• Zatrudnienie w sektorze węgla kamiennego w ciągu pięciu lat spadło o niemal 24,5 tys. osób.
• Na koniec kwietnia br. liczba zatrudnionych w tej branży spadła poniżej 90 tys. osób.
• Wszystko odbywa się jednak bez spektakularnych zwolnień grupowych, ani głośnego zamykania kopalń.

Z danych Ministerstwa Energii wynika, że na koniec 2010 r. w sektorze węgla kamiennego pracowało 114 089 osób. Wzrost zatrudnienia odnotowano jeszcze tylko na koniec 2011 r., gdy w branży było 114 235 etatów, jednak od tego czasu liczba ludzi w kopalniach węgla kamiennego systematycznie spada. Katowicki oddział Agencji Rozwoju Przemysłu wyliczył, że na koniec kwietnia tego roku było ich 89,6 tys. Przypomnijmy, że jeszcze kilkanaście lat temu w kopalniach węgla kamiennego pracowało niemal 400 tys. osób.
Czytaj też: Związkowcy PGNiG piszą list do prezesa: "Czym różnią się nasi ludzie od górników?"
Mniejsze zatrudnienie to efekt coraz silniejszego zaciskania pasa i cięcia kosztów, ale też mniejszej produkcji węgla kamiennego, która obecnie kształtuje się na poziomie ok. 70 mln ton rocznie. Zważywszy na to, że koszty pracownicze (w tym koszty wynagrodzeń) w kopalniach węgla kamiennego to wciąż ok. 50 proc. wszystkich kosztów stałych, kopalnie przy mocno spadających cenach węgla (w ciągu 3 lat spadły z ok. 100 do poniżej 50 dolarów za tonę) muszą szukać oszczędności – informuje Dziennik Gazeta Prawna.
Co ciekawe, w ciągu ostatnich lat nie było w górnictwie ani spektakularnych zwolnień grupowych, ani głośnego zamykania kopalń. Wszystko odbywało się stopniowo i stosunkowo bezboleśnie - podaje DGP.


KOMENTARZE (0)