- Raport dotyczący nadwyżek i niedoborów siły roboczej w UE w 2022 r., opracowany przez Europejski Urząd ds. Pracy umieścił spawaczy na liście 10 najbardziej deficytowych zawodów.
- Spawaczy poszukują firmy duńskie i włoskie. Chętnie zatrudniają ich niemieccy i skandynawscy pracodawcy, coraz częściej spawaczy brakuje także w Polsce.
- Stawki oferowane dla doświadczonych pracowników są coraz wyższe, mimo to chętnych do podjęcia pracy nie przybywa.
- Jedną z praprzyczyn narastającego braku specjalistów w wielu zawodach technicznych jest upadek szkolnictwa zawodowego. Tego nie da się nadrobić w jeden rok. Tu niezbędne są rozwiązania systemowe i konsekwentne działania na rzecz przywrócenia wielu zawodom odpowiedniej rangi i znaczenia. Także dlatego, że gwarantują one zatrudnienie i dobre lub bardzo dobre zarobki, co w dzisiejszej, złożonej sytuacji ekonomicznej nie jest bez znaczenia - mówi Paweł Smoleń, prezes Kiwa Inspecta Polska.
Spawacze wśród pięciu najbardziej deficytowych zawodów w Polsce
Według tegorocznej edycji raportu „Barometr zawodów” opublikowanego przez Wojewódzki Urząd Pracy w Krakowie spawacze są w pierwszej piątce najbardziej deficytowych zawodów w kraju.
Plasują się na liście zaraz po kierowcach samochodów ciężarowych i ciągników siodłowych oraz przedstawicielach zawodów związanych z ochroną zdrowia (pielęgniarkach i położnych, psychologach i psychoterapeutach oraz lekarzach). Brakuje ich w 304 na 380 polskich powiatów.
- Wystarczy sięgnąć do jakiegokolwiek opracowania związanego z rynkiem infrastruktury, by przekonać się, jak wielkie nakłady trzeba ponieść w Polsce, żeby udrożnić szlaki kolejowe, rozbudować istniejące i wybudować nowe rurociągi, gazociągi oraz parki zbiorników. Podobnie wszelkie inwestycje w przemyśle – nowa fabryka czy elektrownia – to dziesiątki czy setki tysięcy połączeń spawanych. Wreszcie pozostaje kwestia mostów czy wiaduktów. Tym sposobem, jak mówią eksperci, okazuje się, że w ciągu najbliższych lat trzeba będzie ponieść nakłady liczone w setkach miliardów złotych - dodaje Paweł Smoleń.
Zapowiada, że wyzwanie będzie tym większe, iż w tym samym czasie rozpoczyna się realizacja megaprojektów renowacyjnych po sąsiedzku – w Niemczech, podobnie zresztą jak w innych krajach Europy.
- A w kolejce czeka już Ukraina, która pomimo toczącej się wojny nie tylko odbudowuje zniszczenia, ale także modernizuje wiele obiektów. Nie da się zmierzyć z tymi wyzwaniami bez tysięcy wykwalifikowanych i doświadczonych spawaczy - podkreśla Paweł Smoleń.
Spawaczy brakuje nie tylko w przemyśle. Nie ma mowy o lojalności
Wszędzie tam, gdzie działa przemysł ciężki czy motoryzacyjny i gdzie ze względu na sytuację geopolityczną rośnie znaczenie przemysłu zbrojeniowego, zapotrzebowanie na spawaczy utrzymuje się na wysokim poziomie. Trudno sobie to wyobrazić, ale spawaczy brakuje również w służbach utrzymania ruchu miejskich przedsiębiorstw komunikacyjnych – zwłaszcza gdy mówimy o transporcie szynowym. Do tego dochodzą przedsiębiorstwa wodociągowe i gazownicze.
- Obecnie jedyną możliwością zapełnienia luki kompetencji i umiejętności jest wyszkolenie młodego pracownika. Pozyskanie, a mówiąc wprost: podkupienie wykwalifikowanego specjalisty z rynku, oznacza bardzo duże koszty i nie gwarantuje nawet minimalnej lojalności – uważa Krzysztof Wycech, kierownik Ośrodka Szkoleń i Egzaminowania Spawaczy Kiwa Polska.
W ośrodku należącym do spółki Kiwa w Warszawie co roku szkolenia przechodzi kilkadziesiąt osób, a uprawnienia UDT, UDT CERT lub TUV uzyskuje kilkaset osób.
– Tego zawodu, jak i wysokich umiejętności nie da się uzyskać w kilka dni, a nauka nie powinna być realizowana po godzinach pracy, gdyż nie przynosi to oczekiwanych efektów. Konsekwencje byle jakiego wyszkolenia i nauki po łebkach mogą przynieść fatalne i daleko idące następstwa. Stąd ważne jest, aby szkolić się w optymalnych warunkach i weryfikować na bieżąco nabywane umiejętności – dodaje Krzysztof Wycech.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (179)