Kryzys spowodowany pandemią COVID-19 odbije się – i to w dłuższej perspektywie na karierach zawodowych młodych osób. Międzynarodowa Organizacja Pracy określiła tę grupę mianem "pokolenia lockdown". Jak bardzo opóźni się wejście na rynek pracy młodych ludzi?
Według Międzynarodowej Organizacji Pracy więcej niż 1 na 6 osób poniżej 25. roku życia straciła pracę od początku pandemii COVID-19. 23 proc. pozostałych miało skrócone godziny pracy, co odbiło się na ich wynagrodzeniu.
W najgorszej sytuacji są osoby młode. W pierwszym kwartale 2020 roku największe bezrobocie odnotowano wśród osób w wieku 15-24 lata - 8,7 proc. Wysokie bezrobocie obserwuje się wśród osób w wieku 25-43 lat - 3,9 proc. Szacuje się, że blisko połowa aktywnych zawodowo młodych Polaków straciła pracę.
- W zdrowotnej grupie ryzyka są osoby 55 plus. W grupie ryzyka ekonomicznego przeważają młodzi 26 minus - dodaje Michał Młynarczyk.
Justyna Chmielewska, business manager w Hays Poland, podkreśla, że pandemia w znaczącym stopniu wpłynęła na sytuację na rynku pracy. Część firm musiała podjąć decyzję o ograniczeniu zatrudnienia, zmniejszeniu wymiaru etatów czy wręcz zakończeniu działalności, tym samym stawiając w trudnej sytuacji swoich pracowników. Grupą, która szczególnie odczuła konsekwencje pandemii, są młodzi ludzie, którzy dopiero wchodzą na rynek pracy bądź wciąż posiadają niewielkie doświadczenie zawodowe. Wynika to z kilku czynników.
- Jednym z nich jest forma umów, które młodzi pracownicy częściej zawierają z firmami. Mowa tutaj chociażby o umowach cywilnoprawnych, umożliwiających szybkie zakończenie współpracy. Innym aspektem, wpływającym na trudniejszą sytuację młodych, są sektory rynku, w których często znajdują zatrudnienie. Młode osoby swoje pierwsze doświadczenia zawodowe nierzadko zdobywają bowiem w gastronomii, hotelarstwie, sprzedaży i obsłudze klienta, a więc sektorach najmocniej dotkniętych przez obostrzenia funkcjonujące w szczytowym okresie pandemii – komentuje Justyna Chmielewska.
Pandemia może ograniczać możliwości zawodowego rozwoju najmłodszych pracowników. Spadek koniunktury gospodarczej poskutkuje ograniczeniem aktywności firm w zakresie poszukiwania pracowników oraz prowadzenia programów stażowych skierowanych do studentów i młodych absolwentów.
– To wszystko oraz silnie odczuwane obawy o przyszłość sprawiają, iż młode osoby stanowią jedną z grup, które najmocniej odczują negatywne skutki obecnej sytuacji – dodaje Chmielewska.
Osoby, które ukończyły studia, zdecydowanie lepiej radzą sobie na rynku pracy niż te z wykształceniem średnim czy zawodowym. (Fot. Shutterstock)
Trudniej o pracę
Iga Magda, prof. SGH i wiceprezes Instytutu Badań Strukturalnych, zauważa, że młode osoby dużo bardziej niż starsi pracownicy odczuwają pogorszenie się sytuacji na rynku pracy. Wiele badań, a także kryzysy z ubiegłych lat, potwierdzają tę tezę.
- Nie wiemy jednak, z jak dużym spadkiem zatrudnienia i PKB oraz wzrostem bezrobocia będziemy mieli do czynienia. Tym samym trudno jednoznacznie określić, jak bardzo zmieni się sytuacja młodych i czy będziemy mogli określić ich mianem pokolenia lockdownu – komentuje Magda.
Eksperci nie mają wątpliwości, że wejście na rynek pracy młodych osób bez doświadczenia zawodowego opóźni się z powodu pandemii. Konsekwencje obecnego kryzysu mogą być długofalowe.
- Badania wyraźnie pokazują, że kandydaci stawiający pierwsze kroki na rynku w trudniejszych okresach są narażeni na większe ryzyko utraty pracy, niższe wynagrodzenia czy mniejsze szanse na znalezienie dobrej pracy nawet 20 czy 30 lat później. Jeśli więc obecna sytuacja będzie się przedłużać, a kondycja rynku pracy pogarszać, wówczas pokolenia, które w tej chwili kończą edukację, odczują negatywne skutki tej sytuacji – wskazuje Iga Magda.
W podobnym tonie wypowiada się Justyna Chmielewska.
- Biorąc pod uwagę kształtowanie się sytuacji rynkowej w ostatnich miesiącach, można oczekiwać, że w niektórych przypadkach znalezienie pracy zajmie więcej czasu. Zdarza się bowiem, że w obliczu niepewności firmy ograniczają swoje plany zatrudnienia i wstrzymują realizację strategii rozwoju, której zazwyczaj towarzyszyły rekrutacje. Istnieje zatem ryzyko, iż znalezienie ciekawej, zgodnej z wykształceniem pracy przez reprezentantów tzw. pokolenia lockdown, a więc osób wciąż nieposiadających dużego doświadczenia zawodowego, będzie stanowiło wyzwanie - mówi ekspert Hays Poland.
Potwierdzają to wyniki badania „Rynek Zmiany Pracy” przeprowadzanego przez firmę Devire, z którego wynika, że czas poszukiwania pracy zdecydowanie się wydłużył. Blisko 60 proc. kandydatów szukało pracy poniżej 3 miesięcy.
- Z naszych doświadczeń wynika, że dziś ten czas wydłużył się do 6 miesięcy. Przeciągają się również procesy decyzyjne w firmach, więc należy uzbroić się w cierpliwość – dodaje Michał Młynarczyk.
Wykształcenie i doświadczenie
Młodzi w największym stopniu odczuwają pogorszenie się gospodarki, ale grupa ta jest zróżnicowana. Pierwszym elementem, który ma na to wpływ, jest wykształcenie.
- Osoby, które ukończyły studia, zdecydowanie lepiej radzą sobie na rynku pracy niż te z wykształceniem średnim czy zawodowym. Dla nich spadek zatrudnienia czy ryzyko utraty pracy będą niższe. Do tej pory bezrobocie wśród tej grupy pracowników było na bardzo niskim, kilkuprocentowym poziomie. Dla porównania, w latach 2002-2004, kiedy ogólna stopa bezrobocia wynosiła ponad 20 proc., to wśród młodych wynosiła ona ponad 40 proc. Jednak nawet wtedy absolwenci uczelni wyższych radzili sobie na rynku pracy lepiej niż ich rówieśnicy po liceum czy zawodówce. Warto też zauważyć, że w ciągu ostatnich 30 lat liczba osób powyżej 25. roku życia, kończących studia, zwiększyła nam się z 12 proc. do ponad 50 proc. W efekcie jakość wykształcenia jest różna, co także ma przełożenie na realne szanse na rynku pracy – mówi Iga Magda.
Jeśli chodzi o wykwalifikowanych pracowników fizycznych, to nadal są oni potrzebni na rynku pracy. Jeśli natomiast spadnie popyt na ich usługi, wówczas ich sytuacja może ulec pogorszeniu.
- Pamiętajmy też, że w tym obszarze kwalifikacje to przede wszystkim doświadczenie, którego brakuje młodym, rozpoczynającym karierę. Stolarz czy spawacz z wieloletnią praktyką w zawodzie poradzi sobie zdecydowanie lepiej - dodaje Magda.
Oprócz wykształcenia duże znaczenie ma również miejsce zamieszkania. W miastach dużo łatwiej znajdziemy pracę niż w mniejszych miejscowościach czy na wsiach.
- Na pewno wyhamuje wzrost wynagrodzeń, a w niektórych zawodach i branżach pensje mogą nawet zacząć spadać – wszystko zależy od rozwoju sytuacji. Tym samym część osób z mniejszych miejscowości, z ograniczonym transportem publicznym, pozostanie poza rynkiem pracy. Dotyczy to w szczególności kobiet, które ze względu na domowe obowiązki, nie będą mogły sobie pozwolić na nisko opłacalną pracę. W naszych badania sprzed pandemii aż 13 proc. osób w wieku od 18 do 29 lat należało do grupy NEET-ów, którzy nie pracują i nie uczą się. Ten odsetek zapewne wzrośnie – uważa Iga Magda.
Grupą, która szczególnie odczuła konsekwencje pandemii, są młodzi ludzie, którzy dopiero wchodzą na rynek pracy bądź wciąż posiadają niewielkie doświadczenie zawodowe. (Fot. Shutterstock)
Światełko w tunelu
Choć młodzi mogą napotkać trudności podczas szukania pracy, to jednak warto podkreślić, że z tygodnia na tydzień eksperci obserwują wzrost aktywności rekrutacyjnej firm. Z danych Devire wynika, że w marcu 2020 r. liczba rekrutacji spadła o 70 proc., ale już w maju firma odnotowała wzrost liczby ofert pracy o 1/3.
- Przy czym pracodawcy sygnalizują, że mają zdecydowanie kilkukrotnie lepszy spływ CV z ogłoszeń, co tylko potwierdza tezę, że rzeczywiste bezrobocie jest dużo wyższe - tłumaczy Michał Młynarczyk.
Również agencja Hays Poland zauważyła, że firmy coraz częściej rekrutują nowych pracowników, także wśród młodych.
- Chociaż pracodawcy głównie poszukują ekspertów o określonych kompetencjach, to coraz częściej kierują swoją ofertę również do absolwentów, którzy chcieliby zyskać pierwsze doświadczenie zawodowe m.in. w ramach różnego rodzaju programów stażowych – mówi Justyna Chmielewska.
Należy także pamiętać, że nie wszystkie sektory odczuły negatywne skutki pandemii. Niektóre firmy, przykładowo z sektora IT czy e-commerce, rozwijają się i będą tworzyć miejsca pracy, zarówno dla doświadczonych ekspertów, jak i młodych osób, stawiających pierwsze kroki w karierze.
- Warto również zwrócić uwagę, iż pomimo narastającego w wielu branżach kryzysu, nadal są i będą cenione zawody związane m.in. z automatyzacją, cyfryzacją, medycyną, finansami czy rolnictwem. Od kilku tygodni obserwujemy również zwiększone zapotrzebowanie firm na kandydatów biegle władających językami obcymi, posiadających umiejętności sprzedażowe i analityczny umysł, a także zdolność do szybkiej adaptacji w zmiennym środowisku i zarządzania sobą w czasie. Pracodawcy podkreślają również rolę proaktywnej postawy i chęci do pracy. Znajomość języków obcych i kompetencje miękkie zawsze będą w cenie, niezależnie od sytuacji gospodarczej, co dla młodych osób jest szansą na znalezienie swojego miejsca na rynku pracy – komentuje Chmielewska.
Dla osób, które mają problem ze znalezieniem nowego miejsca pracy, to jest dobry czas, żeby pomyśleć o przekwalifikowaniu się.
- Świat przyśpieszył w stronę nowych technologii, a branże z nimi związane będzie cechowało wyższe zapotrzebowanie na kadry. Mowa np. o e-commerce, obszarze UX, optymalizacji procesów czy bezpieczeństwie danych. Pojawiło się masę kursów on-line, których wcześniej nie było, więc bariera wejścia do tych zawodów również się obniżyła – dodaje Młynarczyk.
KOMENTARZE (3)