– Ludzie czują się w naszej firmie bezpiecznie. Wiedzą, że nie grożą im masowe zwolnienia czy obniżki pensji. Dowodem niech będzie to, że liczba pracowników od wiosny u nas wzrosła, zatrudniamy kolejne osoby – obecnie trwa 37 kolejnych procesów rekrutacyjnych. Pracownicy to widzą i mają przekonanie, że firma jest w dobrej kondycji – mówi Dagmara Sobolewska, dyrektor HR w firmie Erbud.
Pracownicy, których trudno było pozyskać przed pandemią, w dalszym ciągu są mało dostępni. Przykładem niech będą specjaliści od instalacji elektrycznych i sanitarnych – zwyczajowo na każdą ofertę pracy spływa ponad setka zgłoszeń, a w przypadku tych rekrutacji bywa, że to liczba co najwyżej dwucyfrowa.
– Wcale się nie zmniejszyły, co widać ponoć chociażby w branży eventowej czy gastronomicznej, jeśli trwają tam jakieś rekrutacje. Ten ostatni sektor gospodarki stał się niedawno ważnym elementem naszej erbudowej rzeczywistości – włączyliśmy się w akcję wspierania gastronomii.
– Polega na zamawianiu co środę, aż do świąt, obiadów dla wszystkich pracowników - z wyłączeniem budów, które i tak mają swoje kantyny. Akcja obejmie kilka tysięcy zamówień w całej Polsce, za które płaci zarząd. W firmie głównym tematem na korytarzach stało się to, skąd zamawiamy jedzenie na kolejną obiadową środę....
Wspomniana akcja pokazuje naszą solidarność z tymi, którym powodzi się dziś gorzej. Musimy im pomóc, bo mogą nie przetrwać tego trudnego czasu. Boją się o swoją pracę i przyszłość. Proszę sobie wyobrazić radosną minę właściciela restauracji, gdy dostaje taki telefon: „Dzień dobry, przygotujecie dla nas na środę 140 posiłków?”.
Pracownicy budowlani, których trudno było pozyskać przed pandemią, w dalszym ciągu są mało dostępni. (Fot. mat. pras.)
Pracownicy firmy Erbud nie muszą martwić się o pracę? Mogą czuć się bezpiecznie?
– Wydaje mi się, że ludzie czują się w naszej firmie bezpiecznie. Wiedzą, że nie grożą im masowe zwolnienia czy obniżki pensji. Dowodem niech będzie to, że liczba pracowników od wiosny u nas wzrosła, zatrudniamy kolejne osoby – obecnie trwa 37 kolejnych procesów rekrutacyjnych.
Pracownicy to widzą i maja przekonanie, że firma jest w dobrej kondycji. Takie informacje zapewne podziałały na nich kojąco.
Czy pracownicy obawiają się o zdrowie?
– Pewnie boją się choroby - swojej lub bliskich (jak wszyscy), ale raczej nie mają obaw co do bezpieczeństwa ich miejsc pracy.
Zapobiegawczo uruchomiliśmy anonimową infolinię z pomocą psychologiczną jeszcze na początku marca. Specjalista jest dostępny dla każdego pracownika i członków jego rodziny. Ale dotychczas niewiele osób potrzebowało takiej pomocy.
Wspomniała pani, że liczba pracowników od wiosny wzrosła. Jak bardzo?
– Przy tak dużej strukturze wskazanie dokładnej liczby w tym akurat momencie może być nieprecyzyjne, ale wiemy, że po pierwszych trzech kwartałach liczba zatrudnionych wzrosła o 34 osoby w porównaniu z ubiegłym rokiem.
Warto dodać, że mamy w tym roku 30. rocznicę powstania Erbudu. Część pracowników jest z nami od początku, więc sukcesywnie przechodzi na emerytury.
Uważam zatem nasz bilans za wielki sukces. W czasach, gdy wiele firm na rynku się kurczy, my cały czas rośniemy. Na uwagę zasługuje fakt, że zmieniają się obszary zatrudnienia, do których rekrutujemy.
Kiedyś zdecydowanie więcej zatrudnialiśmy w budownictwie kubaturowym; obecnie coraz większy udział mają rekrutacje do OZE, czyli źródeł energii odnawialnej.
Rekrutujecie też do zagranicznych projektów. Są chętni?
– Chętni do pracy na naszych niemieckich kontraktach są, ale problem stanowi zazwyczaj niewystarczająca znajomość języka niemieckiego. Ponadto, nie łudźmy się, kandydaci mają Google'a, znajomych i znają wysokość wynagrodzeń na analogicznych stanowiskach w Niemczech. I oczekują wyższych wynagrodzeń niż te w Polsce.
Za chwilę może pojawić się problem, a raczej wyzwanie, z pozyskiwaniem pracowników na stanowiska wykonawcze do Belgii. Powód jest niezależny od nas: od nowego roku zniesiona zostaje abolicja podatkowa.
Od jakiegoś czasu cała branża budowlana, podobnie jak inne sektory gospodarki, posiłkuje się pracownikami ze Wschodu. To bardzo pracowici ludzie, świetni specjaliści, jednak początki takiej współpracy bywają różne. Przykładem niech będą standardy BHP, które w Unii są zdecydowanie wyższe niż w ich ojczyznach. Potrzebują więcej czasu, by się z nimi oswoić i do nich wdrożyć.
A jak wygląda polityka stażowa w czasach pandemii?
– To nasza specjalność – od lat organizujemy w naszej firmie staże i praktyki zawodowe, głównie w wakacje. Program praktyk i staży w Erbudzie ma nawet swoją własną nazwę – „Kariera na Mur Beton”, co promujemy też od dawna jako nasz firmowy hashtag – a media społecznościowe to przecież naturalne środowisko studentów.
Było dla nas wielką niespodzianką, że w tym dziwnym roku mieliśmy zdecydowanie więcej chętnych niż w poprzednich latach. O jedno miejsce walczyło aż troje studentów.
Mówię celowo „troje”, bo około 30 proc. naszych stażystów to kobiety. Zresztą nasza firma sama w sobie ma bardzo wysoki wskaźnik feminizacji. 18 proc. załogi zajmującej stanowiska kierownicze stanowią kobiety.
Wynagrodzenie kobiet w porównaniu do mężczyzn na tych samych stanowiskach stanowi zawrotne 97 proc., ale wpływ na tę drobną nierówność może mieć staż pracy i powiązane z nim podwyżki. To doskonały wynik, odpowiadający trendom – z roku na rok na kierunkach technicznych odsetek kobiet rośnie. Widzimy tę tendencję i uwzględniamy ją w naszej strategii rozwoju na kolejne lata.
Program praktyk i staży w Erbudzie ma swoją własną nazwę – „Kariera na Mur Beton”. (Fot. mat. pras.)
Ilu stażystów zostaje w firmie?
– Jak już wspomniałam, zainteresowanie praktykami w Erbudzie przerosło w tym roku nasze oczekiwania. Mogliśmy wybrać tych, którzy byli najbardziej zmotywowani i autentycznie zainteresowani zdobyciem praktycznych umiejętności na budowie. Nazywam ich typem „sportowca” – to osoba nastawiona na cele i działania. Jakość praktykantów przełożyła się wprost na liczbę ofert pracy, które złożyliśmy najlepszym – dzięki temu zatrudnienie u nas znalazło kilkadziesiąt osób.
O to nam właśnie chodzi – staż lub praktyka w Erbudzie jest jednym z najlepszych sposobów rekrutacji pracowników. Nie tylko wśród kierunków technicznych, bo włączyliśmy się w program „Kariera” organizowany przez Polską Radę Biznesu. Trafiają z niego do nas studenci takich kierunków, jak zarządzanie, finanse czy marketing. Erbud to przecież nie tylko budowy.
Z jakimi organizacjami jeszcze współpracujecie?
– Jesteśmy chociażby członkiem programu ERASMUS+ IPCIC. Współpracujemy z każdym, komu leży na sercu jakość kształcenia techników i inżynierów budownictwa.
Mamy u siebie mnóstwo ekspertów w różnych dziedzinach, którzy dzielą się wiedzą – wnosimy swój wkład w pisanie podręczników, kręcimy filmy instruktażowe na budowach, opiniujemy programy nauczania, sponsorujemy Ogólnopolską Olimpiadę Wiedzy i Umiejętności Budowlanych, którą już od 33 lat organizuje Politechnika Warszawska.
Mówimy tu o działaniach edukacyjnych „na zewnątrz”, ale przecież robimy też dużo „wewnątrz”. Pandemia oczywiście mocno zweryfikowała zarówno formułę działań rozwojowych, jak i ich stronę merytoryczną. Szkolimy się zatem głównie online.
Siłą rzeczy takie szkolenia wyglądają inaczej niż szkolenia stacjonarne – czas trwania musiał ulec skróceniu. Bardzo dbamy, aby mimo zmienionej formuły nie ucierpiała ich jakość. Z reakcji uczestników widać, że udaje nam się to osiągnąć.
Wracając do rekrutacji: jak przekonujecie młodsze pokolenia, które uchodzą za bardziej roszczeniowe, do pracy w firmie?
– Budowlanka to nie biurowce i flip-flop days, ale konkretna praca, dobra pensja, jasne warunki i trzymanie się terminów.
Widzimy różnice pokoleniowe, na pewno klimat na budowach się zmienia, ale wiele korporacyjnych zwyczajów zostałoby na budowie po prostu wyśmianych. Musimy mieć tego świadomość.
Dla młodszych generacji istotna wydaje się sprawczość i decyzyjność. Jak to się ma do realiów branży budowlanej?
– Budowlanka to w pewien sposób zawód rzemieślniczy. Tego nie przeskoczysz, musisz "popraktykować", by pójść dalej...
Najważniejsze wydaje się poczucie wpływu, czyli pracuję na konkretnej budowie, ale nie parzę tam kawy i nie przynoszę gazet. Na koniec mam poczucie, że mogę się pod nią podpisać. Istotny jest sam projekt i jego złożoność.
Erbud ma za sobą wiele znanych realizacji. Budowaliśmy największą galerię handlową w Warszawie, rewitalizowaliśmy Halę Koszyki, ostatnio skończyliśmy Hi Piotrkowska – wielki biurowiec w samym centrum Łodzi. Oddaliśmy pierwszą w Polsce zeroemisyjną spalarnię śmieci, teraz stawiamy chociażby kocioł w Elektrociepłowni Gdańsk, który ma regulację mocy cieplnej w niespotykanym dotąd w Polsce zakresie.
Tak, to silne magnesy dla studentów, którzy marzą, by mieć takie realizacje w swoim CV.
Nie jesteście międzynarodową korporacją, ale firmą rodzinną. To atut czy wada?
– Zdecydowanie zaleta. Rodzinność nie polega na tym, że portret ojca prezesa wisi w sali konferencyjnej, ale na tym, że nie mamy korporacyjnego sznytu, nie raportujemy gdzieś do Londynu czy innego Paryża, a wręcz przeciwnie – to my mamy spółki w Niemczech, budujemy w Belgii, Holandii czy jak ostatnio w Norwegii.
Staże pracy w Erbudzie są imponujące – mamy setki pracowników, którzy spędzili w naszej firmie większość życia zawodowego. To największy dowód, że pracuje się u nas dobrze, skoro mało kto z Erbudu odchodzi.
W ciągu 30 lat z małej firmy w Toruniu staliśmy się graczem numer 4 w kraju – właśnie w tym roku przegoniliśmy Skanskę, zbliżamy się do Porra, które są częścią międzynarodowych holdingów.
Myślę, że polska firma z bogatym portfelem zamówień, kupująca kolejne zagraniczne spółki, jest silniejszym wabikiem niż zamiejscowy oddział międzynarodowego giganta. Oczywiście zakładając, że dla kogoś kluczowy w wyborze pracodawcy jest kraj jego pochodzenia.
Dziś dla młodego pokolenia - oprócz twardych korzyści, jak pensja, czas pracy czy możliwości rozwoju - liczą się wartości firmy. Jakimi wartościami przyciągacie potencjalnych kandydatów?
– Odpowiem najpierw oficjalnie, zgodnie z protokołem: nasze motto to „odpowiedzialny, innowacyjny i bezpieczny partner”. I jest to prawda – szczególnie ten ostatni przymiotnik świetnie pasuje, bo mamy w tym roku prezydencję w Porozumieniu dla Bezpieczeństwa w Budownictwie - organizacji zrzeszającej 13 największych generalnych wykonawców, Erbud stoi na jej czele.
A nieoficjalnie? Erbud jest wyjątkowo odpowiedzialny społecznie i nie mówię tu tylko o tych wspomnianych tysiącach obiadów, które zamawiamy w pandemii. Mamy fundację korporacyjną powołaną nie po to, by promować się na Instagramie, ale po to, by naprawdę pomagać bez lansowania się.
Świetnie działa program mentoringowy – pracownicy stają się „przyjaciółmi” dla osób opuszczających domy dziecka i wchodzących w dorosłość. Zafundowaliśmy kilkaset psychoterapii, a to wygląda na zdjęciach mniej atrakcyjnie niż słodkie bobaski i maskotki.
To są dla mnie właśnie wartości Erbudu – solidny, odpowiedzialny i zawsze zgodny z terminem, ale też czuły na potrzeby innych i solidarny. I niekoniecznie w blasku fleszy.
KOMENTARZE (0)