Wojna na wschodzie Europy i zmiany związane z Polskim Ładem pogorszyły nastroje panujące wśród przedsiębiorców. W aktualnej sytuacji gospodarczej firmy będą tak samo chętnie zatrudniać, jak i zwalniać. Planuje to niemal co czwarte przedsiębiorstwo. Ponad połowa pracodawców zadeklarowała podnoszenie pensji.
Z „Barometru Polskiego Rynku Pracy 2022” wynika, że ponad 4 na 10 przedsiębiorców boi się, iż sytuacja w ich biznesie będzie w tym roku gorsza niż w poprzednim (42 proc. wskazań). Obawy te spadają wraz z wielkością podmiotu – połowa najmniejszych przedsiębiorców boi się gorszej sytuacji w 2022 roku w porównaniu do 44 proc. w przypadku średnich i 34 proc. dużych. Polepszenia sytuacji spodziewa się co piąty prowadzący przedsiębiorstwo, a utrzymania sytuacji z minionego roku oczekuje 24 proc. firm.
Przedsiębiorcy zapytani o to, czego najbardziej się boją i jakie są według nich główne wyzwania w 2022 roku na pierwszym miejscu wskazują inflację i związany z tym wzrost cen (15 proc.). Jako drugie wymieniane są zmiany prawno-podatkowe związane z Polskim Ładem (14 proc.), a na trzecim i czwartym miejscu wyższe koszty prowadzenia działalności oraz duża liczba zachorowań na COVID-19 (po 13 proc. wskazań). Dopiero w dalszej kolejności pojawiają się wyzwania kadrowe związane z pozyskaniem pracowników oraz presją płacową (odpowiednio 8 proc. i 7 proc. wskazań).
Przedsiębiorcy dostrzegają też trudności w łańcuchach dostaw oraz boją się obostrzeń rządowych związanych z koronawirusem (po 6 proc. wskazań). Na samym dole obaw przedsiębiorców znajdują się konieczność redukcji zatrudnienia oraz spadająca liczba zamówień (po 5 proc. wskazań).
Czytaj więcej: IT ruszyło po podwyżki. Chcą zarabiać nawet 10 tys. zł więcej
- Wyniki raportu z wysoką rozdzielczością pokazały obraz, jaki wynika z danych makroekonomicznych. Przed wojną koniunktura zbliżała się do przegrzania. Do rangi największego zagrożenia dla pracodawców urosła inflacja, a dla 8 proc. firm najbardziej niepokojący był deficyt kadr. Problemem przedsiębiorców stało się wykorzystanie szans i elastyczne reagowanie na wzmożony popyt, a nie sama obecność popytu. Tylko 5 proc. firm najbardziej obawiało się spadającej liczby zamówień, co w poprzedniej edycji badania martwiło aż 28 proc. pracodawców. Nałóżmy na ten obraz zbliżającą się do 10 proc. inflację, spadające poniżej 3 proc. bezrobocie oraz niską stopę inwestycji wynoszącą 17 proc., która nie daje nadziei na szybki wzrost potencjału wytwórczego - komentuje wyniki badania Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP.
Jest ciężko, ale rekrutacje trwają
Z barometru wynika, że firmy mają ambitne plany rekrutacyjne. Zatrudnianie nowych osób planuje 24 proc. pracodawców. Im większa firma, tym więcej rekrutacji – w najmniejszych szukanie pracowników planuje 16 proc., w średnich 20 proc., a w największych aż 35 proc.
Miejsce dla siebie w polskich przedsiębiorstwach znajdą też osoby z Ukrainy, które po wybuchu wojny licznie przybywają do Polski. Zamiar ich zatrudniania w ciągu najbliższych 12 miesięcy zgłasza co piąta firma. Największą chęć sięgania po kadrę ze wschodu obserwujemy w sektorze HoReCa (hotele, restauracje i catering) – już 60 proc. planuje zatrudniać Ukraińców. Na drugim miejscu znajduje się biznes usługowy, gdzie już co trzeci pracodawca chce zatrudniać pracowników ze wschodu. Następnie są firmy z sektora produkcji (28 proc.) oraz budownictwo (18 proc.). Co ważne, przedsiębiorstwa najmocniej deklarujące chęć rekrutacji mają duże szanse na zatrudnienie kobiet.
Czytaj więcej: To oni są teraz najgorętszym towarem na rynku pracy. Wzrost o 200 procent!
– Polską granicę przekraczają głównie kobiety, często z dziećmi. Podtrzymujemy szacunki o możliwości wchłonięcia przez rodzimy rynek pracy nawet 700 tys. osób. Wynika to nie tylko z wolnych miejsc pracy, których jest dostępnych ok. 150 tys., ale też przedsiębiorczości Polaków. Jeżeli menedżerowie uzyskają nagle dostęp do większej liczby pracowników, chętnie powalczą o większe zamówienia eksportowe i ściągnięcie zagranicznych inwestycji. W tym zakresie ważne byłoby wzmocnienie działań promocyjnych i komunikacyjnych przez instytucje odpowiedzialne za ściąganie inwestycji do Polski, tak by po zmniejszeniu popytu na pracowników w pracach sezonowych mogli oni znaleźć stabilne miejsce zatrudnienia – mówi Krzysztof Inglot, założyciel Personnel Service.
Nie wszyscy będą jednak zatrudniać. Entuzjazm związany z powiększaniem kadry jest chłodzony przez aktualną sytuację. Chodzi głównie o niepewność związaną z wojną, ale również inflację, rosnące koszty prowadzenia działalności, zmiany związane z Polskim Ładem. W związku z tym firm planujących zwiększanie zatrudnienia jest niemal tyle samo, co tych, które planują redukcję. Już niemal co czwarty przedsiębiorca spodziewa się zwolnień i tutaj znowu wyróżniają się najwięksi. Okazuje się bowiem, że im większa firma tym, mniej redukcji zatrudnienia – planuje je 16 proc. największych biznesów, 28 proc. średnich i 25 proc. małych.
Wynagrodzenie w górę
Autorzy raportu zapytali również przedsiębiorców o ich plany związane z wynagrodzeniami pracowników. Okazuje się, że firmy są w pełni świadome sytuacji na rynku pracy i trudności z dostępem do odpowiednich pracowników. Dlatego 52 proc. uczestników badania podało, że planuje podnosić pensje, choć wśród nich 19 proc. planuje podwyżki wyłącznie w związku z podniesieniem płacy minimalnej. Kolejne 17 proc. chce wyrównać inflację, a 16 proc. deklaruje, że podniesie pensje bez względu na inflację i wyższy poziom płacy minimalnej. W przypadku 28 proc. pracodawców jest plan, żeby wynagrodzenia się nie zmieniły, a zaledwie 7 proc. planuje obniżkę.
Grafika: Personnel Service
Wynika Barometru wskazują również, ze im mniejsza firma, tym większa szansa na niższą pensję – tylko 2 proc. największych przedsiębiorstw planuje obniżkę wynagrodzeń w porównaniu do 8 proc. średnich i 11 proc. małych.
O ile mają wzrosnąć wynagrodzenia? Najwięcej firm planuje podwyżki o 6-10 proc., co czwarta o 1-5 proc., a 17 proc. chce zwiększyć wynagrodzenia o 11-15 proc. Tylko 13 proc. zatrudnionych może liczyć na wzrost pensji przekraczający 16 proc. aktualnego wynagrodzenia.
KOMENTARZE (0)