Rynek pracy IT to od kilku lat rynek pracownika, a duża rotacja i straty poniesione z braku specjalisty na stanowisku to jedno z największych wyzwań stojących przed firmami technologicznymi.
Obecnie w firmach technologicznych ma miejsce następujący scenariusz: idealny kandydat na junior developera zaczyna pracę. Jest osobą ambitną, inteligentną, samodzielnie się uczy, potrafi współpracować w zespole i… ucieka z firmy po 4 miesiącach. Dlaczego? Bo rynek potrzebuje tak wielu kandydatów, że nowy idealny pracownik dostawał 3 oferty pracy dziennie i po prostu przyjął jedną z nich.
Wskaźnik rezygnacji z pracy wśród pracowników branży IT jest wyższy o ponad półtora punktu procentowego od wyników ogólnopolskich. Korporacje wciąż walczą o tę samą grupę talentów, a liczba ofert pracy pięciokrotnie przewyższa podaż programistów. Rynek potrzebuje więcej, więc firmy współzawodniczą, by znaleźć ludzi na wolne stanowiska. Brak wykwalifikowanych rąk do pracy skutkuje utratą wielu szans i brakiem możliwości wystartowania z nowymi projektami.
Trudność w dotarciu do odpowiedniego kandydata to nie jedyna przeszkoda w pozyskaniu wykwalifikowanego pracownika. O finale takiego procesu decyduje bowiem jeszcze szereg czynników. Należą do nich jakość oferowanych świadczeń pozapłacowych, takich jak rozbudowane pakiety opieki zdrowotnej, dofinansowania do zajęć sportowych czy kursów oraz możliwości rozwoju.
Coraz częściej kryterium przyjęcia oferty pracy jest też wizerunek pracodawcy w oczach kandydata. Według danych SAS Institute i Antal, aż 22 proc. specjalistów i menadżerów IT przy wyborze pracodawcy kieruje się innowacyjnością spółki, 16 proc. za kluczowe uznaje styl zarządzania oraz kulturę organizacyjną, a 15 proc. wielkość i prestiż firmy.
Warto wspomnieć, że zapotrzebowanie na programistów generują nie tylko firmy z sektora IT. Wobec cyfrowej rewolucji gospodarki firmy, niezależnie od branży, coraz częściej rozwijają własne departamenty informatyczne, których potrzeby sięgają nawet kilkudziesięciu specjalistów rocznie.
Na rynku są dostępne nowe metody pozyskiwania pracowników. Z pomocą przychodzą specjalistyczne szkoły programowania, które poza selekcją najlepszych kandydatów i ich kształceniem w zakresie pożądanych języków, dbają o rozwój ich kompetencji miękkich, które są niezbędne do pracy w korporacji, czy dużej firmie technologicznej. W ten sposób szkoła dysponuje świetnie wyszkolonymi junior developerami i zapewnia młodszych programistów, którzy mogą rozpocząć pracę w dowolnym momencie.
Selekcja już na etapie rekrutacji pozwala na nabór osób z największym potencjałem, bo wbrew pozorom, nie każdy ma predyspozycje do takiej pracy. Kandydaci sprawdzani są pod kątem znajomości języka angielskiego, umiejętności logicznych, a także, co się nie zdarza często podczas naborów na kursy programowania, pozytywnego nastawienia do współpracy w zespole.
- Dobieramy do zespołów takie osoby, które zamiast mnożyć problemy, szukają rozwiązań, są mocno zmotywowane do nauki i chcą zostać dobrymi programistami. Większość naszych studentów to ludzie, którzy pracowali już w innych branżach i postanowili się przekwalifikować. Są mocno zmotywowani, by zdobyć nową pracę - mówi Jerzy Mardaus ze szkoły Codecool.
Jakie doświadczenie jest najcenniejsze?
Na rynku jest obecnie wiele placówek oferujących naukę programowania, jednak pracodawcy wybierają tylko tych absolwentów, którzy mają doświadczenie projektowe. Jeśli student już od pierwszego dnia nauki pracuje nad prawdziwymi projektem, musi nim zarządzać i odnaleźć się zespole i z nim aktywnie współpracować, dużo szybciej odnajdzie się w realiach pracy w korporacji. Wdrożenie młodego developera do pracy w realiach firmy technologicznej, to trudne zadanie. Nie wiadomo, jak sprawdzi się w zespole, bo nie ma doświadczenia zawodowego, nie miał też wcześniej styczności z kulturą pracy.
Co więcej - każdy człowiek ma swój indywidualny charakter i niesie ze sobą inny bagaż doświadczeń. Wdrożenie pracowników i zintegrowanie ich z zespołem wymaga zaangażowania i czasu - czyli kosztuje. Kandydaci, którzy znają zasady współpracy w zespole i etyki zawodowej, a także potrzebne do pracy technologie i posiadają znajomość kodu znacząco obniżają koszty onboardingu pracowników.
Dlaczego takie rozwiązanie działa?
Junior developerzy po rozpoczęciu pracy w firmie technologicznej nadal potrzebują mentoringu, ale potrafią samodzielnie pracować i na własną rękę uczyć się nowych rzeczy, bo są do tego po prostu przyzwyczajeni.
- Większość naszych studentów przyszło do nas, by się przekwalifikować. Wielu z nich ma cenne doświadczenie zawodowe z innych dziedzin - 85 proc. naszych studentów studiowało bądź ukończyło uczelnię wyższą. Bardzo doceniają swój nowy zawód, bo wcześniej robili coś, w czym nie do końca mogli się spełniać dlatego są bardziej lojalnymi pracownikami - podkreśla Mardaus.
- Pierwsze 6 miesięcy zatrudnienia absolwenta Codecool to taki sam koszt, jaki firma poniosłaby zatrudniając kandydata z wolnego rynku. Dodatkowo szkoła daje gwarancję, że absolwent zostanie w niej przynajmniej na rok, zmniejszając tym samym rotacje pracowników i koszty z tym związane. Takie rozwiązanie może stać się dobra alternatywą na obecne bolączki menedżerów firm technologicznych - dodaje.
KOMENTARZE (3)