– Obserwuję Polskę i jest dla mnie niesamowite, ile dokonaliście w ostatnich 10 czy 15 latach. Liczba utalentowanych ludzi, którzy aplikują u nas, czy specjalistów z Polski, którzy już z nami pracują, jest niesamowicie duża – mówi Andy Tryba, prezes firmy Crossover.
My jako firma wierzymy, że są miejsca na świecie, zwłaszcza Polska, które mają wręcz spektakularny potencjał, jeśli chodzi o inżynierów, programistów, finansistów, mogących przyczynić się do wzrostu potencjału i wydajności współpracujących z nami firm.
Większość międzynarodowych firm szuka pracowników na całym świecie, by zatrudniać jak najtaniej. My idziemy w drugą stronę – szukamy najlepszych za te same pieniądze. Chcemy najlepszych, którzy stanowią top 1 proc. specjalistów na całym świecie.
– Współpracujemy z około 40 amerykańskimi spółkami z branży bankowej, energetycznej czy IT. Wielu naszych klientów produkuje oprogramowanie.
– Obserwuję Polskę i jest dla mnie niesamowite, ile dokonaliście w ostatnich 10 czy 15 latach. Liczba utalentowanych ludzi, którzy aplikują u nas, czy specjalistów z Polski, którzy już z nami pracują, jest niesamowicie duża.
„Forbes” napisał ostatnio, że Warszawa jest trzecim najlepszym miejscem na świecie, gdzie warto zakładać start-up. Podobnie jest z najlepszymi polskimi uczelniami. Uniwersytet Jagielloński, Uniwersytet Warszawski czy Politechnika Warszawska to dziś uczelnie na poziomie światowym. Wśród ich absolwentów możemy szukać wspomnianego 1 proc. najlepszych.
Na pewno zdaje pan sobie sprawę z tego, że 8 tys. dolarów miesięcznie to bardzo dużo w polskich warunkach. Skąd ta kwota?
– To nasza koncepcja pensji w chmurze. Wyobraźmy sobie, że ludzie z różnych części świata pracują w chmurze. Większość konwencjonalnych firm patrzy, jakie są warunki lokalne i jeśli może komuś zapłacić mniej niż w USA, płaci mniej. My idziemy w drugą stronę.
Jeśli amerykańska firma, dla której pracujemy, płaci pracownikowi w USA 8 tys. dolarów, to dlaczego tyle samo nie może zapłacić w Polsce? Dzięki temu uzyska dostęp do najlepszych pracowników w tym kraju. Jeżeli ktoś pracuje w chmurze, to bez względu na to, czy robi to na Podkarpaciu czy w Nowym Jorku, niech zarobi tyle, ile jest wart. Taki jest nasz pomysł pensji w chmurze.
Gdzie jeszcze rekrutuje Crossover? Czy także w krajach, w których 8 tys. dol. miesięcznie nie robi tak dużego wrażenia jak w Polsce?
– Jesteśmy obecni w 85 krajach. Wierzę w to, że w poszukiwaniu właściwych ludzi jesteśmy najlepsi na świecie niezależnie od miejsca, gdzie się znajdują. W tym momencie modyfikujemy nieco naszą strategię, by w niektórych krajach, jak Polska, być obecnym głębiej i rosnąć szybciej. W Polsce w 2016 r. chcemy zatrudnić 1000 osób, myślę, że znajdziemy tu tyle talentów.
Nie trzymajmy się sztywno 8 tys. dolarów miesięcznej pensji. To średnia, którą podałem dla przykładu. Wszystko zależy od pozycji w firmie. Mamy teraz stanowisko, na którym płacimy 750 tys. dolarów rocznie. Mamy dziś ludzi pracujących w Japonii, Niemczech, Anglii i oferujemy im odpowiednie pieniądze do ich kompetencji oraz roli.
Generalnie, niezależnie od kraju pensja jest ta sama na danym stanowisku pracy. Jeżeli szukamy kandydata, któremu chcemy zapłacić 750 tys. dolarów rocznie, aplikować mogą osoby z różnych krajów i niezależnie, czy ktoś mieszka na Podkarpaciu czy w Tokio, zapłacimy mu właśnie 750 tys. dolarów.
Uważa pan, że umożliwienie najlepszym specjalistom pracy w miejscach ich zamieszkania może przyczynić się do podniesienia standardu życia na całym świecie. To jeden z celów firmy Crossover?
– Zgadza się, eksponujemy to jasno na naszej stronie internetowej. Proszę sobie wyobrazić małe miasteczko w Polsce, w którym będzie dla nas pracowało 100 osób, każda z nich za 8 tys. dolarów miesięcznie. Będzie to miało wpływ na wszystko w tym miasteczku – okoliczne restauracje, edukację, całą sferę usług.
Częścią naszej misji jest to, by każdy, kto jest najlepszym, mógł mieszkać i pracować, gdzie chce i zarabiać odpowiednio do swojej wartości.
Ma pan już jakieś doświadczenia z polskimi specjalistami? Które z ich umiejętności są cenione na rynku najbardziej?
– Oczywiście mam i bardzo ich cenię. W Polsce jest wielu bardzo dobrych fachowców z dziedziny oprogramowania czy zarządzania. Od dwóch lat współpracuję przy różnych projektach z programistą mieszkającym w Krakowie. W Crossover to jeden z moich najlepszych ludzi. Zarabia około 7 tys. dolarów miesięcznie.
Wracając do pana pytania o umiejętności, to chcę powiedzieć, że nie wiem, czy mógłbym wyróżnić jeden obszar, w którym polscy specjaliści są szczególnie mocni. Ogólnie ich kwalifikacje są całkiem wysokie, w wielu poszczególnych dziedzinach osiągają bardzo dobre rezultaty.
Rekrutacja w Crossover oparta jest na serii specjalistycznych testów sprawdzających wiedzę i umiejętności kandydata. Jak one wyglądają?
– Wszystkie nasze testy są zaprojektowane przez menadżerów wysokiego szczebla. Zaproponowali oni test kilkuetapowy. Pierwszy z nich trwa 1-2 godziny i jest wielokrotnego wyboru. Drugi z nich to test problemowy, są w nim pytania techniczne, kandydaci mogą kodować i na jego rozwiązanie jest 1-2 dni.
Następnie zazwyczaj jest test językowy, ponieważ nasi ludzie pracują w wielu krajach. Poziom znajomości języka angielskiego zależy od przyszłej roli pracownika. Jeżeli ma on rozmawiać z klientem, wymagana jest bardzo dobra znajomość. Jeśli ma się tylko komunikować ze swoim zespołem, perfekcyjna znajomość nie jest konieczna.
Na koniec przeprowadzamy rozmowę kwalifikacyjną dotyczącą pojęć ogólnych i fachowych. Ostatecznie kandydat przeprowadza rozmowę z głównym menadżerem w firmie, do której ma docelowo trafić.
I właśnie takie są teraz standardy rekrutacji na świecie?
– Większość firm sprawdza i zatrudnia ludzi, czytając curriculum vitae i sprawdzając ich w trakcie rozmowy kwalifikacyjnej. CV wymyślił 500 lat temu Leonardo da Vinci, dlaczego współczesne firmy cały czas robią to samo?
W Crossover to są ostatnie etapy rekrutacji. Wierzymy bowiem w to, że najlepsi ludzie potrafią pokazać, co potrafią i niekoniecznie muszą prezentować to w CV. Wyobraźmy sobie, że ktoś ma źle napisane CV, ale może pokazać, co umie w testach i o to nam chodzi.
Crossover prezentuje model oparty na pracy zdalnej. Czy to przyszłość w zarządzaniu ludźmi?
– Tak, nie mam co do tego żadnych wątpliwości. W sytuacji, gdy coraz więcej pracy wykonywanej jest w chmurze, nawet jeśli jesteśmy w biurze, wszystko co robimy, zlokalizowane jest w chmurze. Dlatego nie jest ważne, gdzie na świecie fizycznie się znajdujemy. We współczesnej dobie internetu nie potrzebujemy mieć biura.
Oczywiście współpraca w zespole jest cały czas ważna, ale możemy uzyskać świetne rezultaty w tym zakresie za pomocą wideokonferencji.
Jakie najważniejsze korzyści z telepracy ma pracodawca?
– Z punktu widzenia firmy kluczowa jest produktywność pracownika. Wierzę w to, że powinniśmy pozwolić ludziom być najbardziej wydajnym w miejscach, w których uważają, że mogą to osiągnąć. Dlatego nie mogę im nakazywać, by przyjeżdżali do biura.
Kiedy pytam ludzi, gdzie są najbardziej produktywni, bardzo rzadko odpowiadają mi, że w biurze. Możesz więc być bardziej wydajnym w domu, ponieważ nie musisz dojeżdżać do biura, podobnie możesz wydajnie pracować w kawiarni czy gospodarstwie rolnym, jeśli nie chcesz mieszkać w mieście.
Co zatem z powierzchniami biurowymi w miastach?
– Przejście od pracy w biurze do telepracy będzie procesem bardzo długim, ponieważ wiele firm ma do tego tematu bardzo tradycyjne podejście.
Wierzę w to, że ludzie są ciągle istotami społecznymi, dlatego cały czas będą mieli potrzebę bycia razem. Jestem więc wielkim zwolennikiem miejsc umożliwiających coworking, które nie są tradycyjnymi biurami, gdzie pracownik przyjeżdża, gdy nie chce pracować w domu czy kawiarni. To moim zdaniem przyszłość.
KOMENTARZE (0)