×

Subskrybuj newsletter
pulshr.pl

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Podaj poprawny adres e-mail
  • Musisz zaznaczyć to pole
PARTNERZY PORTALU

Paradoks Polski Wschodniej: Ubóstwo i wysokie bezrobocie największymi problemami, a rąk do pracy i tak nie ma

Dwoma największymi problemami Polski Wschodniej jest ubóstwo i bezrobocie. Młodzi uciekają z regionu, a ci, którzy pozostają bez pracy, nie zawsze się do niej palą, kiedy ta pojawi się na horyzoncie. Co musiałoby się stać, żeby to się zmieniło? Jak odczarować Polskę Wschodnią?

Paradoks Polski Wschodniej: Ubóstwo i wysokie bezrobocie największymi problemami, a rąk do pracy i tak nie ma
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 23 września 2022
REKLAMA
Europejski Kongres Gospodarczy
Trwa rejestracja uczestników na nasz tegoroczny Europejski Kongres Gospodarczy. Zapraszamy! Udział możecie potwierdzić pod tym linkiem.

- Nie bezrobocie, a ubóstwo jest największym problemem Polski Wschodniej. Podlaskie jest jednym z biedniejszych regionów w UE – uważa Anna Naszkiewicz, wicemarszałek województwa podlaskiego.

Według danych GUS, przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w 2015 r. w woj. lubelskim wynosiło 3702,90 zł, w woj. podkarpackim – 3530,86 zł, w woj. podlaskim – 3651,35 zł, w woj. świętokrzyskim – 3584,09 zł, a w woj. warmińsko-mazurskim – 3489,39 zł. Dla porównania, w woj. mazowieckim – 5107,56 zł brutto, w woj. pomorskim – 4149,29 zł brutto, a w woj. śląskim – 4225,99 zł.

- Potrzebujemy miejsc pracy, ale takich, które będą gwarantowały godne wynagrodzenie. W naszym województwie (podlaskie, przyp.red.) większość wynagrodzeń jest w okolicach najniższej krajowej – stwierdza Janina Mironowicz, dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Białymstoku.

Janina Mironowicz, dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Białymstoku. (fot. PTWP)
Janina Mironowicz, dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Białymstoku. (fot. PTWP)

Również Jan Borawski, wiceprezes Izby Przemysłowo-Handlowej w Białymstoku uważa, że to właśnie ubóstwo jest największym problemem regionu. – Jesteśmy biedni i stajemy się coraz bardziej biedni, dlatego że pozwalamy sobie na ucieczkę naszego kapitału, i to kapitału szeroko rozumianego: ludzkiego, bo wyjeżdżają stąd młodzi ludzie oraz kapitału finansowego, ponieważ dostajemy ogromne środki, ale te środki nie dają widocznych efektów – mówi.

- Poza tym, przyszły do nas duże pieniądze na inwestycje, ale one też w większości przypadków od nas wyszły, ponieważ te wszystkie sztandarowe inwestycje na naszym terenie są realizowane przez zagraniczne firmy. Lokalny przedsiębiorca nie jest w stanie wygrać przetargu, co najwyżej może zostać podwykonawcą, i to jeszcze nie zawsze w tej pierwszej linii – dodaje Borawski.

Jak zauważa Anna Naszkiewicz, procedura przetargowa przyjmuje kryterium najniższej ceny i tak jest niestety w wielu przypadkach. – To jedna z najgorszych ustaw (prawo zamówień publicznych, przyp.red.), jaka zdarzyła się w naszym prawodawstwie – mówi. – Wiadomo, że nie można wpisać do procedury, że przedsiębiorca lokalny ma być premiowany dodatkowymi punktami – dodaje.

Bez ludzi region nie będzie się rozwijał

Inwestycje to jedno, a kadry to drugie. A tych w regionie brakuje. Pierwszy problem, to ucieczka młodych z Polski Wschodniej. – Z 30 osób z mojej klasy, tylko 5 mieszka wciąż w Łomży – mówi Mariusz Chrzanowski, prezydent Łomży. – A jeżeli nie będzie młodych ludzi w mieście, to rozwój miasta też nie będzie mógł zaistnieć – podkreśla.

Mariusz Chrzanowski, prezydent Łomży. (fot. PTWP)
Mariusz Chrzanowski, prezydent Łomży. (fot. PTWP)

Dlatego samorząd w Łomży stara się stworzyć bardziej przyjazne warunki do życia, aby ludzie nie chcieli wyjeżdżać do innych, większych ośrodków, bądź za granicę. – Od 2016 r. mamy samorządowe becikowe w wysokości 500 zł, przy którym nie ma kryterium dochodowego – mówi Chrzanowski.

Nowo narodzeni mieszkańcy miasta otrzymywali również w tym roku drobny upominek w postaci body, a w przyszłym roku będą to kocyki. – Nie ma też u nas problemów z miejscem w żłobkach czy przedszkolach – podkreśla Chrzanowski. – Staramy się budować pozytywny klimat, aby w Łomży po prostu żyło się dobrze, mimo że zarobki nie należą do najwyższych – dodaje prezydent miasta.

Jak zauważa wicemarszałek Naszkiewicz, samorządy powinny zdawać sobie sprawę ze swoich słabych i mocnych stron, i słabe – niwelować, a mocne jak najbardziej podkreślać i rozbudowywać. – Najlepszy przedsiębiorca jest przygotowany strategicznie do rozwoju swojej firmy i do reakcji, i tak samo powinny być do tego przygotowane samorządy – ocenia.

Bezrobotni nie palą się do pracy?

Województwa Polski Wschodniej należą do czołówki województw w Polsce jeśli chodzi o najwyższe bezrobocie. Tylko w województwie podlaskim jest ok. 50 tys. osób bezrobotnych. Okazuje się jednak, że osoby te – nawet jeśli praca jest – niekoniecznie się do niej palą.

Debata demografia i rynek pracy w Polsce Wschodniej odbyła się w piątek (23 września) podczas III Wschodniego Kongresu Gospodarczego. (fot. PTWP)
Debata demografia i rynek pracy w Polsce Wschodniej odbyła się w piątek (23 września) podczas III Wschodniego Kongresu Gospodarczego. (fot. PTWP)

– To, że ktoś jest zarejestrowany jako bezrobotny, wcale nie oznacza, że jeśli pojawi się praca, chętnie zmieni swój status – mówi szefowa Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Białymstoku. – Problem widzimy już na etapie aktywizacji bezrobotnych. Przykładowo jest szkolenie lub możliwość odbycia stażu, są chętni, ale nagle rezygnują, nawet nie podając przyczyny lub po prostu się już nie zjawiając - zauważa Mironowicz.

Potrzebni fachowcy

Czesław Siekierski, europoseł PSL zwraca uwagę na inny problem – kwalifikacje. – W mojej ocenie teraz najważniejszy jest problem kształcenia fachowców i to zarówno na poziomie zawodowym, jak i wyższym – mówi. – Potrzebni są nie tylko dobrzy informatycy, ale i fachowcy w różnych zawodach, np. spawacze – dodaje.

Konieczne jest zatem stworzenie przez samorząd, urząd pracy, szkoły i uczelnie, wspólnie z firmami mapy potrzeb kadrowych. – Nasze uczelnie kształcą masę absolwentów, o których z góry wiadomo, że tutaj nie zostaną, bo wiadomo, że Białystok nie wchłonie 300 prawników czy 500 ekonomistów – uważa Jan Borawski.

Potrzebę stworzenia „prognozy” dla rynku pracy i gotowości jego realizacji, dowodzi historia inwestora, który był gotowy ulokować w Polsce Wschodniej zakład, w którym chciał szyć pokrowce do samochodów.

– Wszyscy przez trzy miesiące przeżywali, że przyszedł inwestor, który da dużo miejsc pracy, a cała sprawa była praktycznie sfinalizowana, aż padło pytanie: „Czy macie 300 szwaczek?”. Kiedy inwestor się dowiedział, że 300 szwaczek nie ma, zapytał: „A za ile możecie mieć?”… i po drugiej odpowiedzi, którą usłyszał wycofał się z inwestycji – opowiada Anna Naszkiewicz.

Anna Naszkiewicz, wicemarszałek województwa podlaskiego. (fot. PTWP)
Anna Naszkiewicz, wicemarszałek województwa podlaskiego. (fot. PTWP)

Czy nawet jeśli powstaną mapy potrzebnych zawodów będzie lepiej? Wydaje się, że potrzebna będzie również „mapa” dla młodych. – Mamy w Łomży, w Państwowej Szkole Informatyki i Przedsiębiorczości takie kierunki jak: technologia żywności, automatyka, robotyka i co się okazuje – mamy problemy z naborem. Nie mamy za to żadnych problemów, aby uruchomić kierunki: administracja czy zarządzanie, bo tam chętnych jest wystarczająco dużo. Wychodzi więc na to, że ta nasza młodzież nie garnie się do tego, aby kształcić się na trudniejszych kierunkach. Wybierają łatwiejszą drogę, po której będą jednak mieli mniejsze szanse na znalezienie pracy – podkreśla.

Ukraińcy na ratunek?

Ponieważ w regionie brakuje rąk do pracy, pracodawcy coraz częściej sięgają po pracowników z zagranicy. – W 2015 r. w woj. podlaskim przedsiębiorcy złożyli 7 tys. oświadczeń dotyczących chęci powierzenia pracy cudzoziemcom, z czego ponad 6,6 tys. dotyczyło Ukraińców – relacjonuje Mironowicz.

- Ponad 5 tys. oświadczeń dotyczyło prac prostych, a więc byli potrzebni rolnicy, ogrodnicy, leśnicy. Dalej – robotnicy przemysłowi i rzemieślnicy, operatorzy i monterzy maszyn, urządzeń. Nie ma co się dziwić, że przedsiębiorcy szukają ludzi do pracy za granicą – przecież mają swoje zadania do wykonania, a mają lukę kadrową. I ci ludzie tą lukę wypełniają, bo wśród osób zarejestrowanych jako osoby bezrobotne, nie znajdują osób chętnych do pracy – wyjaśnia dyrektor WUP w Białymstoku.

*Artykuł powstał na podstawie debaty „Demografia i rynek pracy w Polsce Wschodniej na tle sytuacji w kraju”, która odbyła się podczas III Wschodniego Kongresu Gospodarczego w Białymstoku, a którą moderował Rafał Kerger, dziennikarz ekonomiczny i redaktor naczelny portali PulsHR.pl oraz PortalSamorzadowy.pl.

Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
PODOBAŁO SIĘ? PODZIEL SIĘ NA FACEBOOKU

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

KOMENTARZE (3)

Do artykułu: Paradoks Polski Wschodniej: Ubóstwo i wysokie bezrobocie największymi problemami, a rąk do pracy i tak nie ma

Dodając komentarz, oświadczasz, że akceptujesz regulamin forum
  • Tata 2016-09-30 13:19:36

    No niestety młodzież się wycwaniła, po co tyrać fizycznie jak można siedzieć za biureczkiem i przekładać papierki, a wypłatka niewiele mniejsza od tego pracownika 'fizycznego". Niestety za mało zarabiają pracownicy pracujący w produkcji, bedą ludzie do produkcji przy wynagrodzeniu do ręki 5 000,00zł i wraz z pełnym ubezpieczeniem oraz innymi dodatkami socjalnymi. pozdrawiam

  • Karlos 2016-09-30 13:03:14

    A h... z tą polską wschodnią... tyle była potrzebna żeby tanią siłę roboczą do "lepszych" miejsc ściągnąć... Wypchneli swoja kadrę zamiast o nich zadbać to nich sobie radzą

  • Jasiek43 2016-09-29 15:20:49

    Polak za 1500 zł nie chce pracować a Ukrainiec tak.

REKLAMA

Nie przegap żadnej nowości!

Subskrybuj newsletter PulsHR.pl


REKLAMA