- Kolejne miesiące będą weryfikacją skuteczności tarcz w utrzymaniu zatrudnienia. To, co do tej pory działało, na dłużą metę może być nieskuteczne, co pokazują aktualne protesty przedsiębiorców - komentuje szacunkowe dane o stopie bezrobocia w styczniu Monika Fedorczuk, ekspertka ds. rynku pracy Konfederacji Lewiatan.
Liczba bezrobotnych w końcu stycznia 2021 roku wyniosła 1 089,6 tys. osób bezrobotnych (Fot. Pixabay)
- W czwartek (4 lutego) Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii podało szacunkową stopę bezrobocia rejestrowanego za styczeń.
- Wyniosła ona 6,5 proc., co oznacza, że w porównaniu do poprzedniego miesiąca zwiększyła się o 0,3 punktu proc., a rok do roku wzrost wyniósł 1 punkt proc.
- W styczniu 2018 i 2019 r. wskaźnik ten także wzrósł o 0,3 punktu proc.
Ze wstępnych danych MRPiT wynika, że liczba bezrobotnych w końcu stycznia 2021 roku wyniosła 1 089,6 tys. osób bezrobotnych i - w porównaniu do stanu z końca 2020 roku liczba ta wzrosła o 43,2 tys. osób, czyli o 4,1 proc..
W żadnym województwie wskaźnik bezrobocia nie przekroczył 11 proc., choć był silnie zróżnicowany terytorialnie. Najniższą stopę bezrobocia rejestrowanego zanotowano w wielkopolskim (3,9 proc.), a najwyższą w warmińsko-mazurskim (10,6 proc.).
Resort przypomina, że wzrost bezrobocia w styczniu jest zjawiskiem stałym polskiego rynku pracy związanym z sezonowością zatrudnienia, upływem z końcem roku okresu na jaki zawarte były umowy czasowe, czy zakończeniem udziału w działaniach aktywizacyjnych.
- W tym roku nałożyły się na to również wprowadzone w związku z pandemią obostrzenia w zakresie prowadzenia działalności gospodarczej. W urzędach pracy w styczniu br. rejestrowali się przede wszystkim sprzedawcy, kucharze, pomocniczy robotnicy budowlani czy gospodarczy, ślusarze, mechanicy pojazdów samochodowych, magazynierzy i murarze. Są to zawody, w których od lat rejestruje się najwięcej bezrobotnych - wiceminister Iwona Michałek.
Czytaj więcej: Dane o bezrobociu to argument za przyspieszeniem rozmrażania branż
W podobnym tonie wypowiada się Monika Fedorczuk, ekspert ds. rynku pracy Konfederacji Lewiatan.
- Od lat obserwujemy na rynku pracy zjawisko sezonowego wzrostu bezrobocia, będącego wynikiem zakończenia w ostatnim miesiącu ubiegłego roku umów terminowych oraz udziału osób bezrobotnych w działaniach aktywizacyjnych. Wzrost tego wskaźnika nie powinien dziwić. Na tle danych z wcześniejszych miesięcy raczej pewną niespodzianką było utrzymywanie stopy bezrobocia na poziomie 6,1 proc. przez kolejne sześć miesięcy 2020 roku - komentuje ekspertka Lewiatana.
W jej opinii, jednym z czynników, które powstrzymywały wzrost bezrobocia było wprowadzenie zasiłku solidarnościowego wypłacanego przez ZUS dla osób, które utraciły pracę z powodu COVID-19 oraz przyjęcie innych rozwiązań finansowanych ze środków publicznych, których głównym celem było utrzymanie zatrudnienia.
- Wydaje się, że - inaczej niż w latach ubiegłych - część pracowników, szczególnie z branż takich jak gastronomia, hotelarstwo, turystyka, nie znajdzie w kolejnych miesiącach stałego zatrudnienia. Pytanie, jak będzie wyglądała sytuacja w budownictwie, gdzie coraz ostrożniej zapadają decyzje o rozpoczęciu nowych inwestycji. Wielu pracodawców wyraża obawy o przyszłość firm, a dalsze zamrożenie części działalności gospodarczej i brak jasnego planu luzowania restrykcji w zależności od liczby zachorowań powodują dużą ostrożność w zatrudnieniu na stałe nowych pracowników. Należy się spodziewać wzrostu liczby umów cywilno-prawnych, które nie wiążą pracodawców i pracowników na stałe - wskazuje na potencjalne problemy Fedorczuk.
Czytaj więcej: E-commerce w górę. Specjaliści poszukiwani, rosną płace i wymagania
Jak dodaje, na polskim rynku pracy nadal są firmy, które poszukują intensywnie rąk do pracy. To chociażby branża informatyczna i telekomunikacyjna. Jednak możliwości przepływu pracowników z branż w istotny sposób dotkniętych obecną sytuacją pandemiczną do tych, które mają możliwość rozwoju jest bardzo ograniczona z uwagi na fakt, iż firmy poszukują osób o konkretnych, często technicznych kwalifikacjach. Jedną z cech polskich pracowników od lat wskazywaną w różnego typu opracowaniach jest niska mobilność, co przekłada się na szanse podjęcia pracy w miejscu innym niż miejsce zamieszkania.
- Kolejne miesiące będą weryfikacją skuteczności tarcz w utrzymaniu zatrudnienia. To, co do tej pory działało, na dłużą metę może być nieskuteczne, co pokazują aktualne protesty przedsiębiorców. Niezależnie od planu rządu dotyczącego wprowadzania i luzowania obostrzeń, osoby tracące prace potrzebują skutecznego programu podnoszenia i uzupełniania kwalifikacji, aby móc się zatrudnić w innych niż dotychczas branżach. Rola urzędów pracy w tym zadaniu wydaje się być dominująca. Pozostaje pytanie czy posiadają one odpowiednie środki i możliwości - podsumowuje Monika Fedorczuk.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (0)