Rynek pracy uległ rozległym, gwałtownym zmianom w wyniku pandemii koronawirusa. Kryzys odwrócił pozytywne trendy, nie jest jednak tak źle, jak sugerują najnowsze statystki. Niestety jest gorzej, niż miało być.

"Choć wskaźnik bezrobocia rejestrowanego mocno się nie zmienia, nie ma wątpliwości, że rynek pracy uległ rozległym, gwałtownym zmianom w wyniku pandemii koronawirusa" - pisze "Puls Biznesu". Według gazety dowodem na to są czwartkowe (18 czerwca) dane Głównego Urzędu Statystycznego.
Gazeta przytacza te dane. Według nich przeciętne zatrudnienie w Polsce spadło o 3,2 proc. w skali roku, podczas gdy średnie wynagrodzenie brutto wyniosło 5119,94 zł i było wyższe niż w maju 2019 r. o 1,2 proc.
"Oba te odczyty były gorsze od rynkowego konsensusu, który przewidywał spadek zatrudnienia o 2,6 proc. oraz wzrost wynagrodzeń o 1,5 proc. To oznacza, że mimo odmrażania gospodarki sytuacja na rynku pracy w maju była gorsza niż w kwietniu" - ocenia "PB".
Informuje też, że w maju ubyło 84,9 tys. etatów, podczas gdy przez cały okres walki z pandemią, czyli od marca do maja, ubytek ten sięgnął 272 tys.
Gazeta zwracała jednak uwagę, że dane o przeciętnym zatrudnieniu mówią o etatach na rynku pracy, a nie o osobach, które daną pracę wykonują. Dlatego poza redukcją zatrudnienia w okresie epidemii wpływ na spadek w tej statystyce ma także zmniejszenie wymiaru czasu pracy, pobieranie przez pracowników zasiłków opiekuńczych, chorobowych i przebywanie na urlopach bezpłatnych. Gazeta przedstawia też dane za kwiecień, które to potwierdzają - w kwietniu, przy spadku liczby etatów o 153 tys., liczba pracujących spadła o 48 tys.


KOMENTARZE (0)