Pracodawcy często rezygnują z nawiązania współpracy z osobami zbyt wysoko wykwalifikowanymi. Skąd biorą się ich obawy?
Pracodawcy nie chcą zatrudniać osób o zbyt dużych kwalifikacjach. Potwierdzają to eksperci. Magdalena Batogowska, finance senior consultant w Randstad, zaznacza, że wyraźna jest tendencja odwrotna, tzn. klienci wolą zatrudnić osobę o mniejszym doświadczeniu i kwalifikacjach, a następnie dzięki szkoleniom rozwinąć jej umiejętności w organizacji.
– Jest to rozwiązanie mniej kosztowne niż zatrudnienie pracownika overqualified, które zazwyczaj jest związane z wyższym niż zakładane początkowo wynagrodzeniem – tłumaczy Magdalena Batogowska.
Przykład? Jeden z menedżerów wysokiego szczebla stracił pracę w wyniku przejęcia firmy przez inwestora zagranicznego. Był menedżerem – specjalistą w bardzo rzadkiej branży, w której w skali kraju na stanowiskach dyrektorskich pracuje około kilkunastu osób.
– Kiedy kierowaliśmy ofertę do firm, które mogły być zainteresowane jego zatrudnieniem, okazało się, że wszystkie tego typu stanowiska są obsadzone. Z kolei kiedy ta sama osoba aplikowała na stanowiska niższe, budziła zdziwienie – mówi Liliana Swoboda, dyrektor katowickiego oddziału firmy doradztwa personalnego People.
– Po roku poszukiwań menedżer został zaproszony na rozmowę do innego miasta, by podjąć pracę przy nowym projekcie, wykorzystującym jego kwalifikacje. Po przejściu wszystkich etapów rozmowy, w finale szef przyjmujący go do pracy podsumował jego aplikację słowami: „Pan popracuje z nami najwyżej rok, a potem ucieknie ” i ostentacyjnie podarł przed nim umowę – dodaje Swoboda.
Wysokie oczekiwania finansowe to jeden z powodów odrzucenia kandydatury osoby zbyt wysoko wykwalifikowanej. Chociaż – jak przekonuje Liliana Swoboda – zdarzają się sytuacje, gdy firma decyduje się na zwiększenie planowanego początkowo budżetu dla danego stanowiska, jednak nie zawsze jest to możliwe. Wiele firm ma ściśle ustalone ramy wynagrodzeń.
– Menedżer oferujący swoją kandydaturę na rynku pracy musi znać aktualne realia rynku i swoje miejsce na nim. Warto być elastycznym. Zdarzają się rekrutacje, gdzie pracodawca mimo takich samych wytycznych na poszukiwane stanowisko płaci mniej, niż kandydat oczekuje. Jeżeli ten ostatni nie zmniejszy swoich oczekiwań finansowych często może zostać odrzucony z projektu – twierdzi Liliana Swoboda.
Praca na przeczekanie
Dlaczego jeszcze firmy rezygnują z nawiązania współpracy z osobami zbyt wysoko wykwalifikowanymi? Według Liliany Swobody pracodawcy wyprzedzają czas i prognozują, że kandydat z wyższymi kwalifikacjami nie zostanie u nich zbyt długo i będzie szukał innego zajęcia. Podczas tego typu rekrutacji HR-owcy zadają sobie pytanie, czy kandydat nie szuka pracy na przeczekanie.
Z kolei Magdalena Batogowska podkreśla, że oprócz możliwości utraty pracownika pracodawcy boją się niepotrzebnych kosztów.
– Pracodawcy obawiają się, że poniosą koszty rekrutacji oraz wdrożenia takiego pracownika, jak np. szkolenia, a ta osoba jednak nie będzie zadowolona z pracy poniżej swoich umiejętności i na przykład po okresie próbnym zrezygnuje z pracy – wyjaśnia Botogowska.
Poczucie zagrożenia
Magdalena Bogotowska zwraca również uwagę, że odrzucenie kandydatury osób overqualified może wynikać z poczucia zagrożenia własnego stanowiska czy pozycji w organizacji.
Również Tomasz Misiak, prezydent rady nadzorczej Work Service przekonuje, że w każdej firmie z czasem pojawia się taki moment, że pracodawca musi zatrudnić kogoś lepszego od siebie. – Niestety nie każdy może pokonać wewnętrzny opór i zdecydować się na taki krok – komentuje.
Skłamać w CV dla gorszej posady?
Poszukiwanie pracy przez wysoko wykwalifikowanych pracowników jest czasochłonne. Menedżer z przytoczonej przez Lilianę Swobodę historii znalazł pracę po dwóch latach intensywnych poszukiwań i to na warunkach mocno odbiegających od jego wyjściowych oczekiwań.
Magdalena Bogotowska potwierdza, że w wypadku zbyt wysoko wykwalifikowanych menedżerów, którzy od dłuższego czasu pozostają bez pracy, pojawia się silna chęć podjęcia nowego zatrudnienia. W efekcie są oni skłonni do objęcia dużo niższego czy mniej płatnego stanowiska, niż ich rzeczywiste kompetencje. Nie działa to jednak na ich korzyść.
– Tacy kandydaci często prezentują się na spotkaniach jako osoby zdesperowane i gotowe przyjąć każdą pracę. A im bardziej zdesperowany kandydat, tym pracodawca jest mniej zainteresowany taką osobą – komentuje Bogotowska.
Liliana Swobody sądzi, że ukrywanie kwalifikacji jest bezcelowe. – Każdy pracodawca poszukuje innego modelu kompetencji i profilu kandydata. Sztuką jest, jeżeli kandydat i pracodawca w odpowiednim momencie odnajdą siebie na rynku i zawrą porozumienie – dodaje.
KOMENTARZE (1)