- Autor: Jakub Prokop
- •18 lis 2015 6:34
Co trzeba zrobić, żeby Śląsk był atrakcyjny dla młodych? Żeby chcieli tutaj studiować, żyć, pracować? Jakie region ma atuty, a jakie słabości? Jak może podnosić jakość życia i atrakcyjność pracy? O tych tematach rozmawiali uczestnicy panelu dyskusyjnego „Młody Śląsk z przyszłością” podczas konferencji Silesia HR Trends.

Nad zbudowaniem atrakcyjności Śląska zastanawiał się Arkadiusz Hołda, kanclerz Wyższej Szkoły Technicznej w Katowicach, ze swoimi studentami. – Padały różne pomysły – mówił. – Na przykład 200-metrowe koło, jak w Londynie. Pojechałem do Singapuru, żeby zobaczyć takie koło na własne oczy, bo tam jest jeszcze większe. 99 proc. zwiedzających stanowili Chińczycy, a nie szli oni do koła, tylko do niedalekich hoteli, basenu, tarasu widokowego. To nie jest to, co przyciąga.

– Innym pomysłem jest wieżowiec. Czekamy w tej chwili na wyburzenie tego przy Spodku, który „zdobi” miasto jak pieprzyk twarz Cindy Crawford. Jeśli to miejsce będzie dobrze zagospodarowane, atrakcyjność na pewno wzrośnie – dodał.
Jego zdaniem pomysłów jest dużo, ale Ślązacy w ogóle są raczej niezadowoleni ze swojego otoczenia. A kiedy przyjeżdżają inni, zauważają, jak region się pięknie zmienił.
Mirosław Czarnik, prezes Górnośląskiego Parku Przemysłowego uważa zaś, że elementem, którego najbardziej brakuje, są parki przemysłowe.
– Mamy mieszkania. Z kulturą i sportem też jest całkiem dobrze. Kupić mieszkanie w Katowicach to lepsza inwestycja niż w Krakowie. A parków przemysłowych nie widzę, chociaż w innych miejscach Polski są. Są środki i granty na zbrojenie. Inwestor pójdzie tam, gdzie dostanie najlepszą ofertę. Jeśli ma wybór pomiędzy Śląskiem a Wrocławiem, dzisiaj wybierze raczej tę drugą opcję. Porozumienie między miastem, specjalnymi strefami ekonomicznymi i biznesem jest tym elementem, który nada równowagę – ocenił.

Jarosław Kacprzak z Future Processing twierdzi z kolei, że Śląsk może być fajny i interesujący z perspektywy młodych osób, a jeśli mieszkańcy mają kompleksy wobec Krakowa czy Wrocławia, to są one nieuzasadnione.
– Wielkie koło byłoby intelektualnym wyzwaniem – przyznał. – Takie wyzwania są tym, co młodych przyciąga. Liczy się dla nich nie tylko praca, ale i kultura. Młodzi są kreatywni, a Śląsk jest fajnym miejscem do życia.

Problem z pracą
Jeśli Śląsk chce być atrakcyjny dla młodych osób, nie jest na straconej pozycji. Są liczne instytucje kulturalne i oferty, ale żeby z tej propozycji skorzystać, musi być najpierw zapewniona finansowa jakość życia. Potrzebne są pieniądze choćby na dojazd i bilety.
– A my mamy problem z atrakcyjnymi miejscami pracy – zaznaczył Kazimierz Karolczak wicemarszałek Województwa Śląskiego. – Ciągle dominuje przemysł ciężki – górniczy i hutniczy. W tych branżach średnia wieku jest coraz wyższa. Młode osoby nie czują, że chciałyby w tym miejscu spędzać życie. Czekają na ambitniejsze wyzwania.

Zdaniem Kazimierza Karolczaka dla młodych dobra praca jest ważna, choć niekoniecznie chodzi o pracę najlepiej na świecie płatną.
– Można sobie wyobrazić, że nawet w najgorszym miejscu – choćby i na pustyni – popracuje się dwa lata, zaciskając zęby, zaoszczędzi i wyjedzie. A nam nie o to chodzi. Zarobki to nie wszystko. Musi być możliwość skorzystania z wolnego czasu, wyjścia „na piwo” czy do restauracji. A jeśli nie ma pracy, jak można z tych ofert skorzystać? – zapytał.
Praca nie musi być najlepiej płatna, ale też nie może być pracą w supermarkecie czy w montowni za najniższą krajową. Dużo firm buduje hale, wykorzystując to, że w Polsce jest tania siła robocza, ale skręcanie śrubek przez 20 lat nie jest tym, co daje perspektywę rozwoju osobistego.
– Kulturę i pracę trzeba wypośrodkować. Zgodnie z badaniami najbardziej innowacyjne są te kraje świata, które stawiają na kulturę. Kto ma do czynienia z kulturą już na poziomie szkoły, jest bardziej otwarty, potrafi myśleć kreatywnie – dodał Kazimierz Karolczak
Kultura a rynek pracy
Artur Rojek, dyrektor Off Festiwalu, zgodził się, że Śląsk nie ma powodu do kompleksów. Argumentował przykładami NOSPR-u i festiwali takich jak Tauron albo Off właśnie.
– Jeśli coś na Śląsku powstaje, jest imponujące nie tylko w skali Polski, ale i świata. Mamy dużo zdolnych, ciekawych ludzi, brakuje nam tylko atrakcyjnych miejsc pracy, które zatrzymałyby ich tutaj. O taką atrakcyjność łatwiej w Warszawie – powiedział.

– Młodzi ludzie przyjeżdżają, bo tutaj jest mega cool. Przyjeżdżają, są pozytywnie zaskoczeni, ale potem niestety wracają do swoich miast. A gdyby biznes albo miasto przyciągnęło ich pracą, mogliby zostać. Off Festiwal zacząłem tworzyć tutaj, ponieważ widzę lepsze perspektywy. W Warszawie mogłoby być łatwiej, ale tu jest więcej do zrobienia – dodał Rojek.
Z kolei Marek Zieliński, dyrektor instytucji kultury Ars Cameralis, ocenił, że to nie miejsca pracy budują atrakcyjność i przyciągają ludzi. Wskazał na Portland w USA, które swoją markę zbudowało na barokowym konceptualizmie, a dzisiaj jest siedzibą IBM i Apple. Kreuzberg w Berlinie nawiązuje do historycznej wolności tej dzielnicy. Žižkov w Pradze przyciąga przez swoją dziwność.
– Kultura miasta jest elementem znaczącym i stanowi istotny element atrakcyjności Śląska. Z punktu cywilizacyjnego już jesteśmy przygotowani, teraz należy pomyśleć właśnie o kulturze – stwierdził Zieliński.

Plany na przyszłość
Kilkanaście lat temu dyskusja o Śląsku wyglądałaby zupełnie inaczej. Poza wydarzeniami w Spodku miasto świeciło pustkami.
– Teraz na Katowice jest moda. Sprzyjają temu stosunkowo tanie mieszkania, miejsca pracy i znane wydarzenia. Brakuje jeszcze tylko zaangażowania mieszkańców, którzy przecież są naszym największym atutem. Najlepszym ambasadorem miasta jest mieszkaniec, który dobrze o nim mówi – powiedział Waldemar Bojarun, wiceprezydent Katowic.

Jak twierdzi dr hab. Robert Tomanek, prorektor ds. organizacji, finansów i rozwoju Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach, biznes i uczelnie powinny spotkać się w ramach szerszej współpracy. Jeśli chodzi o kształcenie kadr i komercjalizację wiedzy, należy odejść od taśmowego podejścia na rzecz modelu prosumenckiego.

– W tej chwili jest tak, że traktujemy wiedzę jak każdy inny produkt. Wytwarzamy ją, sprzedajemy biznesowi i narzekamy, że biznes mało płaci. Biznes kupuje i narzeka, że wiedza jest niskiej jakości. Zmiana tego modelu myślenia pomoże obu stronom – podsumował Robert Tomanek.

Artykuł powstał na podstawie panelu dyskusyjnego „Młody Śląsk z przyszłością” podczas konferencji Silesia HR Trends.



Słowa kluczowe
- Arkadiusz Hołda
- Wyższa Szkoła Techniczna w Katowicach
- Mirosław Czarnik
- Górnośląski Park Przemysłowy
- Jarosław Kacprzak
- Future Processing
- Kazimierz Karolczak
- Artur Rojek
- Marek Zieliński
- Waldemar Bojarun
- Uniwersytet Ekonomiczny w Katowicach
- Silesia HR Trends 2015
KOMENTARZE (0)