75 procent rekruterów dostrzega nieścisłości w dokumentach rekrutacyjnych kandydatów.

Kandydaci kłamią jak z nut. Jeden z nich powiedział, że pracuje dla firmy Microsoft, ale nigdy nie słyszał o człowieku nazwiskiem Bill Gates. Inny powiedział, że jego wykładowcą na studiach był Fryderyk Nietzsche, który zmarł w 1900 roku. Kolejny twierdził, że w latach szkolnych był szpiegiem antyterrorystycznym CIA.
Kłamstwa w dokumentach rekrutacyjnych są zaskakująco częste. 75 proc. menadżerów HR dostrzega nieścisłości w dokumentach rekrutacyjnych – wynika z ankiety przeprowadzonej przez CareerBuilder. Badanie obejmowało ponad 2500 amerykańskich pracodawców z różnych branż i firm różnych rozmiarów.
Czytaj też: Chcesz napisać idealne CV? Oto wskazówki
Chęć zdobycia wymarzonej pracy skłania kandydatów do wyolbrzymiania czy wręcz zmyślania na temat doświadczenia zawodowego. To się nie opłaca – do nieuczciwego kandydata oddzwania zaledwie 12 proc. pracowników HR.
- Jeśli chcesz zbudować potężne CV, skup się na swoich osiągnięciach – radzi trener osobisty Dan Schawbel.
Jaclyn Jensen z Uniwersytetu DePaul w Chicago dodaje, że kandydaci postępują nieroztropnie kłamiąc w obszarach, które łatwo zweryfikować. Pracownicy odpowiedzialni za rekrutację są bowiem przeszkoleni w zakresie sprawdzania faktów. Wielu z nich kontroluje profile Facebook i LinkedIn aplikantów, sprawdza ich referencje czy dokumenty ukończenia szkół.
Schawbel zwraca uwagę, że w Stanach Zjednoczonych jest 6,2 mln miejsc pracy, na które przedsiębiorcy nie mogą znaleźć odpowiednich ludzi. Jednym z powodów są absurdalne oczekiwania pracodawców dotyczących wykształcenia i doświadczenia – jedno z ogłoszeń McDonald's zawierało wymóg ukończenia studiów licencjackich na stanowisku kasjera.
Co więcej, prawie połowa rekruterów poświęca mniej niż jedną minut na jedno CV – wynika z ankiety CareerBuilder.



KOMENTARZE (0)