– Szykowane, a w części już zaprezentowane zmiany ustaw, idą w kierunku nacjonalizacji przez państwo wielu sektorów rynku, które wcześniej zgodnie z zasadą wolności gospodarczej przechodziły w zarządzanie przez komercyjne firmy - zwraca uwagę Sławomir Wagner, prezes Polskiej Izby Ochrony.
Wydaje mi się jednak, że należałoby odwrócić to pytanie. Jeśli nasi kontrahenci nie zrozumieją tego, że za ochronę trzeba godziwie zapłacić, bo to ma bezpośredni wpływ na wynagrodzenia pracowników, na podniesienie ich kwalifikacji i stworzenie im bezpiecznych i godziwych warunków pracy, to sytuacja niewiele się zmieni.
- Tak jak w latach poprzednich, rozpoczną się kolejne negocjacje z kontrahentami trwających umów. Choć wzrost stawek nie będzie drastyczny, według naszych szacunków sięgnie 5 proc., to należy spodziewać się sporego oporu ze strony klientów na kolejną ich zmianę, trzecią w ostatnich latach.
– Redukcje dotkną całego rynku usług. Oprócz wymogu posiadania koncesji działamy według tych samych zasad prawnych, jak inni usługodawcy.
Każda zmiana przepisów np. systemu ubezpieczeń społecznych, zasad ozusowania umów cywilnoprawnych, minimalnego wynagrodzenia miesięcznego i minimalnej stawki godzinowej czy systemu podatkowego - w tym VAT- powoduje olbrzymie problemy dla tych firm, których pochodną są likwidacje stanowisk pracy, a często i upadłości.
Jest to efekt nieakceptowania przez odbiorców tych usług nowych stawek proponowanych przez usługodawców w wyniku wprowadzanych zmian.
Widzi pan dalsze zagrożenia dla rynku usług w związku z przygotowywanymi zmianami instytucjonalnymi i prawnymi?
– Szykowane, a w części już zaprezentowane zmiany ustaw, generalnie idą w kierunku nacjonalizacji przez państwo wielu sektorów rynku, które wcześniej zgodnie z zasadą wolności gospodarczej przechodziły w zarządzanie przez komercyjne firmy.
Coraz częściej spotykamy się z sytuacją, gdzie państwowe agendy czy też spółki skarbu państwa powołują do życia swoje wewnętrzne firmy. Przejmują one usługi do tej pory zlecane firmom zewnętrznym.
Czy to także zwiastuje redukcje etatów?
– Efektem tego będą wyższe koszty dla budżetu, zmniejszenie wartości rynku poszczególnych branż usługowych, co doprowadzi do upadłości firm i likwidacji stanowisk pracy. Zmniejszą się również dochody budżetu państwa o podatki dochodowe, VAT i składki do ZUS.
Mamy więc kolejne wyzwania przed branżą.
– Zgadza się. Będzie następowało dalsze ograniczanie bezpośredniej ochrony fizycznej i zastępowanie jej technicznymi (elektronicznymi) systemami ochrony.
Będzie to stymulować presje na jeszcze większe kwalifikacje pracowników. Czas skończyć z obecną sytuacją podziału na pracowników kwalifikowanych i niekwalifikowanych. Ich uprawnienia są różne, o czym wielokrotnie nie chcą wiedzieć nasi kontrahenci, kontraktując usługę za zaniżone stawki.
Media piszą, że po branża niedawno masowo zwalniała, dziś próżno szuka nowych pracowników.
– To prawda. Branża zwalniała w przeważającej liczbie pracowników o niskich kwalifikacjach. Ale jest taki segment tego rynku, który musi być chroniony przez pracowników posiadających wpis na listę kwalifikowanych pracowników ochrony i dopuszczenie do pracy z bronią. I właśnie tu jest brak pracowników, ponieważ zrównanie ich wynagrodzeń z pracownikami niekwalifikowanymi, w wyniku wprowadzenia minimalnej stawki godzinowej, doprowadziło do ich ucieczki do innych, lepiej płatnych branż.
Obecnie szereg firm poszukuje pracowników z odpowiednimi kwalifikacjami, niemniej rynek został już z nich wydrenowany. Jeśli kontrahenci nie zaakceptują zmieniających się stawek kontraktowych, to problem będzie się nawarstwiał.
Dlaczego zatrudnieni w security w pewnym momencie stali się symbolem pracowników marnie wynagradzanych?
– Powodów było wiele, warto jednak przypomnieć zmiany wynikające z ustawy prawo zamówień publicznych. Miała ona ucywilizować system kontraktowania usług, lecz jak wiemy, była powodem patologii w tym zakresie.
Kryterium najniższej ceny doprowadziło do pauperyzacji branży poprzez zaniżanie stawek, a co za tym idzie, płac dla pracowników. Ostatnie zmiany w ustawie tylko w nieznacznym stopniu wpłynęły na zamianę kontrahentów w podejściu do rozstrzygania przetargów. Jeszcze w wielu przypadkach cena decyduje o wyborze wykonawcy.
Co w tej sytuacji jako Izba możecie zrobić?
– Staramy się monitorować rozstrzygnięcia przetargów i wskazywać na nieprawidłowości polegające na przeznaczaniu takich budżetów na ochronę, że po przeliczeniu na stawkę godzinową nie pokrywają wynagrodzeń, jakie powinni, zgodnie z obowiązującym porządkiem prawnym, otrzymać pracownicy. Przykładem tego niech będzie przetarg oddziałów ZUS w Płocku i we Wrocławiu.
A więc Izba nie była i nie jest, jak część obserwatorów jej zarzuca, zaledwie klubem dyskusyjnym?
– Nazwanie Izby klubem dyskusyjnym wydaje mi się niesprawiedliwym nadużyciem.
Wyłoniony w 2013 roku zarząd Izby szczególny nacisk położył na aktywne uczestniczenie we wszystkich procesach legislacyjnych dotyczących naszej branży i prowadzenia działalności gospodarczej.
Aktywnie uczestniczyliśmy na każdym etapie prac nad tzw. ustawą deregulacyjną w zakresie dotyczącym nowelizacji ustawy o ochronie osób i mienia.
Przedstawiciele zarządu wielokrotnie uczestniczyli w komisjach sejmowych, prezentując swoje opinie co do konkretnych projektowanych zapisów. W wielu przypadkach doprowadziliśmy do korzystnych zmian w jej zapisach, tak podczas pierwszej deregulacji w pod koniec 2013 roku, jak też podczas kolejnej w 2015 roku.
Podobnie było wiosną 2015 roku podczas prac komisji sejmowej nad nowelizacją ustawy o broni i amunicji czy ustawy o zmianie ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, która wprowadzała ozusowanie umów cywilnoprawnych.
Nasza aktywność doprowadziła do przesunięcia czasu wejścia w życie przepisów ostatniej ustawy. Analogicznie było w sprawie wprowadzenia minimalnej stawki godzinowej, dzięki nam projektowane zmiany weszły w życie pół roku później niż planował rząd.
Poza działaniami w zakresie legislacji cały czas staraliście się poprawić wizerunek branży. Z jakim efektem?
– To trudny proces, niewątpliwie jednak branża ochrony postrzegana jest coraz lepiej, jej percepcja poprawiła się zwłaszcza w ciągu ostatnich 5-6 lat.
Dziś bowiem kojarzy on się w coraz większym stopniu z doświadczonym fachowcem, personalnym doradcą od bezpieczeństwa, a do tego – pomocnym w każdej sytuacji, subtelnym, a nawet – eleganckim.
Głos reprezentantów Izby traktowany jest z całą powagą, jako opinia największej gałęzi sektora usługowego w Polsce.
Znajomość realiów w całej Polsce, a z drugiej strony bycie w centrum wydarzeń, tu, w Warszawie, pozwala nam na natychmiastową reakcję, gdy tworzone są rozwiązania mające mieć wpływ na branżę lub należy szybko zaprezentować nasze stanowisko na forum publicznym – np. w konsultacjach z posłami, ministrami, środowiskami gospodarczymi czy opiniotwórczymi, a także – mediami.
KOMENTARZE (0)