zawodów z tych obszarów, tytuł doktora budzi nadzieję na uzyskanie lepszej porady, co oczywiście może, ale nie musi mieć przełożenia na rzeczywistość.
Podobny mechanizm działa także w branży konsultingowej i instytucjach finansowych. Szanse na ciekawy rozwój zawodowy w sektorze prywatnym i wysokie zarobki polski doktor ma także za granicą.
- Jeśli swoje dalsze losy wiążemy z pracą za granicą, tytuł doktorski będzie naszą kartą przetargową. Np. w Niemczech obrona doktoratu budzi powszechny respekt (nie tylko wśród pracodawców), otwiera wiele drzwi i wiąże się z wyższymi zarobkami niezależnie od zdobytego doświadczenia – wyjaśnia Witkowska.
Trzeci stopień – kiedy warto?
Rozważając kilkuletnie zaangażowanie w studia doktoranckie, bez planów związania się ze środowiskiem akademickim na całe życie, warto zweryfikować pobudki, które są dla nas motywatorem.
Dlaczego chcemy zdobyć ten tytuł? Jeśli dla potencjalnych wyższych zarobków – w takim wypadku nie warto, ponieważ tytuł nie jest w stanie tego zagwarantować. Jeśli dla wiedzy – należy pamiętać, że w przyszłości frustrujący może być brak możliwości wykorzystania go w pracy zawodowej. Jeśli jednak chcemy to zrobić dla siebie, zainwestować swój czas i zobaczyć, jakie drzwi w przyszłości otworzy nam to doświadczenie i tytuł doktora – śmiało, to dobra decyzja.
- Doktorat może być przeszkodą w poszukiwaniu pracy, ale tak samo przeszkodą może być inna, zupełnie nieoczekiwana kwestia. Na przykład studia ukończone na uczelni niepublicznej (co - bez względu na jej prestiż - jest niekiedy powodem dyskwalifikacji kandydata z powodu sztywnych wymogów korporacyjnych) albo doświadczenie zdobyte w firmie, która nie jest pozytywnie postrzegana na rynku – podsumowuje Witkowska.
PODOBAŁO SIĘ? PODZIEL SIĘ NA FACEBOOKU
KOMENTARZE (0)