• W Londynie zaproponowano władzom, by rozważyły inwestycyjne wsparcie dla Nissana.
• Firma, obawiając się o łańcuch dostaw części i wpływ na niego Brexitu, zaproponowała produkcję nowej fabryki części w samej Brytanii.
• Nissan jest gotowy wydać na takie rozwiązanie około 2 miliardy funtów.

Po tym, jak BMW zaczęło się poważnie zastanawiać co zrobić z produkcją nowego, elektrycznego Mini, teraz Nissan dokłada siwych włosów władzom w Londynie. Widmo Brexitu zmusiło samochodowy koncern do wysłania zapytania do władz w Londynie, czy nie są skłonne wydać 100 milionów funtów na wsparcie fabryki w Sunderland.
Nissan uzasadnia, że konieczność takiej pomocy będzie podyktowana wzrostem cen importu części samochodowych (zwłaszcza z Azji), których używa się do produkcji w Wielkiej Brytanii.
Ściślej mówiąc takie wnioski przedstawił Colin Lawther szef europejskiego oddziału produkcji Nissana, gdy spotkał się z brytyjskim komitetem ds. handlu międzynarodowego. To spotkanie miało miejsce pod koniec lutego.
- Nissan w Wielkiej Brytanii sprowadza 85 proc. komponentów z Japonii, Chin i innych części Starego Kontynentu - mówił Lawther cytowany przez brytyjski portal ibtimes.co.uk - a te przestają być dostępne. Koszty importu mogą pójść znacznie w górę, zwłaszcza po zmianach wywołanych Brexitem.
To może odbić się na cenie finalnej samochodów, jak i na całym procesie produkcji, co więcej może owocować nawet zamknięciem fabryki i taśm montażowych w Sunderland. Co oczywiście skończyłoby się zwolnieniami.
By przeciwdziałać takiej wersji wydarzeń Nissan proponuje inwestycje i pomoc rządu w postaci produkcji rodzimej potrzebnych części. Na takie rozwiązanie Nissan jest gotowy wyłożyć sumę około 2 miliardów funtów.


KOMENTARZE (0)