Jak przyznaje Kalata, atmosfera na egzaminie ustnym, który trwał trzy godziny, była bardzo nieprzyjemna. Miała wrażenie, że komisja na każdym kroku próbuje jej udowodnić, że nie nadaje się na to stanowisko, traktując ją jako osobę zupełnie niekompetentną, momentami wręcz lekceważąco.
Czytaj też: Konkurs na prezesa ZUS, Katarzyna Kalata: Nastawienie komisji było nieprzychylne i negatywne
Komisja z kolei twierdzi, że Kalata zszokowała ich podczas egzaminu ustnego brakiem wiedzy. Fakt, że był on ostatnim, trzecim etapem konkursu, poprzedzonym testem sprawdzającym wiedzę, podważa proces rekrutacyjny. Dlaczego komisja tak późno się zorientowała, że ma do czynienia z niekompetentną w jej ocenie osobą?
– Ostatnio miałem do czynienia z taką sytuacją. Kandydat przeszedł pozytywnie rozmowy z czterema osobami w firmie, łącznie z prezesem, i wszystko wskazywało na to, że jest idealną osobą na proponowane mu stanowisko, a jednak odpadł. Okazało się, że zupełnie sobie nie poradził podczas końcowego assessment center – mówi Adam Zygmunt, country manager firmy Target Executive Search.
Czytaj też: Prezesa ZUS inaczej niż w konkursie nie wybierzemy
Czy tak samo było z Kalatą? W tej sprawie jest tylko słowo przeciwko słowu. Co prawda Ministerstwo Pracy miało zamiar ujawnić protokół z egzaminu ustnego, który jego zdaniem miałby rozwiać wszelkie wątpliwości, ale kancelaria Krüger & Partnerzy, reprezentująca Kalatę, zablokowała jego publikację, twierdząc, że resort pracy nie ma prawa tego robić.
Kalata obawia się, że protokół byłby nieobiektywny, ponieważ nie przypomina sobie, żeby ktokolwiek rejestrował przebieg spotkania.
– Egzamin ustny daje najlepsze możliwości sprawdzenia wiedzy, ale niestety pozostawia też duże pole do manipulacji. Jeśli okaże się, że komisja postanowi kogoś „usadzić”, tak jak profesor studenta podczas egzaminu, to może to po prostu zrobić. Jak? Osobie niepożądanej może np. tak formułować bądź dobierać pytania, żeby ta nie udzieliła na nie odpowiedzi albo miała z tym poważny kłopot – stwierdza Adam Zygmunt.
– Poza tym podczas rozmowy dochodzą czynniki nieformalne. O tym się głośno nie mówi, bo przecież w rekrutacji nie może być miejsca na dyskryminację, ale może być tak, że jednak komuś nie odpowiada wiek, płeć czy nawet orientacja polityczna kandydata – zauważa Adam Zygmunt.
Jak było podczas tej rozmowy? Pytanie pozostaje otwarte. Można tylko wierzyć lub nie w zapewnienia uczestników tej rozmowy. Kalata zapowiada, że będzie walczyć. Nie tylko kolejny raz o fotel prezesa ZUS, ale też o to, aby rozmowy rekrutacyjne na kluczowe w kraju stanowiska były nagrywane, żeby każdy mógł się dowiedzieć, jak było naprawdę.
– Mamy nadzieję, że sprawa tego konkursu i szum medialny, jaki wywołałyśmy wspólnie z Katarzyną, nie pójdzie na marne, że wreszcie jasne, a przede wszystkim sprawiedliwe będą metody rekrutacji na ważne w kraju stanowiska. W końcu konkursy są rozpisywane za pieniądze podatników. Oni powinni mieć prawo wiedzieć, jak przebiegają rekrutacje i czy przypadkiem z bliżej nieokreślonych przyczyn nie pozbawia się szansy kierowania instytucją osób, które by się do tego nadawały, ale z pewnych powodów są niewygodne – mówi Magdalena Bukowska, założycielka agencji PR Media4Business, która zajęła się wizerunkiem Kalaty w mediach.
Przypomnijmy, o młodej, nieznanej nikomu kandydatce na prezesa ZUS zrobiło się głośno jeszcze w trakcie trwania konkursu.
– Gdy dowiedziałam się z publikacji „Wprost”, że nie ma poważnego kandydata na urząd prezesa, postanowiłam sprawdzić, kto wystartował. Kalatę znalazłam bardzo szybko. Gdy przeczytałam, że jest doktorem nauk prawnych, stwierdziłam, że nie pozwolę, aby mówiono w mediach, że żaden poważny kandydat nie wystartował – mówi Magdalena Bukowska.
ZUS w rozpisanym konkursie postawił kandydatom wiele wymagań, m.in. posiadanie kompetencji kierowniczych, co najmniej sześcioletni staż pracy, w tym trzyletni na stanowisku kierowniczym, wykształcenie i wiedza z zakresu spraw, jakimi zajmuje się ZUS. Kalata wszystkie te warunki spełniała, a ZUS miała w małym palcu – napisała pracę doktorską na jego temat, a w prowadzonym przez siebie biznesie na co dzień zajmowała się obsługą przedsiębiorców w kontaktach z tą instytucją. Jako jedyna z kandydatów zaliczyła egzamin pisemny sprawdzający wiedzę, a mimo to nie objęła sterów w ZUS.
– Od początku było pewne, że ona nie wygra tego konkursu. Dlaczego? Bo za młoda, bo chciała coś zmienić, bo zapowiadała, że jak znajdzie trupa w szafie, to nie zawaha się go z niej wyciągnąć. Ona po prostu nie była wygodnym kandydatem. Podobne zamieszanie było z obsadą stanowiska prezesa Urzędu Zamówień Publicznych. Prezesem miała zostać Małgorzata Stręciwilk, również młoda osoba, ale z ogromnym doświadczeniem w zamówieniach publicznych. Nie udało się, bo choć wygrała konkurs nie dostała nominacji na to stanowisko od premier Ewy Kopacz. Wszystko odbyło się bez słowa komentarza – mówi Bukowska.
– Postanowiłam więc, że pokażę Kalatę w mediach, aby opinia publiczna dowiedziała się o tym przypadku. Wiedziałam, że jeśli tylko przejdzie egzamin pisemny, pokażemy Polakom jak się w naszym kraju wybiera prezesa tak ważnego urzędu – podsumowuje.
Czy coś się w tym zakresie zmieni? Przyszłość pokaże. Na razie, do czasu rozpisania i rozstrzygnięcia kolejnego konkursu, Zakładem Ubezpieczeń Społecznych będzie kierować w dalszym ciągu Elżbieta Łopacińska.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (0)