Pandemia z jednej strony przyspieszyła pewne zmiany, które w bankach trwały od dłuższego czasu. Z drugiej zaś - spowolniła nieuniknione decyzje o redukcjach czy przystosowaniu struktur do docelowych modeli biznesowych.
W sektorze bankowym postępująca cyfryzacja od wielu lat sprawia, że pracodawcy redukują zatrudnienie. W ciągu dekady banki działające w naszym kraju zmniejszyły liczbę pracowników o ok. 30 tys. Przypomnijmy, w 2008 roku w branży pracowało ponad 180 tys. osób. Trend przybrał na sile w ostatnich miesiącach. Zgodnie z danymi KNF, na koniec października 2020 r. sektor zatrudniał niespełna 150 tys. osób. To o ponad 8,3 tys. mniej niż rok wcześniej.
Nie bez znaczenia jest kurcząca się liczba placówek bankowych. Pandemia sprawiła, że klienci jeszcze częściej korzystają z usług banku zdalnie i rzadziej zaglądają do oddziałów, które stają się zbędne. Potwierdzają to dane KNF, z których wynika, że na koniec października funkcjonowało 11,8 tys. punktów, czyli o 1,2 tys. mniej niż w analogicznym okresie w 2019 r.
Jak widać, pandemia przyspieszyła digitalizację. Potwierdza to także badanie Deloitte „Digital Banking Maturity 2020. How banks are responding to digital (r)evolution?”, z którego wynika, że w trakcie pandemii 60 proc. przebadanych banków zamknęło lub skróciło czas pracy placówek, 11 proc. zrezygnowało z wybranych metod otwierania rachunków, a 6 proc. w ogóle zaprzestało oferowania nowych rachunków lub ograniczyło dostęp nowych klientów do niektórych produktów.
Jednocześnie wiele z nich zaczęło wprowadzać nowe, cyfrowe rozwiązania, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom klientów, którzy byli zmuszeni korzystać z ich usług w zmieniających się warunkach. W tym celu 41 proc. banków zwiększyło limity płatności zbliżeniowych, 34 proc. zdigitalizowało swoje procesy, a co czwarty umożliwił umawianie spotkań w swoich filiach. Rozwinęły się też cyfrowe metody identyfikacji i weryfikacji klientów (23 proc.), a 18 proc. banków udostępniło swoim klientom płatności zbliżeniowe.
- Zmiany, które zaszły na świecie w wyniku pandemii, przyspieszyły trendy obserwowane w bankowości w ostatnich latach. Oznacza to przede wszystkim przyspieszenie procesu cyfryzacji. Banki kontynuują inwestycje w rozwój obsługi klienta w kanałach online, starając się odpowiedzieć na rosnące oczekiwania konsumentów. Jednocześnie poszukują oszczędności, co objawia się m.in. likwidacją kolejnych placówek bankowych, a wraz z nimi redukcją stanowisk pracy związanych z bezpośrednią obsługą klienta indywidualnego. Chociaż jest to trend obserwowany na polskim rynku od kilku lat, to w wyniku pandemii tempo tych zmian zdecydowanie przyspieszyło. Prognozujemy, że w 2021 liczba ofert pracy na tego typu stanowiska pozostanie ograniczona – komentuje Łukasz Grzeszczyk, key accounts director w Hays Poland.
Nieco inaczej zmiany w bankowości ocenia Magdalena Bylinowicz, executive manager w HRK, która podkreśla, że pandemia przyspieszyła pewne zmiany, które trwały od dłuższego czasu, ale także spowolniła nieuniknione decyzje.
Zwolnienia? Nie w czasie lockdownu
- O ile pandemia przyspieszyła trwające procesy digitalizacji, automatyzacji czy robotyzacji procesów i tutaj banki nadrobiły dług technologiczny, to ten szczególny czas spowolnił decyzje o redukcjach czy przystosowaniu struktur do docelowych modeli biznesowych. Stało się to zarówno ze względów wizerunkowych, employer brandingowych, ale też dlatego że lockdown spowodował ograniczenie wielu kosztów – mówi Magdalena Bylinowicz.
- Pracownicy na pracy zdalnej nie korzystali z infrastruktury banków, zaoszczędzono na wielu kosztach stałych i zmiennych, co spowodowało, że w wielu przypadkach wstrzymano decyzje o radykalnych cięciach w zatrudnieniu, ograniczając się do nieprzedłużania umów, nie zwiększania zatrudnienia, rezygnacji z kosztów body leasingu, czy też ograniczając koszty zewnętrznych usług. Oczywiście przeprowadzono pewne zmiany i zrezygnowano z części osób, ale nie były to masowe redukcje i zwolnienia – dodaje.
Jeżeli banki decydowały się na redukcję, to dotknęły one przede wszystkim stanowisk pomocniczych, które można było zastąpić rozszerzeniem kompetencji innych pracowników. Magdalena Bylinowicz wskazuje, że zmiany dotknęły także kadrę menedżerską, której kompetencje oraz zakresy obowiązków zaczęto łączyć.
Sektor bankowy obawia się skutków globalnego kryzysu oraz kłopotów finansowych swoich klientów (Fot. Shutterstock)
Ostrożnie z rekrutacją
Sektor bankowy obawia się skutków globalnego kryzysu oraz kłopotów finansowych swoich klientów. Dodatkowo przychody banków obniżają rekordowo niskie stopy procentowe. Jak podkreśla Łukasz Grzeszczyk, to wszystko nie pozostało bez wpływu na strategię zatrudnienia banków, które obecnie na rozpoczęcie procesów rekrutacyjnych decydują się wyłącznie wtedy, gdy nowy pracownik jest w firmie rzeczywiście niezbędny. Dzięki temu bardziej wnikliwie podchodzą do procesu rekrutacji, wybierając kandydata, wobec którego nie mają żadnych wątpliwości.
Również Magdalena Bylinowicz ocenia, że trudno na razie mówić o zwiększonym popycie w bankowości. Co więcej paradoksalnie początek pandemii spowodował ograniczenia zatrudnienia w obszarach związanych z cyfryzacją czy szeroko rozumianym obszarem IT.
- Z jednej strony wynikało to z nadmiaru zatrudniania we wcześniejszym okresie, z drugiej z obawy co do sytuacji w przyszłości. Szczególnie w przypadku kontraktorów było łatwo takie decyzje podjąć czy też ograniczyć umowy z firmami zewnętrznymi - mówi ekspert HRK.
- Od ubiegłych wakacji zwiększa się jednak zatrudnienie w departamentach technologicznych - zarówno w przypadku zatrudnień stałych, jak i contractingu, i wydaje się to tendencją stałą w związku z planami robotyzacji i digitalizacji wielu obszarów – dodaje Bylinowicz.
Kogo banki zatrudniają?
Jak wskazuje Magdalena Bylinowicz, niezmiennie poszukiwani są informatycy, quanci z obszaru ryzyka, eksperci data science oraz osoby z obszaru sprzedaży - zarówno e-commerce, jak i handlowcy z obszaru korporacyjnego. Wiąże się to zarówno z rozwojem sprzedaży, czy też pozyskiwania kontaktów i leadów sprzedażowych w internecie, jak również nadal wzmocnieniem sprzedaży korporacyjnej czy też SME.
- Nie sposób nie zauważyć ograniczania oddziałowych sieci sprzedaży na rzecz internetowych działań oraz automatyzacji i pełnej digitalizacji obsługi klientów indywidualnych – dodaje Bylinowicz.
Z kolei Łukasz Grzeszczyk zauważa inny trend - postępujący wzrost znaczenia działów ryzyka (szczególnie kredytowego, a także w zakresie modelowania i walidowania ryzyka) oraz obszaru przeciwdziałania praniu brudnych pieniędzy. W minionym roku więcej pracy miały również zespoły windykacyjne.
- Wiele wskazuje na to, iż są to obszary, w które pracodawcy z branży będą nadal inwestować, co przełoży się na ciekawe oferty pracy. Niezmiennie pracodawcy zgłaszają większe zapotrzebowanie na ekspertów z doświadczeniem w dziedzinie optymalizacji, automatyzacji i digitalizacji. Na znaczeniu w bankowości zyskują również role związane z Big Data i Machine Learning – wyjaśnia ekspert Hays Poland.
Różnorodny obraz rynku pracy
Sytuacja na rynku pracy w sektorze bankowym jest różnorodna. Mamy ekspertów, którzy podobnie jak przed pandemią - a nawet bardziej - mogą liczyć na oferty pracy oraz na kontroferty obecnych pracodawców.
- Jak w każdym kryzysie banki starają się utrzymać ekspertów odpowiedzialnych za funkcje biznesowe i płynne funkcjonowanie banków – podkreśla Magdalena Bylinowicz.- Pogłębiły się deficyty kandydatów tam, gdzie jeszcze przed pandemia był rynek kandydatów: w obszarze ryzyka, data science, szeroko rozumianego IT - dodaje.
Z drugiej strony mamy pracowników, którzy już wcześniej ucierpieli z powodu konsolidacji banków oraz rynku finansowego, natomiast pandemia nie poprawiła ich sytuacji.
- Mamy w wielu obszarach rynek pracodawcy, który może wybierać najlepszych spośród dostępnych osób. Nie widać jednak tendencji do szukania osób o niższych oczekiwaniach finansowych – banki gotowe są zapłacić więcej za wyższe kompetencje niż mniej za takie, które nie do końca odpowiadają ich potrzebom – komentuje Bylinowicz.
Niepewność można zaobserwować również po stronie pracowników, choć powoli się to zmienia.
- Kandydaci, którzy właściwie przez cały rok bardzo ostrożnie wchodzili w rozmowy o jakiejkolwiek zmianie zawodowej, przede wszystkim z uwagi na sytuacje niepewności pandemicznej, z nowym rokiem bardziej otwierają się na takie rozmowy. Nadal jednak bardzo ostrożnie podejmują decyzje o zmianie i są podatni na kontroferty od obecnych pracodawców. Ich niepokój budzi już nie tyle obawa co do sytuacji ekonomicznej, ile konieczność wejścia do nowej organizacji w trybie pracy zdalnej czy też hybrydowej – wskazuje Magdalena Bylinowicz.
W bankowości obserwowana jest stabilizacja wynagrodzeń, a pracodawcy są zdecydowanie mniej skłonni odpowiadać na presję płacową (Fot. Shutterstock)
Banki nie są atrakcyjne dla młodych?
Warto też dodać, że banki nadal nie są postrzegane jako atrakcyjne miejsca. Dawno przestały być liderami płacowymi, odstraszają formalizmem i korporacyjnym środowiskiem.
- Trudno je także postrzegać jako stabilne miejsca pracy po ostatnich zmianach właścicielskich, fuzjach i przejęciach. Dodatkowo młodzi ludzie po prostu nie znają branży finansowej. Zakładają konta albo w bankach swoich rodziców albo tam, gdzie mogą korzystać z nich za pomocą aplikacji. W cyfrowym świecie historie banków, ich pozycja i kapitał nie są tak istotne, jak łatwość obsługi, przyjazne kanały dostępu, jak i najmniejsze zaangażowanie czasowe w wykonywane czynności. Bank młodych ludzi mieści się w telefonie – komentuje Magdalena Bylinowicz.
- Jeśli branża bankowości nie włoży dużego wysiłku w edukację, marketing, który przyciągnie młode osoby, nie pokaże im roli, ale także atrakcyjności finansów jako miejsca pracy - nie może liczyć, że będzie postrzegana jako wymarzone środowisko pracy – dodaje ekspert HRK.
Zdaniem Łukasza Grzeszczyka w ostatnich latach banki podjęły wiele działań mających na celu zapisanie się w świadomości młodych kandydatów jako potencjalne miejsce pracy, co zaczyna powoli przynosić pewne efekty. Niemniej jednak branża bankowa przez najmłodsze pokolenie pracowników wciąż bywa postrzegana jako zbyt sformalizowana i konserwatywna.
- Jednak możliwość zdobywania doświadczenia w dużych - często globalnych - organizacjach o rozpoznawalnej marce oraz postępująca cyfryzacja bankowości, która niesie za sobą możliwość pracy przy ciekawych projektach, często stają się argumentami za rozpoczęciem współpracy – dodaje Grzeszczyk.
Walka o informatyków trwa
Specjaliści IT słyną z wysokich oczekiwań, które są efektem deficytów kadrowych na rynku pracy. Przypomnijmy, szacuje się, że w Polsce brakuje ok. 50 tys. informatyków. Z kolei firmy technologiczne próbują różnych metod, by przyciągnąć najlepszych. Czy bankom udaje się pokonać konkurencję, która przybrała na sile podczas pandemii i przyciągnąć do pracy?
Łukasz Grzeszczyk twierdzi, że zabiegając o specjalistów w dziedzinie IT, banki niejednokrotnie napotykają na wyzwania rekrutacyjne. Dla wielu kandydatów nie są one bowiem atrakcyjnym miejscem zatrudnienia. Jest to szczególnie obserwowane w obliczu trudniejszej sytuacji rynkowej, gdy dynamika rozwoju instytucji finansowych wyhamowuje.
- Chociaż banki mocno inwestują w rozwój technologiczny, to są pod tym względem bardziej zachowawcze niż np. bardzo przyszłościowa, a przez to atrakcyjna dla kandydatów branża e-commerce. W aspekcie technologicznym bankowość stawia raczej na stabilność i wolniejsze tempo wdrażania nowości, wobec czego szybkie i imponujące skoki technologiczne raczej w niej nie występują. Dla kandydatów często stanowi to argument przeciw związaniu się z sektorem, gdyż eksperci IT przy wyborze pracodawcy wiele uwagi poświęcają technologii i możliwości pracy przy innowacyjnych projektach – komentuje ekspert Hays Poland.
W podobnym tonie wypowiada się Magdalena Bylinowicz. Jej zdaniem, dla wielu specjalistów z obszaru IT stabilność zatrudnienia oraz do niedawna prestiż, jakim cieszyły się banki, nie są elementami decydującymi o wyborze oferty.
- Zrażają także regulacje, którym podlegają wszyscy pracownicy bankowości oraz powtarzalność pracy w finansach. Banki nie są postrzegane jako liderzy zmian cyfryzacyjnych oraz miejsca sprzyjające rozwojowi. Dość sztywne zasady wynagradzania także nie powodowały, że były to miejsca pierwszego wyboru – ocenia Bylinowicz.
- Pandemia spowodowała jednak pewne zmiany. Jak zauważa ekspert HRK, banki zaczynają płacić stawki rynkowe, zgadzać się na elastyczne formy zatrudnienia, pracę zdalną. To powoduje, że być może nie zyskują przewagi konkurencyjnej, ale nie stoją na z góry przegranej pozycji.
Niestety czynnik finansowy bardzo często - obok możliwości rozwoju także kompetencyjnego - nadal jest bardzo ważny – dodaje Bylinowicz.
Również według Łukasza Grzeszczyka sektor bankowy wciąż ma siłę przyciągania ekspertów IT, chociaż warunkiem są atrakcyjne warunki finansowe oraz ciekawe projekty, realizowane przy wykorzystaniu nowych technologii.
- Największym zainteresowaniem kandydatów cieszą się stanowiska związane z technologiami chmurowymi, danymi oraz zaawansowanymi projektami w obszarze digitalizacji. Aby móc pozyskać specjalistów w dziedzinie IT, banki zmuszone są konkurować atrakcyjnym wynagrodzeniem. W bieżącym roku zapewne przełoży się to na kolejne podwyżki – podkreśla Grzeszczyk.
Zarobki w bankowości
Pandemia nie spowodowała spadku wynagrodzeń, ale na pewno ich zamrożenie. Jak wyjaśnia Magdalena Bylinowicz, nadal nie widać chęci do prewencyjnej, mocnej inwestycji w utrzymanie pracowników. Banki raczej reagują na decyzje o odejściach, próbując utrzymać wartościowych pracowników, dopłacając do ofert z rynku.
- Widać już presję ze strony pracowników, szczególnie tych pracujących zdalnie, na pewną gratyfikacje kosztów, które nie są ponoszone przez pracodawcę – jak zużycie prądu, amortyzację sprzętu czy wyposażenia. Trwa też przegląd benefitów, z których część podczas pandemii była bezużyteczna, inna stała się wyjątkowo cenna - podkreśla ekspert HRK.
- Spodziewać się należy dostosowania wynagrodzeń do rynkowych, szczególnie w obszarach gdzie jest niedobór kompetencji, a są one uniwersalne – w obszarze IT, e-commerce, data science. Jeżeli zostaną znowu wzmacniane obszary wsparcia, które mają dużą nadwyżkę pracowników szukających pracy, zapewne kuszące będzie zapłacenie niższych kwot niż dotąd, po to aby wyłonić grupę najbardziej rokujących i pozwolić im się rozwinąć - wyjaśnia Magdalena Bylinowcz.
Także Łukasz Grzeszczyk potwierdza, że w bankowości obserwowana jest stabilizacja wynagrodzeń, a pracodawcy są zdecydowanie mniej skłonni odpowiadać na presję płacową. Nieco niższych wynagrodzeń mogą spodziewać się kandydaci na stanowiska w obsłudze klienta indywidualnego, ponieważ jest to obszar, który w ubiegłym roku doświadczył redukcji etatów.
- Wyjątek będą stanowiły stanowiska w obszarze IT. Z uwagi na wysoki popyt na te kompetencje na rynku, pracodawcy z sektora muszą odpowiadać na oczekiwania finansowe kandydatów – dodaje ekspert Hays Poland.
KOMENTARZE (0)