Możliwość zdalnego nauczania na uczelniach wyższych spowodowała, że coraz więcej studentów decyduje się połączyć naukę z pracą za granicą. W ten sposób chcą nadrobić straty finansowe, jakie w budżetach spowodowała pandemia koronawirusa.
Jak ostatecznie będzie kształtowała się polska gospodarka i rynek pracy, pokażą dopiero najbliższe miesiące. Niepewność rynkową potęguje bowiem obawa o drugą falę epidemii. M.in. Izrael zdecydował się wprowadzić drugi lockdown, obostrzenia zaostrza również Wielka Brytania.
Aktualna sytuacja tym bardziej wpływa na wzrost zainteresowania młodych Polaków pracą za granicą. Wyjazdom młodych ludzi sprzyjają zdalne formy nauczania wprowadzone na uczelniach wyższych. Mają możliwość szukania pracy z dala od miejsca zamieszkania, kierując się korzyściami ekonomicznymi w większym stopniu niż przed pandemią.
Jak wynika z raportu OTTO Work Force, chętnych do wyjazdu za granicę jest niemal o 30 proc. więcej niż przed pandemią. Największą grupę wśród nich stanowią osoby stosunkowo młode. Zdecydowana większość to pracownicy w wieku od 18 do 25 lat (45 proc.) oraz od 26 do 35 lat (27 proc.). Kolejną grupę stanowią osoby w wieku od 36 do 50 lat (22 proc.) oraz powyżej 50 lat (6 proc.). Do pracy tymczasowej w Holandii najczęściej wyjeżdżają mężczyźni (67 proc.), posiadający średnie wykształcenie (72 proc.).
- Zainteresowanie Polaków wyjazdami do pracy do Holandii i Niemiec widocznie wzrasta. Wśród osób, które wstępnie odpowiadają na nasze oferty pracy, aż 92 proc. jest rzeczywiście zdecydowanych na wyjazd. Spowodowane jest to głównie chęcią odrobienia strat finansowych wynikających z redukcji miejsc pracy lub obniżki wynagrodzenia. Istotną grupę wśród wyjeżdżających stanowią studenci, którzy dzięki zajęciom w trybie online mogą pogodzić naukę z pracą zarobkową. Wielu z nich przedłużyło pracę wakacyjną ze względu na brak konieczności powrotu do Polski na studia - mówi Patrycja Liniewicz, managing director international recruitment w OTTO Work Force.
Wśród polskich uczelni wyraźnie widoczny jest trend organizowania zajęć online lub w modelu mieszanym. Osobiście studenci będą musieli stawiać się na zajęciach praktycznych, zaś zdalnie prowadzone będą np. wykłady. Tak będą one wyglądały m.in. w Warszawskim Uniwersytecie Medycznym.
- Zgodnie z informacją, którą przekazał prorektor ds. studenckich i kształcenia - prof. Marek Kuch, metody kształcenia muszą łączyć te dwa podejścia, aby zrealizować praktyczne elementy nauczania przy minimalnym narażeniu studentów na ryzyko zakażenia - czytamy w komunikacie WUM.
Zresztą na początku września Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego (MNiSW) opublikowało rekomendacje dla władz uczelni ws. organizacji roku akademickiego 2020/2021. Zaleciło w nich prowadzenie mieszanego modelu kształcenia, w którym część zajęć odbywa się z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość. MNiSW podkreśliło przy tym, że zgodnie z zasadą autonomii uczelni to władze szkół wyższych podejmują ostateczne decyzje dotyczące organizacji kształcenia.
Z informacji zebranych w uczelniach wynika, że przeważająca większość uczelni będzie prowadzić zajęcia właśnie w trybie mieszanym i to z przewagą nauczania na odległość. Wyjątek, czyli więcej zajęć stacjonarnych - nawet tych, które można byłoby zorganizować online - uczelnie często robią dla studentów pierwszego roku.
Pieniądze - główny motywator
Z raportu OTTO Work Force wynika, że większość pracowników, którzy wyrazili zainteresowanie pracą zagranicą, była wcześniej zatrudniona w Polsce. Wśród respondentów, którzy wstępnie odpowiedzieli na oferty pracy, 60 proc. pracowało przed pandemią w Polsce, a 40 proc. zagranicą.
Główny powód wyjazdu nikogo nie powinien zaskoczyć. To pieniądze. 77 proc. badanych wskazało, że do wyjazdu zachęcają ich wyższe zarobki niż w ojczyźnie. Spośród respondentów aż 33 proc. wskazało, że powodem wyjazdu jest utrata zatrudnienia, a 29 proc. chce wyjechać z powodu obniżki wynagrodzenia w Polsce. Zdecydowana większość nie planuje też długo czekać na podjęcie decyzji. Aż 69 proc. badanych chce jak najszybciej opuścić Polskę. Kolejne 19 proc. planuje wyjazd w ciągu najbliższych tygodni.
- Pracowników z Polski motywuje do wyjazdu do pracy zagranicę przede wszystkim poziom wynagrodzenia, które jest ok 3 razy wyższy niż w Polsce. Jego atrakcyjność podnosi także stosunkowo wysoki kurs euro, który rósł w czasie pandemii. Kolejną istotną kwestią jest niepewna sytuacja na rodzimym rynku pracy. Spośród ankietowanych aż 54 proc. wskazało, że chce wyjechać do pracy zagranicę z powodu stałej lub przejściowej utraty zatrudnienia. Czynnikiem, który ułatwia wyjazd i cały proces zatrudnienia jest bez wątpienia brak kwarantanny w Holandii. Dzięki temu pracownicy mogą od razu rozpocząć pracę i nie muszą dysponować dodatkowymi środkami na utrzymanie, które byłyby niezbędne w przypadku dwutygodniowej izolacji - tłumaczy Patrycja Liniewicz.
Jak wygląda kwestia wynagrodzeń w Polsce? Z danych GUS wynika, że, przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw w sierpniu 2020 wyniosło 5337,65 zł i było o 4,1 proc. wyższe niż przed rokiem (wobec wzrostu o 3,8 proc. w lipcu 2020 oraz o 6,8 proc. w sierpniu 2019 roku). Jednak trzeba pamiętać, że dane te odnoszą się wyłącznie do firm, które zatrudniają powyżej 9 pracowników, w przeliczeniu na etat. W okresie od stycznia do sierpnia 2020 wyniosło wynagrodzenie 5324,72 zł i było o 4,3 proc. wyższe niż w analogicznym okresie 2019 roku (kiedy notowano wzrost o 6,8 proc.).
- Mimo, iż wydaje się, że okres dużej dynamiki wzrostu wynagrodzeń mamy za sobą, to dobrą informacją jest, że obserwujemy powolny wzrost płac. Niewątpliwie sytuacja, jaka miała miejsce na wiosnę była również efektem wsparcia w ramach kolejnych tarcz, zakładających konieczność obniżenia wymiaru czasu pracy lub wprowadzenia przestoju, jako warunku uzyskania środków publicznych. Obecny wzrost płac może być potraktowany jako wskaźnik względnej stabilności finansowej firm po okresie korzystania ze wsparcia - komentuje te dane Monika Fedorczuk, ekspert ds. rynku pracy Konfederacji Lewiatan.
KOMENTARZE (0)