Bieszczadzki oddział Straży Granicznej przeżywa prawdziwe oblężenie. O jedno miejsce do pracy bije się nawet 14 chętnych.

Dzięki serialowi "Wataha" zainteresowanie służbą w bieszczadzkiej Straży Granicznej bije rekordy - informuje "Rzeczpospolita".
Bieszczadzki oddział Straży Granicznej, która chce zatrudnić w przyszłym roku nowych funkcjonariuszy do pracy na polsko-ukraińskiej granicy, przeżywa prawdziwe oblężenie. O jedno miejsce bije się nawet 14 chętnych - podaje "Rz". Zdaniem ppor. Agnieszki Golias, rzeczniczki komendanta Straży Granicznej to efekt serialu "Wataha", wyprodukowanego przez HBO. Premierowy, odkodowany odcinek serialu oglądało ponad 1,1 mln widzów. Jeden z bohaterów serialu, Wiktor Rebrow walczy z nielegalnym przerzutem imigrantów, alkoholu, papierosów, a nawet materiałów radioaktywnych ze Wschodu - czytamy w "Rz".
Czytaj też: Celnicy zostaną włączeni do systemu emerytur mundurowych
W tym roku bieszczadzki oddział przyjął 55 funkcjonariuszy. Chętni do pracy przyjeżdżają z całej Polski. Kandydat na funkcjonariusza Straży Granicznej musi mieć polskie obywatelstwo, nie może być karany, być w wieku do 35 lat - informuje "Rzeczpospolita".
"Często kandydaci tłumaczą, że w filmie zobaczyli, o co chodzi w służbie i czują powołanie" - mówiła dla "Rz" major Elżbieta Pikor, rzeczniczka bieszczadzkiej Straży Granicznej.
Do pracy w Straży Granicznej poszukiwane są osoby ze znajomością języków, prawem jazdy kategorii B i co najmniej maturą.



KOMENTARZE (0)