Dane GUS o rynku pracy, ale pochodzące ze sprawozdań firm, pokazują odbicie w III kwartale, ale tylko częściowe. Dotyczy to wyłącznie zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw. Ten agregat odnosi się do ok. 6 mln zatrudnionych spośród ponad 16 mln wszystkich pracujących. W tym przypadku do września odrobiono ok. 50 proc. spadku - ocenia dr Sławomir Dudek, główny ekonomista Pracodawców RP.
Dane Eurostatu bazują na wynikach badania rynku pracy BAEL (Badanie Aktywności Ekonomicznej Ludności) prowadzonego przez GUS. Jak jednak podkreśla dr Sławomir Dudek, główny ekonomista Pracodawców RP, nie są tożsame. Dane BAEL pokazały też wzrost, choć nieco mniejszy, bo na poziomie 0,2 proc. rok do roku.
- W mojej opinii wstępne wyniki badania BAEL były zaskakujące w świetle innych danych statystycznych, dotyczących rynku pracy. Pozostałe dane - zamiast wzrostu - pokazują spadek od 0,7 do nawet 1,5 proc. Część z nich pokazywała pewne odbicie w III kwartale, ale żadna ze statystyk nie pokazywała, że zatrudnienie na koniec III kwartału przebiło już poziom analogicznego okresu z 2019 roku. Co ciekawe, są nawet dane (raport ZUS o liczbie ubezpieczonych), które w ogóle nie pokazywały w III kwartale odbicia. Według tych danych trend spadkowy nie był zahamowany - komentuje Sławomir Dudek.
Ostateczne dane z badania BAEL, które opublikował GUS przed Bożym Narodzeniem, zostały mocno skorygowane w dół w relacji do danych wstępnych, czyli o 132 tys. osób. Według ostatecznych danych liczba pracujących w III kwartale jest niższa niż w analogicznym okresie roku ubiegłego o 107 tys. osób. A to oznacza spadek na poziomie 0,6 proc.
Czytaj też: Polska z jednym z najniższych wskaźników wolnych miejsc pracy
- Efekt? Nie jesteśmy już „zieloną wyspą”. Co najwyżej - lekko „czerwoną”, bo spadki w innych krajach będą raczej głębsze. Co ciekawe, przekaz marketingowy o zielonej wyspie nadal się „kręci”. Powód? Nie wszyscy zauważyli korektę danych. Niestety, statystyki stały się ostatnio bardzo polityczne. Tym bardziej jednak należy zachować ostrożność w interpretacji danych o sytuacji gospodarczej, a w szczególności w zakresie rynku pracy - komentuje Sławomir Dudek.
Sezonowy wzrost
Główny ekonomista Pracodawców RP podkreśla, że dane BAEL pokazują wzrost liczby pracujących w III kwartale (w ujęciu kwartalnym), ale jest to w dużej mierze wzrost sezonowy. Zawsze w miesiącach letnich następuje kulminacja prac sezonowych, a w tym roku była ona wzmocniona dodatkowo otwarciem gospodarki, co może oznaczać kumulację prac sezonowych z II i III kwartału właśnie latem.
- Co ważne, w poprzednich latach sezonowe przyrosty zatrudnienia w III kwartale bywały nawet większe. Stąd ocena prawdziwych trendów według danych BAEL jest możliwa tylko na bazie danych wyrównanych sezonowo, które wkrótce opublikuje GUS. Pozwolą one na ocenę prawdziwej skali wpływu kryzysu wywołanego przez COVID-19 na zatrudnienie. Ten wpływ powinniśmy mierzyć od marca, a więc od I kwartału, a nie w ujęciu dynamik rok do roku - wyjaśnia Sławomir Dudek.
- Według moich szacunków liczba pracujących w III kw. wzrosła o ok. 128 tys. (po oczyszczeniu z efektów sezonowych, wyrównanie metodą TRAMO/SEATS) osób po spadku o ponad 300 tys. osób w II kwartale (w ujęciu kwartalnym). A to oznacza, że odrobiono ok. 40 proc. pandemicznego spadku. Niemniej liczba pracujących wciąż jest niższa niż przed kryzysem – o ok. 180 tys. osób. Warto zaznaczyć, że w przypadku PKB w III kwartale odrobiliśmy 80 proc. wartości załamania w II kwartale - dodaje.
Dołek w zatrudnieniu przed nami
Rynek pracy reaguje w kryzysach z opóźnieniem. Jak szacuje Sławomir Dudek, na bazie danych BAEL można stwierdzić, że odrobiono wprawdzie w III kwartale 40 proc. spadku, ale wprowadzone w kolejnym kwartale obostrzenia w usługach doprowadzą do kolejnych zwolnień. Co więcej, ten trend będzie kontynuowany na początku przyszłego roku, a zatem dołek w zatrudnieniu jest jeszcze przed nami. Jednak nawet skorygowane dane BAEL wydają się optymistyczne w świetle innych statystyk rynku pracy.
- Na te dane trzeba spoglądać kompleksowo. Dane GUS o rynku pracy, ale pochodzące ze sprawozdań firm, pokazują odbicie w III kwartale, ale tylko częściowe. Dotyczy to wyłącznie zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw. Ten agregat odnosi się do ok. 6 mln zatrudnionych spośród ponad 16 mln wszystkich pracujących. W tym przypadku do września odrobiono ok. 50 proc. spadku - ocenia ekspert Pracodawców RP.
- Jeśli jednak spojrzymy na liczbę pracujących w osobach (bez wymiaru etatu i z uwzględnieniem umów cywilnoprawnych), to w sektorze przedsiębiorstw po załamaniu wiosną nie ma w ogóle odbudowy do września, choć jest stabilizacja na dnie od maja. Szerszy agregat dotyczy zatrudnienia i pracujących w gospodarce narodowej. Nie obejmuje on jednak mikro firm (ok. 9 mln osób). Nie widać tu też istotnej odbudowy w III kwartale. Stąd odbudowa widoczna w danych BAEL po oczyszczeniu z sezonowości jest też dosyć wyjątkowa - dodaje Dudek.
Dane ZUS
Inny obraz wyłania się z danych ZUS, według których od lutego nie zanotowano żadnego odbicia w liczbie osób ubezpieczonych zdrowotnie (bez emerytów, rencistów i osób pobierających zasiłki). Sławomir Dudek zaznacza, że jest to najszersza kategoria ubezpieczonych i dlatego jest bardzo dobrym indykatorem całego obrazu rynku pracy.
Liczba ubezpieczonych od lutego do września spadła o prawie 276 tys. osób. W całym III kwartale liczba ubezpieczonych zmalała o 129 tys. osób, spadek był więc podobny jak w całym I kwartale (131 tys. osób).
- To zupełnie inny obraz niż pokazują dane BAEL. Może to oznaczać, że odbicie to w większości szara strefa lub rzeczywiście tylko sezonowe zjawisko. Dane za IV kwartał pozwolą zweryfikować trendy na rynku pracy. Na pewno ostrożnie należy interpretować dane i analizować je kompleksowo, bazując na różnych źródłach. Niestety, „zielona wyspa" po polsku jawi się jako „czerwona" - komentuje Sławomir Dudek.
Niejasny obraz rynku pracy
Jak wskazuje Sławomir Dudek, statystyka rynku pracy jest bardziej złożona (o szczegółach pisaliśmy tutaj). Publikowanych jest wiele danych, co wprowadza pewien zamęt. Mamy bezrobocie według BAEL, bezrobocie rejestrowane w urzędach pracy, zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw, zatrudnienie w gospodarce narodowej, pracujących wg BAEL lub wg danych sprawozdawczych od firm.
Są też dane o liczbie ubezpieczonych wg ZUS, pracujących w całej gospodarce lub pracujących w podmiotach zatrudniających powyżej 10 osób czy też dane o liczbie zatrudnionych w osobach lub w przeliczeniu na pełny etat.
- Miernik bezrobocia rejestrowanego jest obciążony tym, że ludzie mogą się rejestrować w urzędach pracy m.in. po to, aby uzyskać ubezpieczenie zdrowotne czy zasiłek dla bezrobotnych, mimo że pracują w „szarej strefie" lub wcale nie poszukują aktywnie pracy. Z drugiej strony mogą też być osoby, które mimo że straciły pracę, nie rejestrują się w urzędzie pracy. Dane BAEL są o tyle bardziej miarodajne, że pochodzą z ankiet. Respondenci są w nich pytani o swoją aktywność na rynku pracy, w szczególności o to, czy pracują czy nie i czy aktywnie poszukują pracę - komentuje Sławomir Dudek.
KOMENTARZE (0)