Branża TSL (transport, spedycja i logistyka) mierzy się z wyzwaniami rekrutacyjnymi. Kandydatów na rynku pracy nie przybywa, tym samym cały proces zatrudniania się wydłuża. Zadania pracodawcom nie ułatwiają również rosnące oczekiwania płacowe.
Firmy z sektora transportu, spedycji i logistyki zdały trudny test i finalnie obroniły się przed negatywnymi skutkami pandemii koronawirusa. Teraz przychodzi im mierzyć się z pierwszymi skutkami działań wojennych prowadzonych w Ukrainie.
- Dziś, w obliczu agresji na Ukrainę, pracodawcy nadal rekrutują. Na początku pandemii firmy wstrzymały procesy rekrutacyjne, natomiast teraz są one jedynie chwilowo przesuwane w czasie. Wiele organizacji wyciągnęło cenne wnioski z pandemicznej lekcji i obecnie, choć sytuacja jest zupełnie inna niż dwa lata temu, racjonalnie podchodzą do kontynuacji planów dotyczących wzrostu zatrudnienia - mówi Marika Stasinowska, executive manager w HRK Procurement and Logistics.
W branży logistycznej poszukiwani są głównie specjaliści ds. logistyki, specjaliści ds. planowania popytu i zapasu oraz specjaliści ds. sprzedaży transportu (morskiego, lotniczego, drogowego) bądź logistyki kontraktowej. To o nich najbardziej zabiegają aktualnie pracodawcy i do nich zaadresowana jest większość ogłoszeń w branży.
Pracodawcy poszukują specjalistów i ekspertów w swojej dziedzinie, w zdecydowanie mniejszym stopniu kierowników czy menedżerów. Jednak znalezienie odpowiedniego kandydata nie jest łatwym zadaniem.
- Jeśli mówimy o pozycjach specjalistycznych w całym łańcuchu dostaw i zakupów, to pierwszą trudnością w tych rekrutacjach jest brak aplikacji na opublikowane ogłoszenia. Poza tym, nawet jeśli metodą poszukiwań bezpośrednich uda się dotrzeć do odpowiednich kandydatów, to trudno nakłonić ich do udziału w procesie - komentuje ekspertka HRK.
Kłopotliwą dla pracodawców kwestią są kontroferty. W branży TSL są one standardem (Fot. PTWP)
Pracodawcy oczekują od potencjalnych kandydatów znajomości programów klasy ERP, WMS, TMS, doświadczenia w zakresie obsługi klientów (w tym zakresie ważny jest również aspekt międzynarodowy i kontakt z klientami zagranicznymi). Wbrew pozorom pracodawcy dużą uwagę przywiązują nie tylko do kompetencji twardych, ale przede wszystkim do tych miękkich, które są kluczowe w kontekście pracy sprzedawców.
Coraz bardziej istotną rolę w organizacji zaczynają odgrywać kupcy pośredni. Jak zauważa Marika Stasinowska, wraz z początkiem roku znacznie wzrosła liczba rekrutacji na te stanowiska. Organizacje mają coraz większą świadomość, że w ich strukturach takie stanowiska powinny się znaleźć. Z drugiej strony stanowiska te charakteryzuje spora rotacja, a co za tym idzie – nieustannie przybywa nowych wakatów. Zapotrzebowanie na kupców różni się w zależności od kategorii, w której się specjalizują.
Zdaniem ekspertki HRK, nieustannie na topie są również rekrutacje dotyczące stanowisk key account managerów.
Inne priorytety
Miejsca pracy czekają, a rąk do pracy brakuje – tak w skrócie można podsumować obecną sytuację w branży TSL.
To z czym obecnie muszą mierzyć się pracodawcy i rekruterzy, to spowolnienie czasu trwania procesów rekrutacyjnych. Wielu kandydatów, którzy jeszcze przed wybuchem konfliktu zbrojnego na Ukrainie otrzymali oferty zatrudnienia i byli zdecydowani je przyjąć, z dnia na dzień zmieniło swoje decyzje.
- Pracodawcy z branży TSL poszukują handlowców do współpracy z klientami w zakresie łańcucha dostaw. Tych wakatów do obsadzenia jest naprawdę sporo, a kandydaci otwarcie komunikują, że w związku z sytuacją w Ukrainie nie są otwarci na zmiany zawodowe w obawie o to, co może wydarzyć się w kolejnych tygodniach czy miesiącach. I to jest trudna sytuacja dla obu stron – podkreśla Marika Stasinowska.
Dodatkowo, jak zauważa ekspertka, wydarzenia w Ukrainie mają ogromny wpływ na wiele aspektów życia. Zarówno kandydaci, jak i pracodawcy licznie angażują się w kwestie społeczne, a wiele osób zmieniło priorytety na najbliższy czas.
Ubywa kierowców
Warto zwrócić także uwagę na inny aspekt – ponad 30 proc. ze 110 tysięcy ukraińskich kierowców zatrudnionych w polskich firmach transportu międzynarodowego wróciło do swojego kraju na wojnę. Jak zaznacza dyrektor generalny Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Transportu Drogowego Andrzej Bogdanowicz – to dopiero początek.
- Po pierwsze ta wojna trwa i wygląda na to, że szybko się nie skończy. Po drugie wielu ukraińskich kierowców zanim wyjedzie, chce ściągnąć swoich bliskich do Polski, ulokować ich w bezpiecznych miejscach i dopiero wtedy wrócić do swojej ojczyzny, walczyć z okupantem - wyjaśnia Bogdanowicz.
Według eksperta ubytku tylu pracowników nie da się uzupełnić – zwłaszcza, że to właśnie ukraińscy kierowcy ratowali branże przed dramatycznym brakiem polskich pracowników.
Czytaj też: Ukraińcy jadą na wojnę, a firmy tracą pracowników. Niektóre branże mocno ucierpią
Ponad 30 proc. ze 110 tysięcy ukraińskich kierowców zatrudnionych w polskich firmach transportu międzynarodowego wróciło do swojego kraju na wojnę (Fot. Shutterstock)
Podwyżki, kontroferty i inflacja
W 2022 roku wynagrodzenia w branży TSL wzrosły średnio o 15 proc. w porównaniu z ubiegłym rokiem. Kandydaci podnoszą swoje oczekiwania finansowe, argumentując to rosnącym poziomem inflacji i zmianami w polskim systemie podatkowym. Jednak, jak zauważa ekspertka HRK, wzrost wynagrodzeń w branży obserwujemy nieustannie od kilku lat, niezależnie od poziomu inflacji czy innych okoliczności.
– Pracodawcy przyglądają się zmianom na rynku, analizują, coraz częściej korzystają z usług mappingu wynagrodzeń, aby zweryfikować, jak wyglądają płace na rynku. Jednak w mojej ocenie jeszcze nie wszyscy są świadomi, że tym razem za wzrostem oczekiwań kandydatów stoją coraz wyższe koszty życia i zmiany podyktowane Polskim Ładem. Nie do wszystkich pracodawców przemawiają te argumenty – mówi Stasinowska.
Inną kłopotliwą dla pracodawców kwestią są kontroferty. W branży TSL są one standardem.
– Zdecydowana większość, bo aż 80 proc. kandydatów, którzy składają wypowiedzenie, otrzymuje od obecnego pracodawcy kontrofertę. Dotyczą one głównie wyższego wynagrodzenia, rzadziej pracodawcy proponują zmiany stanowiskowe, a więc awanse pionowe czy też poziome – dodaje ekspertka HRK.
Jak prezentują się wynagrodzenia na poszczególnych stanowiskach? Z raportu płacowego Hays Poland wynika, że w logistyce stawki zaczynają się od 4,5 tys. zł brutto. Na takie minimalne wynagrodzenie może liczyć specjalista ds. zamówień mówiący po angielsku (maksymalna stawka 9 tys. zł).
Ci najbardziej poszukiwani, czyli planiści, zarabiają od 6,5 tys. zł do 14 tys. zł. W przypadku planisty popytu, stawki zaczynają się od 8 tys. zł i kończą na 14 tys. zł. Z kolei w przypadku planisty zapasu, widełki rozciągają się od 6,5 tys. zł do 10 tys. zł.
Czytaj więcej: Zarobki sięgają tu 35 tysięcy miesięcznie. Kandydaci mogą przebierać w ofertach pracy
Pracownicy oczekują pracy zdalnej
Pandemia zdefiniowała możliwość pracy zdalnej lub hybrydowej – jako elementarny benefit pozapłacowy. Większość kandydatów nie chce nawet rozmawiać o możliwości zmiany pracy, jeśli potencjalny pracodawca wymaga od nich wyłącznie pracy stacjonarnej.
Warto również zauważyć, że lokalizacja stanowi jeden z kluczowych aspektów w zakresie wyboru potencjalnego pracodawcy, a samochód służbowy na stanowiskach managerskich dla wielu kandydatów obecnie nie stanowi już benefitu, lecz jest oczywistą składową oferty, jakiej oczekuje kandydat.
Branża TSL zapewnia swoim pracownikom standardowe pakiety benefitów, zawierające m.in. ubezpieczenie na życie, opiekę medyczną czy dofinansowanie do nauki języków obcych. Jedynie nieliczne firmy są w stanie wyróżnić się w aspekcie benefitów, oferując np. pulę godzin do wykorzystania w ciągu roku na działania związane z wolontariatem lub innymi akcjami charytatywnymi.
KOMENTARZE (0)