-
- •21 wrz 2020 8:13
Dzisiaj wiele zachodnich firm, które zainwestowało i wybudowało swoje fabryki w Chinach, myśli o relokacji. No i teraz pytanie: jeśli relokować, to gdzie? Krzysztof Mazur, wiceminister rozwojuw „Rządowej ławie” mówi, że tylu zapytań o możliwość inwestowania w Polsce nie notowano nigdy wcześniej. Przy tym na pierwszym planie dla europejskich korporacji nie jest już kwestia jak najniższego wynagrodzenia, a jakość usług, sieć kooperantów i odległość od zakładu produkcyjnego do siedziby głównej.

Wybuch pandemii w Europie i związany z tym lockdown dla wielu gałęzi przemysłu oznaczał natychmiastowe odcięcie od zaopatrzenia. Do dziś niektóre łańcuchy dostaw nie zostały odbudowane.
- To szansa dla państw południowo-wschodniej Azji, ale i tych Europy Środkowej - mówi Krzysztof Mazur. - Jeżeli w zarządach dużych, zachodnich firm pojawi się teza o potrzebie relokowania bliżej centrali korporacji, to dla firm z Niemiec czy Francji naturalnym wyborem mogą być państwa z naszej części Europy – przekonuje wiceminister rozwoju.
W zeszłym miesiącu szefostwo resortu spotkało się z władzami jednej z niemieckich izb gospodarczych.
- Ciekawa była informacja o tym, że zainteresowanie inwestycjami w Polsce jest bardzo duże. W tej izbie odbierają więcej maili z zapytaniami o Polskę niż kiedykolwiek wcześniej w historii. Być może za tymi mailami pójdą te realne inwestycje. Już nie tylko w montownie, ale w coraz bardziej zaawansowany przemysł - mówi Mazur.
Jak zapewnia w „Rządowej ławie”, polski rząd ma opinię „bardzo probiznesowej administracji”. Pytany o odbiór przez zagranicznych inwestorów zapowiedzi ministra sprawiedliwości o wprowadzeniu poszerzenia odpowiedzialności podmiotów zbiorowych i gróźb konfiskaty prewencyjnej, mówi, że traktowane one są w kategoriach „doniesień medialnych”.



KOMENTARZE (0)