- Jak wynika z najnowszego „Monitora Rynku Pracy” firmy Randstad, aż 46 proc. pracowników spodziewa się pogorszenia sytuacji gospodarczej w 2020 r.
- Obawy mają również pracodawcy. Po raz pierwszy od 5 lat odsetek firm prognozujących redukcję zatrudnienia przekroczył 10 proc. (Randstad „Plany Pracodawców”).
- Tymczasem przed pracodawcami stoi także inne wyzwanie - cyfryzacja, która wymaga nowych kompetencji.
- O sytuacji na rynku pracy, a także wpływie cyfryzacji na proces kształcenia będziemy rozmawiać podczas konferencji EEC Trends, która odbędzie się 25 lutego 2020 r. w Warszawie. Tutaj można się zarejestrować.
Jak podaje Główny Urząd Statystyczny, stopa bezrobocia w listopadzie 2019 r. wyniosła 5,1 proc. wobec 5 proc. w październiku. Z kolei według metodologii Eurostatu bezrobocie wyniosło w Polsce 3,2 proc. Niższe było tylko w Czechach (2,2 proc.) i w Niemczech (3,1 proc.).
- W moim przekonaniu okres stopniowego spadku bezrobocia już mamy za sobą. W najbliższych miesiącach będzie ono powoli rosło, choć – z uwagi na sytuację m.in. demograficzną, poziom konsumpcji wewnętrznej, utrzymujące się niezależnie od sytuacji gospodarczej w Niemczech duże zapotrzebowanie na pracę - raczej nie przekroczy 6 proc. Jestem w tym względzie optymistką i szacuję, że rok 2020 zamkniemy bezrobociem na poziomie 5,5-5,7 proc. – szacuje Monika Fedorczuk, ekspert Konfederacji Lewiatan.
Braki kadrowe są zauważalne w wielu branżach. Według "Barometru Zawodów 2020" przykładowo w województwie lubuskim, śląskim, dolnośląskim i łódzkim żadna profesja nie znalazła się na liście zawodów nadwyżkowych. Z kolei w województwie małopolskim, mazowieckim, opolskim, podlaskim czy pomorskim do nadwyżkowych zawodów w 2020 r. będą należeć tylko ekonomiści.
Źródło: Barometr Zawodów 2020
Coraz mniej optymizmu
Jak wynika z najnowszego „Monitora Rynku Pracy” firmy Randstad, aż 46 proc. pracowników spodziewa się pogorszenia sytuacji gospodarczej w 2020 r., nieco ponad 1/3 przewiduje, że sytuacja kraju nie zmieni się, a jedynie 17 proc. spodziewa się poprawy.
Zdaniem zdecydowanej większości pracowników (77 proc.) spodziewających się recesji sytuacja gospodarcza kraju ma wpływ na funkcjonowanie ich firmy. 3/4 zatrudnionych sądzi też, że będzie coraz trudniej utrzymać pracę w sytuacji spowolnienia, choć jedynie jedna trzecia obawia się, że zostanie zwolniona. Podobny odsetek obawia się, że pracodawca może obniżyć dotychczasowe wynagrodzenie w sytuacji kryzysu. Co istotne, aż dwie trzecie pracowników obawiających się recesji planuje podjąć dodatkowe działania, aby być bardziej atrakcyjnym na rynku pracy.
Czytaj też: Bitwa o talenty potrwa. Przed rekruterami niemałe wyzwania
Obawy mają również pracodawcy. W badaniu Randstad „Plany Pracodawców” od połowy 2018 roku systematycznie spada odsetek przedsiębiorców, którzy optymistycznie spoglądają na sytuację gospodarczą kraju. W najnowszej edycji badania liczba pesymistów przewyższyła liczbę optymistów.
- Te oceny przekładają się też bezpośrednio na deklarację pracodawców. Z 33 proc. do 24 proc. rok do roku spadła liczba firm deklarujących tworzenie nowych miejsc pracy, a po raz pierwszy od 5 lat odsetek firm prognozujących redukcję zatrudnienia przekroczył 10 proc. Może sygnalizować długotrwałą zmianę trendu na rynku pracy – mówi Jeroen Tiel, dyrektor zarządzający Randstad Polska i Europa Wschodnia.
Anna Wicha, dyrektor generalny Adecco Poland i prezes Polskiego Forum HR podkreśla, że nadchodzące spowolnienie gospodarcze to nie prognoza, ale fakt potwierdzony przez wiele ośrodków analitycznych, badania oraz polski rząd. Jej zdaniem widać już wyraźnie gorsze nastroje wśród przedsiębiorców. Możliwość zwolnień rozważają nawet te firmy, których kondycja jest raczej dobra. To próba ucieczki do przodu i ratowania sytuacji już na starcie ewentualnych przyszłych problemów.
- Wielu pracodawców chce dobrze przygotować się do zmieniającej się rzeczywistości gospodarczej. Pracodawcy niestety będą ciąć koszty osobowe – tak zwykle w wielu polskich przedsiębiorstwach rozpoczyna się proces oszczędzania i walki z kryzysem. Jednak o końcu rynku pracownika absolutnie nie możemy mówić. Polska wciąż cierpi na dotkliwy brak rąk do pracy. Nadal trzeba zatrudniać więcej pracowników w wieku powyżej 50 lat, matki dotąd wychowujące dzieci oraz otworzyć kraj dla wykształconych imigrantów. Już aktualnie wiele firm wprowadza elastyczne warunki pracy jak praca zdalna czy elastyczne godziny jako skuteczny benefit w walce z rotacją – bo tego wymaga rynek pracownika – komentuje Wicha.
W podobnym tonie wypowiada się Paweł Gniazdowski, country manager Lee Hecht Harrison DBM w Polsce. Jego zdaniem rynek pracownika nie skończy się, ale raczej skomplikuje.
- O ile obecnie diagnoza na temat braku rąk do pracy dociera niemal zewsząd, to w przyszłym roku mogą pojawiać się rejony kraju lub branże, w których takich sygnałów będzie mniej. Nie tylko chodzi tu o spowolnienie gospodarcze czy wojny handlowe, ale także o niejako "pełzający", ale istotny wpływ rozwoju technologii i automatyzacji na zmniejszanie się liczby pracy dla ludzi – mówi Paweł Gniazdowski.
- W Polsce to odczuwamy mniej, bo nasz rynek pracy cały czas jest beneficjentem globalnych trendów outsourcingowych oraz (wbrew gorącej publicystyce) względnie niskich kosztów i liberalnego prawodawstwa. Jednak w perspektywie kilku lat i my zaczniemy coraz częściej zastanawiać się nad negatywnymi skutkami "uberyzacji" gospodarki – dodaje.
Koszty pracy w górę
Nie tylko spowolnienie gospodarcze może mieć wpływ na plany rekrutacyjne firm, ale także rosnące koszty pracy. Wyniki badania Polskiego Instytutu Ekonomicznego wskazują, że dwie trzecie przedsiębiorstw zanotowało wzrost kosztów pracy w 2019 r. Najbardziej odczuły je największe przedsiębiorstwa, zatrudniające powyżej 250 osób (73 proc. wskazań), najmniej przedsiębiorstwa mikro, zatrudniające do 9 pracowników (61 proc.).
Potwierdza to badanie Grant Thornton „Bariery w biznesie”, z którego wynika, że aktualnie najważniejszą barierą dla polskich firm są koszty pracy – aż 68 proc. ankietowanych w naszym kraju przedsiębiorstw twierdzi, że jest to „silna” bądź „bardzo silna” przeszkoda w rozwoju. Tylko w Korei Południowej jest to większy problem niż w Polsce.
Autorzy badania wyjaśniają, że nie chodzi prawdopodobnie o aktualny nominalny koszt wynagrodzeń pracowników (bo jest on niższy niż w większości innych badanych państw), ale raczej o to, jak szybko te koszty w Polsce rosną (o 20,4 proc. w 5 lat) oraz jak duża ich część to podatki i parapodatki.
Cyfryzacja a nowe kompetencje pracowników
Polscy pracownicy są świadomi, że dotychczasowe umiejętności mogą im się nie przydać w świecie cyfrowych technologii i miejscu pracy pełnym nowoczesnych rozwiązań informatycznych. Twierdzi tak 58 proc. uczestników badania Randstad. Dlatego istotny staje się rozwój nowoczesnych kompetencji i większość Polaków odczuwa wręcz presję, aby za technologiami nadążać - uważa tak 61 proc. badanych.
Czytaj też: Przemysł 4.0 zmieni rynek pracy. Oto główne trendy
- Entuzjastyczne podejście Polaków do nowoczesnych technologii już od dawna dostrzegamy w wielu aspektach naszej codzienności. Przejawy cyfryzacji procesów w handlu kojarzą nam się z komfortem, a elektroniczna bankowość z oszczędnością czasu i możliwością załatwiana formalności jednym kliknięciem. Trudno więc dziwić się, że takich samych ułatwień spodziewamy się po technologiach wprowadzanych w naszych miejscach pracy - wyjaśnia Marcin Sieńczyk, chief technology innovation officer w Randstad Polska.
Aby nie wypaść z rynku pracy i mieć szansę na zatrudnienie aż do emerytury, trzeba podnosić kompetencje kluczowe w cyfrowym świecie - tak działać zamierza 88 proc. Polaków. Zdaniem 79 proc. Polaków to pracodawcy powinni organizować szkolenia, które uczą pracowników umiejętności poruszania się w cyfrowym środowisku pracy.
W nadążaniu za zmieniającym się środowiskiem pracy potencjalnie wspomagać może pracowników także szkolnictwo. Zdaniem 69 proc. Polaków szkoły i uczelnie przygotowują do tych zmian, kształtując odpowiednie umiejętności, ale przekonanych o tym jest już tylko 67 proc. osób z wykształceniem wyższym.
Warto dodać, że do rozwoju innowacyjnych firm potrzebni są menedżerowie posiadający wysokie kompetencje z zakresu kształtowania kultury innowacyjnej w firmie, organizacji pracy i zarządzania ryzykiem oraz całym cyklem innowacyjnym. Przełomowe pomysły, gotowe wynalazki, fundusze, zespół pracowników są zasobami koniecznymi do tworzenia i rozwoju innowacji, ale do wprawienia procesów innowacyjnych w ruch, nadania im właściwego tempa i kierunku, konieczny jest dobry menadżer. To on pełni kluczową rolę w podnoszeniu innowacyjności firm.
- Bez przekonania do innowacyjności kadr zarządzających nie uda się nic wskórać. A pracowników trzeba do tego ośmielić i stworzyć sytuację, w której ludzie będą nadawać na tej samej, kreatywnej fali - ocenia dr Michał Jasieński, prof. WSB-NLU.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (1)