Większość z nich to kobiety z dziećmi. Spora część deklaruje, że chce jak najszybciej podjąć pracę.
- Uchodźcy, a raczej uchodźczynie - bo do Polski teraz wyjeżdżają głównie kobiety z dziećmi - już otrząsnęły się po wydarzeniach ostatnich tygodni i myślą o podjęciu pracy, która zapewni im i ich bliskim niezbędne środki do życia. Obecnie odbieramy nawet 500 telefonów dziennie od takich osób - mówi Karolina Szleszyńska, wiceprezeska agencji zatrudnienia Gremi Personal.
Ponad 600 tys. wakatów
Eksperci ds. rynku pracy przekonują, że Ukrainki nie powinny mieć problemów ze znalezieniem posady. Jak wynika z monitoringu przeprowadzonego przez firmę Element (specjalizującą się w automatyzacji procesów rekrutacyjnych) dla Grant Thornton, w lutym 2022 roku na 50 największych polskich portalach rekrutacyjnych aktywnych było 589 tys. ofert pracy. Jeśli dodać do tego oferty pracy dostępne jedynie poza internetem (np. w urzędach pracy), można założyć, że obecnie w Polsce jest ponad 600 tys. wolnych miejsc pracy.
Najwięcej miejsc pracy dostępnych jest w Warszawie – w sieci było w lutym 71 tys. ofert. Na kolejnych miejscach znalazły się Kraków (36 tys.) i Wrocław (24 tys.). Powyżej 10 tys. ofert jest też w Gdańsku, Łodzi i Szczecinie.
Źródło: Element dla Grant Thornton
Najwięcej wakatów występuje w transporcie – w lutym otwartych było 17,5 tys. procesów rekrutacyjnych. Podobne zapotrzebowanie widoczne jest w handlu – na stanowisko kasjera lub sprzedawcy aktywnych było w lutym 17 tys. ogłoszeń. Silny popyt na pracowników widoczny jest też w wysoko specjalistycznych zawodach.
Pracodawcy szukają obecnie np. 4,3 tys. księgowych, 4,2 tys. programistów, 1,9 tys. specjalistów ds. marketingu, 1,7 tys. lekarzy czy 1,4 tys. specjalistów ds. kadr i płac.
Również analiza Personnel Service potwierdza, że kobiety z Ukrainy mogą znaleźć zatrudnienie m.in. w centrach logistycznych do obsługi e-commerce, w szpitalach na stanowiskach pomocniczych. Osoby niewykwalifikowane bądź bez doświadczenia zawodowego mogą również szukać pracy w firmach ochroniarskich i sprzątających, które narzekają na brak rąk do pracy.
– Wywołany wojną na Ukrainie szybki rozwój firm spożywczych związanych głównie z produkcją konserw oraz z branży produkcji odzieży i środków higieny tworzy tysiące miejsc pracy, które będą mogły być obsadzone przez osoby z Ukrainy – mówi Krzysztof Inglot, założyciel Personnel Service.
Także dane GUS z zeszłego roku potwierdzają, że Ukrainki mogą znaleźć zatrudnienie w wielu branżach. Polscy pracodawcy poszukiwali m.in. 7,2 tys. pielęgniarek i pielęgniarzy, 9,2 tys. sekretarek i sekretarzy, 7,9 tys. pracowników obsługi biurowej, 4,1 tys. kucharek i kucharzy, 2,1 tys. kelnerek i kelnerów, 2,2 tys. fryzjerek i fryzjerów, 31,3 tys. sprzedawców, 24 tys. pracowników sprzedaży w sklepach, 1,4 tys. kasjerek i kasjerów, 9,9 tys. pomocy domowych i sprzątaczek oraz dodatkowo 7,8 tys. sprzątaczek biurowych i hotelowych.
Będzie praca w HoReCa
Niebawem rusza także sezon w HoReCa i w ciągu najbliższych paru miesięcy pojawią się dodatkowe wakaty. Dorota Siedziniewska-Brzeźniak, prokurent w spółce Idea HR Group, przyznaje, że jest to jedna z branż, które niemal od ręki zatrudnią kobiety z Ukrainy.
- Dotychczas rynek pracy cierpiał na niedobór pracowników, teraz będziemy mieli do czynienia z pewną nadpodażą. Jednak jestem spokojna o to, czy dla wszystkich starczy pracy. Już teraz zgłaszają się do nas firmy, które mówią, że bardzo chętnie zatrudnią osoby z Ukrainy. To bardzo różnorodne stanowiska i rodzaje pracy. Zdaje się, że polscy przedsiębiorcy czują dużą potrzebę wyrażenia solidarności i wsparcia Ukrainie, na przykład przez zaproponowanie uchodźcom wojennym możliwości zatrudnienia - mówi Dorota Siedziniewska-Brzeźniak.
Również dane z Raportu Płacowego Hays Poland potwierdzają, że HoReCa rekrutuje na szeroką skalę. Okazuje się, że 98 proc. firm z branży HoReCa zamierza rekrutować, przy czym aż 86 proc. spodziewa się trudności w znalezieniu pracowników. Z kolei 54 proc. specjalistów rozważa zmianę pracy w 2022 roku.
Warto przypomnieć też, że w minionym roku na rynku pojawiło się znacznie więcej ofert pracy związanych z gastronomią i hotelarstwem niż we wcześniejszych latach. Pilnie poszukiwani są m.in. kelnerzy, barmani, bariści, recepcjoniści, pokojowe, pomoc kuchenna, kucharze oraz szefowie kuchni.
Handel otwarty na Ukrainki
Otwarty na Ukrainki jest także handel, w którym od dawna zapotrzebowanie na pracowników jest wysokie. Z analizy portalu OLX Praca wynika, że w 2021 roku, w porównaniu z 2020, o 30 proc. wzrosła liczba ogłoszeń kierowanych do kasjerów i pracowników sklepów.
Również szef sekcji handlu NSZZ "Solidarność" Alfred Bujara potwierdza, że w branży handlowej są duże braki kadrowe. Według jego szacunków w tej chwili sektor mógłby wchłonąć około 200 tys. pracowników - to mogą być obywatele Ukrainy. Ważne jednak, aby oferowane były im takie same warunki, jak w przypadku Polaków.
– Trzeba pilnować, żeby nikt nie próbował wykorzystywać tragedii ludzi, którzy uciekli przed wojną, aby ich kosztem zwiększać swoje zyski. Dla nas oczywiste jest, że pracownicy z Ukrainy mają być zatrudniani na podstawie umowy o pracę i dzięki temu mieć prawo do funduszu socjalnego, przerw w czasie pracy czy do zwolnienia lekarskiego. To jest bardzo ważne. Skoro chcemy pomóc, to bądźmy w tym uczciwi – ocenia Alfred Bujara.
Specjalne rekrutacje dla Ukraińców ogłosił Lidl Polska. Oferuje te same warunki, co dla pozostałych pracowników - te same zasady wynagradzania, dostęp do tych samych benefitów. Zapewni im również możliwość nauki języka polskiego. Podobne rozwiązanie wprowadził Kaufland i między innymi osobom uciekającym przed wojną, które zdecydują się na pracę u nich, oferuje naukę języka polskiego.
Z kolei sieć Biedronka podkreśla, że pracownicy z Ukrainy są zatrudniani w niej regularnie. Od 2020 roku prowadzi stronę rekrutacyjną w języku ukraińskim oraz ma materiały szkoleniowe w tym języku.
Żabka poinformowała, że uchodźcy z Ukrainy mogą podjąć pracę zarówno w ich centrach logistycznych, do których poszukiwani są m.in. kierowcy, operatorzy wózków widłowych czy pracownicy kompletacji, jak i w siedzibie organizacji. Firma zamierza systematycznie dodawać kolejne ogłoszenia.
Czytaj więcej: Handel czeka na Ukraińców. Lidl, Żabka i Kaufland przyjmą ich z otwartymi rękami
Coraz więcej obywateli Ukrainy ucieka przed wojną i przekracza polską granicę (Fot. PAP/Darek Delmanowicz)
Przyjeżdżają, ale i... wyjeżdżają
Straż Graniczna podaje, że od 24 lutego do 10 marca 141 tys. osób wyjechało z Polski na Ukrainę. Spora część z nich to mężczyźni, którzy zdecydowali się wrócić i walczyć o swój kraj. Dla firm, w których Ukraińcy stanowili trzon zespołu, może to oznaczać spore wyzwanie – szczególnie w tych branżach, gdzie braki kadrowe były odczuwalne od dłuższego czasu.
Jedną z nich jest branża TSL. Jak wskazuje dyrektor generalny Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Transportu Drogowego Andrzej Bogdanowicz, ponad 30 proc. ze 110 tysięcy ukraińskich kierowców zatrudnionych w polskich firmach transportu międzynarodowego już wróciło do swojego kraju na wojnę. W jego ocenie – to dopiero początek.
– Po pierwsze ta wojna trwa i wygląda na to, że długo się nie skończy. Po drugie wielu ukraińskich kierowców zanim wyjedzie, chce ściągnąć swoich bliskich do Polski, ulokować ich w bezpiecznych miejscach i dopiero wtedy wrócić do swojej ojczyzny walczyć z okupantem – powiedział Bogdanowicz.
Jerzy Gębski z firmy Enterprise Logistics potwierdza, że najpoważniejszym problemem jest teraz kwestia kadrowa.
– Z wielu firm odeszła nawet połowa kierowców. Wrócili oni na Ukrainę walczyć o ojczyznę, opiekować się swoimi rodzinami lub po prostu w obliczu tego bestialstwa nie byli w stanie dobrze wykonywać swojej pracy. Firmy transportowe odwołują kursy lub starają się ratować zatrudnianymi szybko kierowcami. To wielkie wyzwanie, które będzie mieć poważne konsekwencje dla kosztów w całej branży. Nie możemy zapominać także o wysokich wzrostach cen paliw czy pakiecie mobilności, który również odbija się na sytuacji finansowej firm transportowych – mówi Jerzy Gębski.
Również dla firm z branży budowlanej, logistycznej czy przemysłowej obecna sytuacja może okazać się nie lada wyzwaniem. Jak podaje Stowarzyszenie Wykonawców Elewacji, w firmach budowlanych w Polsce średnio aż 60 proc. wszystkich pracowników to Ukraińcy. Choć są i takie, które zatrudniają wyłącznie fachowców z Ukrainy.
– Obecna sytuacja to jednak spore tąpnięcie w strukturze zatrudnienia wielu firm budowlanych, które może zagrozić nie tylko terminowości realizacji budów, ale wręcz istnieniu wielu firm – mówi Grzegorz Tymoszewski, prezes Stowarzyszenia Wykonawców Elewacji.
Firmy pod ścianą
Uzupełnienie wolnych wakatów nie będzie łatwym zadaniem. Cześć firm deklaruje, że przekształci męskie stanowiska na takie, które będą mogły zająć kobiety. Przykładowo, klienci Gremi Personal wyrazili chęć - na ile jest to możliwe - dostosowania dotychczasowych wolnych stanowisk pracy dla obywatelek Ukrainy, które uciekają przed wojną.
- Najwięcej ofert mamy na stanowiska produkcyjne i magazynowe w branżach farmaceutycznej, spożywczej, logistycznej - mówi Karolina Szleszyńska, wiceprezeska Gremi Personal.
Pomimo starań firm, Ukrainki nie będą w stanie uzupełnić wszystkich braków kadrowych po opuszczających Polskę mężczyznach.
– Duża liczba przedsiębiorców nie jest w stanie dostosować męskich stanowisk dla kobiet. Nie tylko z uwagi na specyfikę pracy wymagającą siły fizycznej, ale też ze względu na to, że jest to proces czasochłonny i niejednokrotnie wiążący się ze sporymi nakładami finansowymi, na które nie stać wielu firm – mówi Cezary Maciołek, prezes Grupy Progres.
- Z prowadzonych przez nas rozmów z pracodawcami wynika też, że wielu z nich wstrzymuje rekrutacje z pobudek konserwatywnych, zaczynają analizować sytuację firmy, kontrakty, łańcuchy dostaw i na tej podstawie podejmują decyzje biznesowe i kadrowe. Część wycofuje się z rekrutacji, bo dochodzi do wniosku, że nie musi lub nie może na siłę zatrudniać kobiet, którym na dłuższą metę nie jest w stanie zagwarantować pracy. Inni nie rekrutują, bo rodzima branża zwalnia i czekają ich przestoje, widoczne już w sektorze automotive - dodaje Cezary Maciołek.
Niektóre firmy rozglądają się za pracownikami z zagranicy – z innych kierunków niż Ukraina – którzy będą mogli pokryć braki zespołowe w polskich firmach.
– Popularna staje się kadra z Azji oraz państw Europy Wschodniej, którą można zatrudnić na 24 miesiące na podstawie uproszczonej procedury – oświadczenia pracodawcy o powierzeniu wykonywania pracy. Do tego typu sześciu państw, obok Ukrainy, Białorusi i Rosji, należą Armenia, Gruzja oraz Mołdawia i o kandydatów z tych trzech kierunków zaczynają coraz częściej pytać pracodawcy. Rosja czy Białoruś są mniej popularne, mimo że na ich obywateli nie nałożono jeszcze blokad uniemożliwiających pracę w Polsce – zaznacza Paweł Dąbrowski, prezes spółek operacyjnych w Grupie Progres.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (6)