Trwa rejestracja uczestników na nasz tegoroczny Europejski Kongres Gospodarczy. Zapraszamy! Udział możecie potwierdzić pod
tym linkiem.
• Z raportu International Business Report firmy Grant Thornton, w którym przebadano 33 kraje wynika, że tylko Japonia ma większą trudność w pozyskaniu pracowników (76 proc.) niż Polska.
• Aż 60 proc. średnich i dużych firm w Polsce deklaruje, że ma „duży” bądź „bardzo duży” problem z rekrutacją pracowników.
• Dla porównania, kwartał wcześniej odsetek ten wynosił 46 proc., rok temu – 32 proc., a dwa lata temu – 20 proc.
Przedsiębiorczość Polaków nie słabnie – z danych Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości wynika, że sektor MŚP to jeden z filarów polskiej gospodarki. W ubiegłym roku aktywnych było ponad 1,8 mln przedsiębiorstw. Jednocześnie powstało 253 tys. nowych firm.
– Nie ulega wątpliwości, że rynek pracy jest w dobrej kondycji. Stopa bezrobocia jest niższa niż w poprzednich latach, a wakatów przybywa. Coraz więcej firm skarży się jednak na trudności w pozyskiwaniu pracowników średniego i wyższego szczebla. Dziś to kandydaci przebierają w ofertach, a ich motywacja ma inne źródła niż kilka lat temu. Wciąż ważne jest wynagrodzenie, ale również docenienie, dobra atmosfera pracy i poczucie głębszego sensu z wykonywanych zadań – podkreśla Michał Młynarczyk, prezes Devire, agencji rekrutacyjnej działającej w Polsce i Niemczech.
Firmy zaczynają zmieniać podejście
Z ogólnodostępnych danych wynika, że Polska jest jednym z krajów, w których niedobór pracowników jest najbardziej widoczny. – Polscy przedsiębiorcy dość późno dostrzegli, że brak wykwalifikowanej kadry ma realny wpływ na ich wynik finansowy i cały biznes. Firmy zaczynają walczyć o pracowników, ale to dopiero początek zmian. Część z instytucji zaczęła budować wizerunek przyjaznego miejsca pracy na zewnątrz organizacji. Tymczasem skuteczne działania employer brandingowe obejmują szereg obszarów oraz narzędzi – także wewnętrznych - które powinny być przemyślane i dopasowane do strategii całego przedsiębiorstwa – podkreśla Michał Młynarczyk.
– Warto skupiać się nie tylko na działaniach zewnętrznych, ale również wewnętrznych – odpowiedniej komunikacji z pracownikami, systemach motywacyjnych, właściwym zarządzaniu oraz docenianiu pracowników. W działaniach zewnętrznych dobrze stawiać na nowoczesne i zoptymalizowane rozwiązania, które trafią do konkretnych kandydatów i przyniosą konkretne efekty – dodaje Młynarczyk..
Punkty zapalne
Wprawdzie chętnych do pracy jest wielu, ale jednym z problemów są nieodpowiednie kwalifikacje, które nie spełniają oczekiwań pracodawców. To właśnie dlatego proces rekrutacji często wydłuża się, koszty rosną, a firmy muszą rezygnować z nowych kontraktów lub zamówień.
Co więcej, pokolenie, które dziś jest najbardziej aktywne na rynku pracy, to tzw. milenialsi, którzy są mniej lojalni i bardziej wymagający. Dodatkowo są oni niezbyt mocno przywiązani do miejsca zamieszkania czy pracy. Jeśli mają wysokie kwalifikacje wolą pracować zdalnie lub wolą być freelancerami aniżeli pełnoetatowymi pracownikami. To właśnie oni mogą wybierać z całego wachlarza ofert. Dodatkowym problemem może być niekorzystna demografia – z danych GUS wynika bowiem, że jesteśmy starzejącym się społeczeństwem, a do 2050 roku ludność Polski zmniejszy się o ponad 4 mln obywateli. Biorąc pod uwagę niedawno obniżony wiek emerytalny możemy spodziewać się jeszcze większej dziury kadrowej.
– Znalezienie dobrego pracownika wydaje się być coraz trudniejsze. Aby proces rekrutacyjny zakończył się sukcesem, zmieniamy podejście do wielu obszarów rekrutacji. Z jednej strony korzystamy z nowoczesnych rozwiązań i automatyzacji, dzięki czemu skracamy proces rekrutacyjny i szanujemy czas obu stron biorących w nim udział. Z drugiej strony dużo energii wkładamy w poznanie zarówno kandydata, jak i specyfiki danego stanowiska oraz całej firmy. Zależy nam na dobrym dopasowaniu nie tylko umiejętności twardych, ale również miękkich. Chcemy, by dana osoba pasowała do firmy i wiemy, że dla dzisiejszych kandydatów ta identyfikacja z nowym pracodawcą też jest niezwykle ważna – podkreśla Michał Młynarczyk.
Gdzie brakuje specjalistów?
Jedną z najlepiej rozwijających się branż w Polsce jest SSC/BPO, czyli sektor nowoczesnych usług biznesowych. Z raportu ABSL wynika, że I kw. 2017 r. w Polsce funkcjonowało łącznie 1078 centrów usług biznesowych (polskich i zagranicznych), zatrudniających 244 tys. osób. Biorąc pod uwagę rozwój branży w ostatnich latach, szacuje się, że do 2020 roku centra usług będą zatrudniać 300 tys. osób.
– Polska umacnia pozycję wiodącej europejskiej lokalizacji dla sektora nowoczesnych usług dla biznesu. Ponadto, centra usług wspólnych to jeden z największych i najszybciej rozwijających się pracodawców na Polskim rynku, co z drugiej strony przekłada się na pojawiające się przed tym sektorem wyzwania. Największym z nich są koszty i czas pozyskania pracowników o wymaganych kompetencjach. Niezbędna jest znajomość języków obcych oraz posiadanie ugruntowanej wiedzy z zakresu migracji procesów biznesowych - komentuje Młynarczyk.
- Rynek kandydata powoduje, że pracodawcy CUW potrzebują obecnie innych metod docierania do kandydatów. Obserwujemy to szczególnie w przypadku stanowisk, na które jest największe zapotrzebowanie. W głównej mierze są to stanowiska wysoko wykwalifikowanych informatyków, programistów i analityków, specjalistów finansowo-księgowych oraz wsparcia technicznego/obsługi klienta w językach obcych. Jak rekrutować takich pracowników? Kluczowy jest przede wszystkim dobór odpowiednich narzędzi i metod, korzystanie z nowoczesnych rozwiązań, przejrzysta komunikacja i zarządzanie nią w relacji z kandydatem, a nawet przebieg procesu rekrutacyjnego (ilość etapów, długość samego procesu) – mają bezpośrednie przełożenie na nasze sukcesy rekrutacyjne – wyjaśnia.
Wynagrodzenia w górę
W walce o pracownika pracodawcy nie mieli wyjścia, musieli zacząć podnosić płace. Podwyżki są najbardziej widoczne w sektorach usługowych i handlowych, gdzie brak rąk do pracy jest najbardziej odczuwalny.
- Presja na wyższe płace będzie utrzymywać się przez najbliższe miesiące. Dane dla średniej płacy krajowej mówią o wzroście 6 proc. Ale największego skoku mogą spodziewać się przedstawiciele prostszych profesji związanych z sektorem usług i handlu oraz pracownicy czasowi - mówi Andrzej Kubisiak z Work Service.
Z szacunków opartych na analizie ogłoszeń prezentowanych za pomocą aplikacji rekrutacyjnej Jobsquare wynika, że pod koniec 2016 roku pracodawcy oferowali stawki na poziomie 13,7 zł na godzinę. Na koniec czerwca br. średnia wyniosła przeszło 15,15 złotego na godzinę. Najwięcej powodów do zadowolenia mogą mieć pracownicy związani ze sprzedażą. Tutaj stawki skoczyły średnio z poziomu 13,8 zł za godzinę do ponad 16,6 złotych (podajemy kwoty netto).
– Ten wzrost płac nie powinien być zaskoczeniem. Już w maju na Europejskim Kongresie Gospodarczym mówiłem, że pracodawcy muszą zacząć bardziej dzielić się zyskiem. To najskuteczniejsza droga do pozyskania pracownika – przekonuje Marcin Fiedzikuiewicz twórca aplikacji Jobsquare.
Analitycy Jobsquare, śledząc dynamikę wzrostu stawek za pracę i zapotrzebowanie na nowych pracowników prognozują, że pracodawcy będą musieli płacić jeszcze więcej. Tylko w przyszłym roku można spodziewać się kolejnego wzrostu stawek dla branż związanych z handlem i usługami o kolejne 15 proc.
– Szacujemy, że zwłaszcza pracodawcy związani ze sprzedażą będą musieli podnieść stawki do nawet 20 zł za godzinę. Kto chce mieć dzisiaj dobrych, lojalnych pracowników musi zadbać o pensje i standardy oferowanej pracy – komentuje Marcin Fiedziukiewicz.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (0)