11 kwietnia obchodzimy Ogólnopolski Dzień Walki z Bezrobociem. Choć obecnie stopa bezrobocia jest niska, to jednak brakuje na polskim rynku pracy kandydatów.
W 2016 r. roku stopa bezrobocia osiągnęła najniższy poziom od 25 lat – 8,2 proc. (dane Głównego Urzędu Statystycznego). Odnotowana po raz pierwszy w październiku, utrzymała się również w listopadzie. Natomiast według najnowszych danych z 2017 r. stopa bezrobocia utrzymuje się na poziomie 8,5 proc. (dane za luty), czyli była niższa niż przed miesiącem (o 0,1 pkt proc.) i przed rokiem (o 1,7 pkt proc.).
Z kolei liczba bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy wyniosła ok. 1 mln 383 tys. osób - zmniejszyła się w porównaniu z poprzednim miesiącem - o 1 proc. (tj. o 13,7 tys.) i w stosunku do analogicznego miesiąca ubiegłego roku - o 16,3 proc. (tj. o 269,3 tys.).
Warto zaznaczyć, że poziom bezrobocia w Polsce jest zróżnicowany. W Wielkopolsce w lutym stopa bezrobocia wyniosła 5,2 proc., a w województwie warmińsko-mazurskim – 14,7 proc. W ujęciu miesięcznym zmniejszyła się ona w większości województw, z wyjątkiem: małopolskiego, opolskiego, śląskiego i wielkopolskiego, w których pozostała na tym samym poziomie. W porównaniu z lutym 2016 r. roku stopa bezrobocia obniżyła się we wszystkich województwach, w największym stopniu w zachodniopomorskim, lubuskim, warmińsko-mazurskim i świętokrzyskim, a w najmniejszym – w wielkopolskim.
Dobra sytuacja na rynku pracy znajduje odzwierciedlenie w nastrojach Polaków. Zgodnie z badaniem CBOS, blisko jedna trzecia badanych (32 proc., wzrost o 15 pkt. proc. w ciągu roku) dobrze wypowiada się o krajowym rynku pracy. Nadal jednak tylko nieliczni (2 proc.) sytuację określają jako bardzo dobrą.
W ciągu roku o połowę zmniejszył się odsetek negatywnych opinii na temat rynku pracy w Polsce (z 49 do 25 proc.), w tym także zdecydowanie krytycznych (z 11 do 5 proc.). Aktualnie co trzeci respondent (32 proc., wzrost o 5 pkt. proc.) określa sytuację na krajowym rynku pracy jako przeciętną - ani dobrą, ani złą.
Niski poziom bezrobocia, ale rąk do pracy brak
Wobec rekordowo niskich poziomów bezrobocia uwidocznił się w Polsce narastający problem z dostępnością rąk do pracy.
- Obecnie główną receptą na wypełnianie powstałych wakatów jest imigracja, ale należy również pamiętać, że w naszym kraju mamy milionowe rezerwy kadrowe. Poziom aktywności zawodowej Polaków jest stosunkowo niski i wyraźnie odbiega od średnich europejskich. To powoduje, że zajmujemy dopiero 22 miejsce wśród krajów unijnych, pod względem udziału na rynku pracy osób w wieku produkcyjnym – mówi Maciej Witucki, prezes Work Service.
Problemy kadrowe mogą się nasilić z powodu zmian demograficznych, które są dodatkowo wzmacniane przez emigrację zarobkową. Z danych GUS wynika, że już niemal 2,4 mln Polaków przebywa za granicą. Z kolei z dotychczasowych prognoz GUS wynika, że ludność Polski zmniejszy się do 2050 roku o ponad 4 miliony osób.
Perspektywa kurczenia się zasobów ludzkich w Polsce jest znana już od lat, ale w najbliższym roku doświadczymy jej nad wyraz mocno. Z szacunków ZUS wynika, że w 2017 roku ze względu na otrzymanie świadczeń emerytalnych, z rynku pracy może zniknąć ponad 500 tys. osób. Proces ten został dwukrotnie przyspieszony poprzez powrót do niższego wieku emerytalnego.
Aktywizacja długotrwale bezrobotnych
Pomóc może 12 mld zł znajdujących się w tegorocznym Funduszu Pracy — najwięcej pieniędzy ma zostać przeznaczonych na aktywizację długotrwale bezrobotnych. 7 mld zł ma zostać przeznaczone na finansowanie zadań urzędów pracy i ochotniczych hufców pracy.
Niektórzy jednak mają wątpliwości co do skuteczności urzędów pracy. Roczny koszt ich utrzymania to 4 miliardy złotych. Z kolei poziom aktywizacji bezrobotnych jest zaledwie kilkuprocentowy. Raport Najwyższej Izby Kontroli nie pozostawia złudzeń - ponad 22 tysięcy urzędników w 356 Urzędach Pracy (UP) osiąga efektywność aktywizacji bezrobotnych na poziomie od 0,7 do 3,8 proc. Za skutecznie „zaktywizowaną” osobę NIK uznaje bowiem dopiero takiego pracownika, który w co najmniej rok po odbytych stażach czy szkoleniach wciąż ma pracę.
Problem w tym, że bezrobotny często nie wie, jak pracy szukać. Nie wie też jakich informacji szuka pracodawca i jak skutecznie do niego dotrzeć. Co prawda urzędy udzielają szerokiego wsparcia w przygotowaniu CV, ale co dalej? Zresztą dla prostszych profesji, czy osób bez doświadczenia, CV nie ma takiego znaczenia, jak szybki kontakt z pracodawcą i przedstawienie swojej – pracownika – oferty.
- Nasze analizy rynku pracy pokazują coraz dobitniej, że zmienia się model komunikacji na linii pracownik – pracodawca. Kartki czy ogłoszenia, choć wciąż obecne, to jednak są coraz mniej efektywne. Zwłaszcza w przypadku prac czasowych, czy pojedynczych zleceń, czyli tam, gdzie bezrobotny mógłby postawić pierwsze kroki w powrocie na rynek pracy, czy zdobyć doświadczenie w nowej profesji. Tu pracodawcy oczekują szybkiego kontaktu. Już nawet nie mail, ale smartfon są podstawowym narzędziem komunikacji – przekonuje Marcin Fiedziukiewicz, twórca aplikacji rekrutacyjnej Jobsquare.
Problem ten dostrzega również Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Stanisław Szwed, wiceminister pracy chciałby, żeby urzędy pracy stały się mocno aktywną jednostką, której działalność nie polega tylko na rejestracji bezrobotnych i wypłatach zasiłków.
- Jeśli mówimy o terenach, gdzie bezrobocie jest wyższe, to tam proces aktywizacji powinien być zupełnie inaczej prowadzony – tam powinni być doradcy, psychologowie, a przede wszystkim czas. To nie może być tak, że ktoś przychodzi, ma trzy minuty na wypełnienie ankiety i „do widzenia”. Ci ludzie potrzebują, aby im poświęcić godzinę, dwie, a nawet trzy, ale to nie jest możliwe, jeśli są np. urzędy, gdzie na 300 bezrobotnych przypada dwóch czy trzech doradców – mówi Szwed w rozmowie z PulsHR.pl.
Resort pracy szykuje projekt nowej ustawy o rynku pracy - będzie gotowy najwcześniej po tegorocznych wakacjach. Jednym z proponowanych działań ma być np. zniesienie obowiązku profilowania bezrobotnych w urzędach pracy. Resort zaproponuje też przekazanie urzędów pracy z samorządów w gestię administracji rządowej. Więcej szczegółów znajdziesz tutaj.
Współpraca prywatno-publiczna
Zatem Ogólnopolski Dzień Bezrobocia upłynie w tym roku na dyskusjach, jak powinny się zmienić urzędy pracy wobec nowej sytuacji na rynku pracy. Być może powinny czerpać inspirację z pośredniaków na Wyspach, które działają na innych zasadach.
- W Anglii nawet nazwa urzędów pracy jest przyjaźniejsza – Job Centre, ale i sposób funkcjonowania jest inny. Urzędy te są wsparciem dla agencji zatrudnienia, służą im pomocą, współpracują ściśle z agencjami, na których to barkach leży przede wszystkim pozyskiwanie pracowników na zgłaszane ofert pracy. U nas mamy do czynienia bardziej z konkurencją agencji i urzędów pracy – mówi Marcin Nowak, dyrektor zarządzający Centrum Operacyjnym Capgemini Polska w Katowicach, członek założyciel ABSL.
Nadzieję w partnerstwie publiczno-prywatnym realizowanym przez Wojewódzkie Urzędy Pracy wspólnie z agencjami zatrudnienia widzi też Jacek Męcina, a także w realizacji działań w ramach Krajowego Funduszu Szkoleniowego.
- Dzięki KFS przeszkolono już kilkadziesiąt tysięcy pracowników, a efektywność wydatkowania środków zwiększa się każdego roku. To także pierwszy program, w którym udało się włączyć partnerów społecznych we współzarządzanie KFS-em. Potrzebne jest konsekwentne rozwijanie, ale i korygowanie tych programów, bo są też przypadki słabego zarządzania. Jednak ich skuteczne oddziaływanie może przyczynić się do obniżenia udziału w bezrobociu grup defaworyzowanych i pierwszy raz zmniejszyć bezrobocie do poziomu 7,2 proc. w kolejnym roku – ocenia Męcina.
KOMENTARZE (0)