- Jednocześnie widzimy, że sektory, w których sytuacja - pomimo spowolnienia - jest dobra, widzą w najbliższych miesiącach szanse na przyciągnięcie wykwalifikowanych kandydatów. Podobnie jest to szansa dla nowych inwestorów, którzy planują pozyskiwanie talentów na polskim rynku. Mniejsza konkurencja o kandydatów daje im większe możliwości - dodaje.
Monika Smulewicz, partner w Grant Thornton, założycielka Akademii Mistrzostwa Kadrowo-Płacowego, zauważa, że osłabienie aktywności gospodarczej będzie miało wpływ na bezrobocie. Komisja Europejska prognozuje wzrost średniej stopy bezrobocia dla UE z 6,2 proc. w 2022 roku do 6,5 proc. w 2023. Dla Polski będzie to 3 proc. w 2023 roku wobec 2,7 proc. w 2022 (według BAEL). Z kolei prognoza NBP zakłada stopę bezrobocia na I kwartał 2023 r. na poziomie 3,1 proc., a na koniec 2023 r. 4,6 proc.
- Obydwie instytucje są zgodne, że na rynku pracy będzie w miarę stabilnie. Wiele zależy od tego, czy sytuacja z inflacją będzie układała się po myśli ekspertów, tj. po upływie I kwartału uda się ją zatrzymać i nastąpi przełamanie. Inną sprawą pozostaje sytuacja globalna – wciąż niepewna. Turbulencje w łańcuchach dostaw, wysokie ceny energii i trwająca za naszą wschodnią granicą wojna. Firmy z pewnością biorą pod uwagę możliwość spowolnienia gospodarczego, stąd będą raczej cechowały się ostrożnością w zatrudnianiu, zatem ofert pracy powinno być mniej. W najczarniejszych scenariuszach niektóre branże mogą być zmuszone do zwolnień grupowych - komentuje Smulewicz.
Monika Smulewicz (Fot. mat. pras.)
Jak zauważa Smulewicz, pomimo niskiego bezrobocia wciąż mamy do czynienia z niedoborem pracowników w sektorach produkcji i logistyki. Wojna na Ukrainie uszczupliła nasz rynek pracy o ok. 500 tys. mężczyzn, którzy pracowali w fabrykach i na budowach.
- Eksperci wskazują jeszcze na jedno zjawisko. Nadal mamy ogromną liczbę nieobsadzonych wakatów. Firmy ogłaszają nabory, zwracają się do urzędów pracy, ale po prostu nie są w stanie znaleźć ludzi. Zatem w sposób naturalny zlikwidują w pierwszej kolejności te nieobsadzone miejsca pracy. Wtedy może się okazać, że ogłoszeń o pracę będzie po prostu mniej - ocenia Smulewicz.
W podobnym tonie wypowiada się Cezary Mączka, dyrektor HR w Polskiej Grupie Farmaceutycznej, który podkreśla, że z jednej strony słyszymy, jak nadchodzący kryzys zmieni rynek pracy w 2023 roku, a z drugiej strony, jak spojrzymy na badania prowadzone przez największe w Polsce firmy zajmujące się masowymi rekrutacjami lub dostarczające pracowników tymczasowych, to widzimy bardziej optymistyczny obraz.
- Blisko 16-20 proc. pracodawców zapowiada zwiększanie zatrudnienia, a ponad 75 proc. planuje utrzymać zatrudnienie. Oznacza to, że nadal w przyszłym roku będziemy mieć rynek pracownika. A zatem przy dwucyfrowej inflacji kreatywnie trzeba będzie szukać sposobów na pozyskanie kandydata i jego utrzymanie. Nie sądzę, że firmy będą zwiększały zespoły rekrutacyjne, raczej będą bardziej koncentrować się na ich efektywności, na bardziej targetowanym dotarciu do kandydatów lub grup kandydatów - dodaje Mączka.
Cezary Mączka (Fot. mat. pras.)
Krzysztof Trębski, członek zarządu agencji pracy tymczasowej Tikrow, podkreśla, że wyniki Miesięcznego Indeksu Koniunktury, czyli wskaźnika mierzącego sytuację polskich przedsiębiorstw, pokazują, że w grudniu przeważały firmy, które zamierzają utrzymać zatrudnienie na obecnym poziomie.
- Firmy, chcąc pozostać aktywne na rynku, muszą dziś w mądry sposób oszczędzać. Mądry, czyli taki, który nie zachwieje ich codzienną zdolnością do produkcji lub świadczenia usług. W naszej ocenie praca stanie się w 2023 roku bardziej „smart” - będzie planowana w krótkiej perspektywie, a pracownicy jeszcze bardziej otworzą się na realizowanie dodatkowych zadań niż na ograniczanie się do pracy przez 8 godzin dziennie u jednego pracodawcy - mówi Trębski.
- Przy dotychczasowych licznych zawirowaniach gospodarczych i ekonomicznych na rynkach europejskich i światowych ciężko mówić o wiarygodnych prognozach dotyczących poziomu bezrobocia w kolejnych miesiącach. Niemniej według opublikowanych w listopadzie 2022 r. prognoz Komisji Europejskiej stopa bezrobocia w Polsce w 2023 roku wyniesie 3 proc. wobec 2,7 proc. w 2022 roku - dodaje Trębski.
Krzysztof Trębski (Fot. mat. pras.)
Delikatny wzrost bezrobocia
Według Piotra Cwaliny, partnera w firmie doradczej WNCL, możemy spodziewać się delikatnych wzrostów bezrobocia. Spowodowane będzie to głównie turbulencjami w firmach, wynikających z silnego wzrostu kosztów materiałów (np. cen drewna, stali, aluminium), logistyki (nadal szalejące ceny paliwa, energii, gazu) i pracy ludzkiej (presja inflacji, ale przede wszystkim drastyczny wzrost minimalnej płacy od stycznia i lipca), których nie uda się skompensować wzrostem marży.
- Wygląda na to, że pewną ulgę mogą odczuć firmy z sektora IT. To nie oznacza zatrzymania rekrutacji w tych obszarach, ale trochę więcej spokoju w pozyskiwaniu pracowników - dodaje Cwalina.
Zdaniem Cwaliny podobny trend może się utrzymać na poziomie specjalistów, kadry menedżerskiej. Część decyzji rekrutacyjnych będzie odkładana w czasie, a to może choć minimalnie zwiększać dostępność osób o pożądanych na rynku kompetencjach.
Partner WNCL zwraca uwagę także na lukę, powstałą po wyjeździe pracowników z Ukrainy, którą trudno będzie wypełnić.
- Obserwuję, że coraz więcej firm otwiera się na pracowników z tzw. kierunków egzotycznych, np. Nepalu, Filipin. Nadal dominuje u nas konkurencja kosztowa w obszarach takich, jak produkcja, dystrybucja, logistyka. Nie wydaje się więc, by 2023 r. przyniósł dużą ulgę w tych sektorach - mówi Cwalina.
Piotr Cwalina (Fot. mat. pras.)
W podobnym tonie wypowiada się Sylwia Pawełczyk-Maśluk, senior vice-president talent&culture Northern Europe w Accorze. Jej zdaniem bezrobocie wzrośnie, ale nie do poziomów znanych sprzed 20 lat, kiedy wynosiło ono 21 proc.
- Pamiętam to dobrze, bo właśnie wtedy rozpoczynałam swoją drogę zawodową. Myślę, że pozostaniemy poniżej 8 proc. Jak dużo poniżej, to zależy od wielu czynników i będzie się różnie rozkładało geograficznie. Bardziej martwi mnie dobrostan psychiczny ludzi wobec tego wszystkiego, co się dzieje w ostatnich latach. Już teraz mówi się głośno o tym, jak wiele osób potrzebuje wsparcia w tym zakresie, a przyszły rok, z wysoką inflacją i spowolnieniem gospodarczym, nie będzie łatwiejszy - tłumaczy Pawełczyk-Maśluk.
Wyższe bezrobocie oznacza nie tylko dłuższe poszukiwanie pracy, ale też często konieczność redefinicji swojej drogi zawodowej, rezygnację z pewnych planów, wysiłek włożony w dokształcenie, a - jak zaznacza Pawełczyk-Maśluk - część osób zwyczajnie nie ma na to siły.
- Ważne wydaje mi się zatem zadbanie o swoje zasoby psychiczne, zbudowanie czy wzmocnienie kręgu wsparcia emocjonalnego na wypadek, gdyby przyszło się nam zmierzyć z poszukiwaniem pracy - dodaje Pawełczyk-Maśluk.
Sylwia Pawełczyk-Maśluk (Fot. mat. pras.)
Magda Dąbrowska, wiceprezes Grupy Progres, uważa, że na ten moment trudno oszacować, jaki będzie poziom bezrobocia i wakatów w 2023 roku, bo sytuacja jest tak dynamiczna, że nikt tego nie wie. Jej zdaniem nie będzie jednak radykalnego wzrostu bezrobocia, ale to z całą pewnością będzie można stwierdzić za jakiś czas.
- Biorąc pod uwagę obecną definicję osoby bezrobotnej, tym trudniej jest przewidzieć wzrost bądź spadek, bo w przyszłym roku definicja ta ulegnie zmianie. Bezrobotni podzieleni zostaną na dwie grupy: osoby szukające zatrudnienia i te rejestrujące się jako bezrobotni po to tylko, by nie stracić ubezpieczenia i innych świadczeń. Bezrobocie statystycznie będzie więc mniejsze od obecnego, bo z całego zbioru wypadnie grupa nieszukających etatu - mówi Dąbrowska.
To, czy firmy będą powiększać zespoły, zależy od branży. Według Dąbrowskiej branża spożywcza, produkcyjna czy logistyka mogą zwiększać zatrudnienie, a w branżach drugiej potrzeby raczej tego wzrostu nie będzie. W efekcie liczba ofert pracy utrzyma się na podobnym poziomie do tegorocznego, bo jedne branże będą zwiększać, a inne zmniejszać zatrudnienie.
- Receptą na to, żeby prawidłowo oceniać obecną sytuację i funkcjonować w trudnym czasie, jest nieuleganie negatywnym nastrojom społecznym, ale twarda analiza rynku i planowanie w krótkiej perspektywie. To pomoże pracodawcom niemal na bieżąco dostosowywać się do aktualnej sytuacji i modyfikować strategie. Mamy już doświadczenie w takim działaniu – pamiętamy przecież sytuację z czasu pandemii. Wiele firm na szczęście odrobiło lekcję i potrafi odnaleźć się w trudnych okolicznościach - mówi Dąbrowska.
Magda Dąbrowska (Fot. mat. pras.)
- Przeciwdziałaniu bezrobociu może pomóc nie tylko racjonalne myślenie przedsiębiorców, ale też zmiany, które zachodzą m.in. w urzędach pracy. Zaczyna się tam stawiać na konkretne kompetencje pracownika i na to, by kandydat pracował zgodnie z wykształceniem, a nie gdziekolwiek. Żeby dostosować kompetencje do wymogów pracodawcy i spełnić oczekiwania rynku, oferuje się bezrobotnym różnego rodzaju szkolenia i kursy, które pomogą im zdobyć pożądane umiejętności. My od dawna praktykujemy takie podejście i muszę przyznać, że jest to bardzo dobre rozwiązanie - dodaje.
Jak zauważa Magda Dybska-Tabor, dyrektor HR w Danone, według Komisji Europejskiej w 2023 r. nastąpi spowolnienie wzrostu gospodarczego, co prawdopodobnie spowoduje niewielki wzrost bezrobocia.
- Prognozuje się, że stopa bezrobocia w Polsce w 2023 roku wyniesie 3 proc. wobec 2,7 proc. w 2022 r. Większość firm planuje utrzymanie zatrudnienia na stałym poziomie, sytuacja jest jednak niepewna i docierają do nas też informacje o planach redukcji zatrudnienia w firmach produkcyjnych i usługowych. Spodziewamy się więc spadku liczby ofert na rynku z powodu nieodtwarzania wakatów i zamrożenia procesów rekrutacyjnych - mówi Dybska-Tabor.
Magda Dybska-Tabor (Fot. mat. pras.)
Wojciech Ratajczyk, prezes agencji zatrudnienia Trenkwalder, wiceprezes Polskiego Forum HR, zwraca uwagę na inną kwestię. Stopa bezrobocia rejestrowanego w Polsce nadal oscyluje na poziomie 5,1 proc. Według danych Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej z początków grudnia 2022 r. mamy 800 tys. zarejestrowanych bezrobotnych.
- Ta liczba nie zmienia się od kilku lat. To są osoby, które w większości przypadków stale nie poszukują pracy. Przy tak niskim bezrobociu, nawet przy niepewnej sytuacji gospodarczej, nie więcej niż 300 tys. ludzi może stracić pracę w najbliższym roku. Mówimy więc o wzroście bezrobocia o ok. 1,5 punktu procentowego, do 6,5 proc. Nie będzie to oznaczało masowego bezrobocia - komentuje Ratajczyk.
- Liczba ofert pracy w listopadzie 2022 r. zmniejszyła się o 5 proc. w stosunku do ubiegłego roku, ale w samym tylko listopadzie w odniesieniu do poprzedniego miesiąca ten spadek wyniósł 1,8 proc. To nie jest dużo, ale widać, że dynamika spadku ofert przyspiesza - dodaje.
Wojciech Ratajczyk (Fot. mat. pras.)
Jeśli chodzi o pracę tymczasową, to Ratajczyk nie przewiduje znaczących zmian. Według danych Polskiego Forum HR liczba pracowników tymczasowych spadła po trzech kwartałach o 17 proc.
- Przed nami kryzys i wyhamowanie gospodarki, a wiadomo, że pracownicy tymczasowi, którzy zapewniają firmom elastyczność działania, są zwalniani w pierwszej kolejności. Jednak mamy do czynienia z zaburzeniem sytuacji rynkowej ze względu na odczuwalny brak pracowników. Firmy mają wybór między stałością załóg a elastycznością. Oba te wykluczające się czynniki są teraz tak samo ważne. W związku z tym równowaga pomiędzy utrzymaniem stałych pracowników, których już zatrudniamy i wyszkoliliśmy, a niepewnością jutra, jeśli chodzi o inwestycje, spowoduje, że bilans na rynku pracy tymczasowej wyniesie zero. W najbliższym roku firmy, w zależności od sektora, będą balansowały pomiędzy elastycznością a stałością zespołu - wskazuje prezes Trenkwaldera.
Zatrzymanie pracowników w firmach
Zdaniem Ratajczyka obecna sytuacja na rynku pracy sprawia, że firmy będą bardziej koncentrować się na utrzymaniu obecnych zasobów ludzkich, swoich kluczowych zespołów, które z trudem odbudowały po pandemii, niż na ich powiększaniu.
- Pracodawcy bardziej skupią się na sprostaniu presji płacowej i innym presjom kosztowym niż na inwestowaniu w rozwój. Dlatego oceniam, że rynek rekrutacji stałych co najmniej nie wzrośnie, jeżeli nie spadnie. Oczywiście są sektory, jak np. BPO/SSC, gdzie planowany jest 12-proc. wzrost zatrudnienia w 2023 roku. Wynika to z faktu, że firmy na całym świecie szukają sposobów na obniżki kosztów i będą przenosiły lub rozbudowywały centra usług w Polsce w poszukiwaniu tańszego serwisu - wyjaśnia Ratajczyk.
Również Renata Prys, dyrektorka Działu People w McDonald’s Polska, podkreśla, że największym wyzwaniem dla pracodawców w nadchodzącym roku będzie utrzymanie pracowników i pozyskanie talentów spoza organizacji.
Renata Prys (Fot. mat. pras.)
- W organizacjach takich, jak McDonald’s, które mimo wyzwań, jakie przynosi niełatwa sytuacja rynkowa, wciąż dynamicznie się rozwijają, potrzeby zatrudnieniowe będą stale rosły. Dlatego za cel obraliśmy sobie z jednej strony zadbanie o jak najlepsze doświadczenia obecnych pracowników, oferowanie im możliwości rozwoju, stabilnego zatrudnienia i po prostu komfortowego, przyjaznego miejsca pracy otwartego na różnorodność. Z drugiej zaś strony wciąż rekrutujemy, oferując korzystne warunki zatrudnienia, dostosowane do różnych potrzeb kandydatów - mówi Renata Prys.
Walka o talenty zaostrzy się
Andrzej Borczyk, współzałożyciel HRInfluencers, think tanku zrzeszającego liderów branży HR, zaznacza, że możemy się spodziewać ostrożniejszego podejścia do rekrutacji, zamrażania procesów.
- Restrukturyzacje mogą wpłynąć na poziom bezrobocia, który na rynku w Polsce jest wciąż niski. Będą także sektory, które będą ciągle rekrutować, dlatego obraz rynku będzie różnorodny. Spodziewałbym się z jednej strony mniejszej liczby rekrutacji i większej walki o talent, który wnosi różnicę, z drugiej inwestycji w zmianę kompetencji i szukanie nowych możliwości rozwoju. Pamiętajmy, że wciąż walczymy z dużą ilością zmian i coraz większym zmęczeniem. Musimy być przygotowani na różne scenariusze - komentuje Borczyk.
Andrzej Borczyk (Fot. mat. pras.)
Maja Chabińska-Rossakowska, dyrektor HR w ING Banku Śląskim, zwraca uwagę, że zmiany demograficzne nadal będą mocno wpływać na rynek pracy.
- Jesteśmy w momencie, w którym ciągle kurczy się liczba osób aktywnych zawodowo i nic nie wskazuje na to, żeby ten kierunek w krótkim terminie się zmienił. To niewątpliwie będzie wpływać na rynek pracy i liczbę dostępnych ofert. Spowolnienie gospodarcze na pewno w jakimś wymiarze wpłynie na oferty pracy, jednak należy cały czas pamiętać, że w zawodach związanych z IT lub tych, które są poszukiwane na rynku, brakuje kilkadziesiąt tysięcy specjalistów. Ograniczony dostęp do pracowników poszukiwanych specjalizacji na pewno będzie oddziaływać na wynagrodzenia - już teraz obserwujemy przebicia stawek i "kupowanie" pracowników, np. poprzez oferowanie bonusów powitalnych - mówi Chabińska-Rossakowska.
- To, co obserwujemy na rynku pracy, powinno dla nas wszystkich być zachętą do upskillingu i reskillingu. Ci, którzy regularnie inwestują w swoje umiejętności, zdecydowanie łatwiej radzą sobie na rynku pracy, są też bardziej "zatrudnialni". Dziś wiele umiejętności stało się oczekiwanym minimum (np. obsługa komputera). Jeśli ktoś ma "dług kompetencyjny", coraz trudniej będzie mu dogonić rynek, bo on zmienia się szybko - dodaje.
Maja Chabińska-Rossakowska (Fot. mat. pras.)
Także Agnieszka Wolszczak, HR generalists lead EMEA w Iron Mountain, potwierdza, że potencjał pracowniczy i zmieniająca się sytuacja demograficzna w kraju od lat są jednymi z najuważniej monitorowanych przez branżę HR obszarów. Ma to związek z tym, jakie obowiązki stanowią priorytet dla współczesnych działów kadrowo-płacowych, a należą do nich przede wszystkim: prowadzenie procesów rekrutacyjnych i pozyskiwanie talentów, ograniczenie rotacji w zespole, a także rozwój pracowników i odpowiadanie na ich oczekiwania.
- Aktualnie mamy do czynienia z rynkiem pracownika, co wskazuje, że w najbliższym czasie nie należy oczekiwać wzrostu bezrobocia, również ze względu na fakt, że społeczeństwo w Polsce się starzeje. Dotychczasowe obserwacje rynku wskazują również na to, że zapotrzebowanie na nowych pracowników w ostatnim czasie utrzymuje się na stosunkowo stałym, wysokim poziomie. Choć realia ekonomiczne nie są do końca sprzyjające, pracodawcy wciąż będą zainteresowani zatrudnieniem wyróżniających się kandydatów. Nadchodzący rok przyniesie jednak weryfikację wielu czynników, które mogą zarówno zachwiać, jak i ustabilizować rynek pracy - mówi Wolszczak.
Agnieszka Wolszczak (Fot. mat. pras.)
Kompetencje zawsze w cenie
Magdalena Jankowska, dyrektor HR na Europę Północno-Wschodnią w produkującej opakowania firmie Owens-Illinois, uważa, że jeśli wzrośnie bezrobocie, to w branży przemysłowej będzie ono dotyczyło osób o niższych kwalifikacjach.
- W związku z optymalizacją procesów, długoterminowymi zmianami demograficznymi, rośnie znaczenie automatyzacji zmniejszającej popyt na pracowników wykonujących najprostsze, powtarzalne czynności. Coraz bardziej liczą się natomiast kompetencje związane z obsługą złożonych maszyn i urządzeń. Pracownicy o wysokich kompetencjach, specjaliści IT, inżynierowie nadal będą trudni do pozyskania. Empatyczni liderzy, potrafiący elastycznie i skutecznie zarządzać zespołami w niełatwej dziś rzeczywistości, również będą wyjątkowo poszukiwani - mówi Jankowska.
Magdalena Jankowska (Fot. mat. pras.)
Z obserwacji Jankowskiej wynika, że podobnie jak i inne państwa, również Polska zmierzy się z trendami powiązanymi ze starzeniem się społeczeństwa.
- Podczas rekrutacji widzimy już pierwsze symptomy i zapotrzebowanie na elastyczny czas pracy w związku z koniecznością opieki nad starszymi osobami z bliskiego otoczenia albo chęcią wydłużenia okresów urlopów wychowawczych. Żyjemy coraz dłużej, a system opieki jest niewystarczający. Dodatkowo widoczna jest zmiana priorytetów, gdzie najprawdopodobniej na skutek wydarzeń ostatniego okresu, takich jak COVID, konflikt rosyjsko-ukraiński, relacje rodzinne i dbałość o własny wellbeing stały się ważne jak nigdy dotąd. Zmiana ta będzie coraz większym wyzwaniem zarówno dla pracowników, jak i dla pracodawców - ocenia Jankowska.
Zdaniem Pawła Bechcińskiego, dyrektora ds. ludzi i kultury organizacji w Ikea Retail w Polsce, w 2023 roku nadal będziemy odczuwać wzrost kosztów życia, a sytuacja gospodarcza wciąż może być niepewna. Trudno więc jednoznacznie stwierdzić, jak będzie kształtować się rynek pracy.
- Mamy nadzieję, że bezrobocie pozostanie na podobnym poziomie. Wiele firm, w zależności od branży i indywidualnych wyników, zapewne w pierwszej kolejności zdecyduje się na zamrożenie rekrutacji i niezatrudnianie nowych osób, poza uzupełnianiem wakatów. Zwolnienia w większości firm to raczej ostateczność - mówi Bechciński.
- Właśnie dlatego wzrośnie znaczenie rozwoju i poszerzenia kompetencji pracowników o nowe, aktualnie potrzebne w danym biznesie. W ten sposób firmy będą budowały zespoły, które mogą odpowiadać na zmieniające się potrzeby danego biznesu. W Ikei robimy to tak, że na przykład osoba, która dotychczas zajmowała się tylko obsługą klientów offline, może rozwinąć kompetencje w środowisku omnikanałowej sprzedaży i - w zależności od potrzeb - wspierać osoby, które zajmują się sprzedażą online lub odwrotnie - dodaje.
Paweł Bechciński (Fot. mat. pras.)
Coraz więcej firm dostrzeże wartość związaną z zarządzaniem różnorodnością i włączaniem do zespołu, a to - zdaniem Bechcińskiego - spowoduje większą świadomość pracodawców podczas poszukiwania różnorodnych talentów i budowania w ten sposób innowacyjnych zespołów.
- Ważne są także kwestie demograficzne. Jako społeczeństwo robimy się coraz starsi, a co za tym idzie, zmniejsza się liczba osób aktywnych zawodowo. Na rynek pracy wchodzą także nowe pokolenia i przedsiębiorstwa będą skupiać się na tym, jak budować zespoły różnorodne wiekowo - mówi Bechciński.
- Coraz więcej osób będzie też poszukiwać zatrudnienia poza granicami kraju w ramach opcji zdalnych, a większa liczba firm będzie umożliwiać przynajmniej czasową opcję pracy w ten sposób. Ponadto może wzrosnąć rotacja w firmach, ponieważ ludzie, którzy nie będą czuli bezpieczeństwa i stabilności finansowej oraz pozafinansowej u swoich obecnych pracodawców, będą poszukiwać możliwości wyższego wynagrodzenia w innych firmach - dodaje.
Młodzi zmierzą się z kryzysem
Dla dużej grupy młodych pracowników będzie to pierwszy moment, w którym staną twarzą w twarz z kryzysem gospodarczym. Tak uważa Michał Grzybowski, partner, lider zespołu people & organization w PwC Polska.
- Co prawda mamy za sobą parę miesięcy niepewności i załamanie rynku z czasów pandemicznych, ale ostatecznie nie trwało to długo, zaś gospodarka stosunkowo szybko zaczęła się ponownie rozwijać. Więc wszyscy ci, którzy weszli na rynek pracy dwa lub trzy lata temu, będą mieli do czynienia z taką sytuacją po raz pierwszy. I nie ma pewności, w jaki sposób na nią zareagują - mówi Grzybowski.
Michał Grzybowski (Fot. mat. pras.)
Jak dodaje, zgodnie z szacunkami rządu, zapisanymi w projekcie budżetu na 2023 rok, bezrobocie może wzrosnąć nieznacznie - do poziomu 5,4 proc. Jeżeli dekoniunktura w zachodniej Europie, a w szczególności w Niemczech, nie będzie znacząca, to jego zdaniem te szacunki mogą się sprawdzić.
- Pracodawcy w Polsce zmierzyli się w ciągu ostatnich 20 lat z kilkoma tąpnięciami ekonomicznymi. W szczególności kryzys finansowy lat 2008-2009 czy wybuch pandemii koronawirusa oznaczały, że zarządy firm musiały dokonywać trudnych wyborów w kwestiach kapitału ludzkiego. W sytuacji pandemii COVID-19 rządowe tarcze antykryzysowe zasadniczo wsparły pracodawców w zminimalizowaniu cięć w zatrudnieniu. Natomiast w przypadku lat kryzysu finansowego to wyłącznie odpowiedzialność przedsiębiorców, utrzymujących zatrudnienie w trudnym okresie, pozwoliła im na dynamiczne wzrosty przychodów i zysków w momencie powrotu koniunktury gospodarczej. Uważam, że tak będzie również tym razem - podsumowuje Grzybowski.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (2)