Stosunkowo niskie - na tle innych krajów Unii Europejskiej - zarobki w Polsce przez lata nie sprzyjały modernizacji zakładów produkcyjnych. W Niemczech, ale również i w Czechach czy na Słowacji transformacja cyfrowa przemysłu jest już dosyć zaawansowana. W Polsce nadal stawia się przede wszystkim na tanią siłę roboczą, co źle wróży na przyszłość.
- Jesteśmy, niestety, na szarym końcu rankingów dotyczących robotyzacji czy cyfryzacji przemysłu - mówi Bartosz Józefowski, wicedyrektor Krakowskiego Parku Technologicznego i szef zespołu Digital Innovation Hub KPT. - To nie jest zapóźnienie, które wynika z jakiejś niekompetencji czy nieumiejętności naszych firm albo zarządzających w firmach, tylko nie widać presji rynkowej do takiej zmiany. Przez długi czas mieliśmy dostęp do taniej siły roboczej. Teraz jednak nie jest już ona tak dostępna.
Na ten problem zwracali też uwagę uczestnicy tegorocznej edycji Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach. - W Polsce firmy nie inwestują w roboty, bo praca w Polsce jest ciągle bardzo tania. To złe zarówno dla pracownika, jak i przemysłu, który będzie tracił konkurencyjność i w końcu złe dla perspektyw polskiej gospodarki. W Czechach czy na Słowacji pracownicy już uczą się pracy z robotami, co pozwoli im lepiej stawiać czoła wyzwaniom przyszłości - przestrzegał podczas Kongresu Karol Muszyński z Katedry Filozofii, Prawa i Nauki o Państwie na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
Przedsiębiorcy w krajach o wyższych kosztach pracy zwykle są bardziej skłonni do inwestowania w unowocześnianie produkcji - tak, by zwiększać jej efektywność, czyli móc wytwarzać tyle samo przy mniejszym nakładzie pracy ludzkiej. - Roboty mogą uzupełniać i wykonywać część pracy najprostszej, by ludzie mogli się zająć innymi procesami - mówi Bartosz Józefowski.
W Polsce na razie nie widać, by taka motywacja była powszechna wśród pracodawców. Firmy w Polsce nie mają motywacji do inwestowania w robotyzację i automatyzację. - Przez to, że mamy taką dziurę w regulacjach rynku pracy, że można bardzo mało płacić pracownikom - zaznaczył w tracie Europejskiego Kongresu Gospodarczego Karol Muszyński.
Co prawda płaca minimalna w Polsce w ostatnich latach dynamicznie rosła, co napędzało też wzrost przeciętnej płacy, ale w szacowanych godzinowych kosztach pracy nadal pozostajemy daleko w tyle za Niemcami; wskaźniki mamy tu też niższe niż w Czechach czy na Słowacji. Według Eurostatu w 2019 roku w Niemczech wynosiły one przeciętnie 35,6 euro, w Czechach - 13,5 euro, na Słowacji - 12,5 euro, zaś w Polsce 10,7 euro.
Czytaj również: Eurostat: Wynagrodzenie w Polsce wciąż niższe niż w Europie
Statystyki nie oddają jednak różnicy kosztów pracy i płac w poszczególnych branżach. Szczególnie podatny na motoryzację jest przemysł motoryzacyjny i branża automotive. Tu na razie wyraźnie odstajemy nie tylko od Niemiec, ale właśnie także od naszych południowych sąsiadów.
- Tam płaci się ludziom dwa razy lepiej w przemyśle samochodowym... W Polsce firmy nie inwestują w roboty, bo praca w Polsce jest ciągle bardzo tania. To złe zarówno dla pracownika, jak i przemysłu, który będzie tracił konkurencyjność i w końcu złe dla perspektyw polskiej gospodarki. W Czechach czy na Słowacji pracownicy już uczą się pracy z robotami, co pozwoli im lepiej stawiać czoła wyzwaniom przyszłości - stwierdził Karol Muszyński.
Na dysproporcje w automatyzacji i robotyzacji między krajami zwraca też uwagę Andrzej Garbacki, dyrektor operacyjny i członek zarządu firmy ASTOR, która dostarcza rozwiązania robotyczne dla przemysłu. - Jeżeli statystycznie firma produkcyjna np. sektora automotive w Polsce, która produkuje - załóżmy - tłumiki, posiada 3 roboty na swojej produkcji, to taka sama firma w Czechach ma ich 9, na Słowacji - 12, a w Niemczech - 25 - wylicza.
Stosunkowo niska robotyzacja i cyfryzacja przemysłu przekłada się na malejącą rentowność polskich firm produkcyjnych.
- Od kilku lat stale kontynuujemy inicjatywę doradczą, która nazywa się Astor Consulting. W ramach jej działań m.in. analizujemy rentowność polskiego sektora produkcyjnego. Chodzi o kilkadziesiąt firm z różnych branż. Co nas bardzo niepokoi? Stale obniżająca się rentowność tych firm, które podlegają coraz większej presji konkurencyjności, a z drugiej strony -stale podnoszących się cen energii, kosztów pracy ludzkiej i cen materiałów - zwraca uwagę Andrzej Garbacki. - Rentowność kapitałowa tych firm jest coraz słabsza. Statystycznie dla wielu firm produkcyjnych opłacalne byłoby sprzedać biznes, kupić kilkanaście czy kilkadziesiąt mieszkań w dużym polskim mieście i zająć się rentierką... Byłby to lepszy biznes z kapitału .
Dla zachowania konkurencyjności w dłuższym terminie firmy produkcyjne w Polsce muszą postawić na transformację cyfrową, która przeniesie ich z realiów Przemysłu 1.0 i 2.0 wprost do Przemysłu 4.0. Zwłaszcza że okres taniej pracy będzie odchodzić w przeszłość.
- Przez długi czas mieliśmy dostęp do taniej siły roboczej. Teraz jednak nie jest już ona tak dostępna. Ten brak dostępu do ludzi, do pracowników wykwalifikowanych pociąga za sobą zmiany - ocenia Bartosz Józefowski.
Im mniejsza będzie dostępność rąk do pracy, tym większa będzie presja na dalsze podnoszenie płac. A to z kolei wpłynie negatywnie na rentowność firm, które nie zainwestują w robotyzację i automatyzację.
- Zmienia się cały system gospodarki światowej, zmieniają się wymagania dla polskich firm i musimy naszych przedsiębiorców zmusić do zmian - podsumowuje Bartosz Józefowski.
Część wypowiedzi pochodzi z panelu dyskusyjnego, który 6 października zainaugurował działanie showroomu fabryki przyszłości w ramach hubu technologicznego hub4industry w Krakowie.
KOMENTARZE (2)