Rosnące koszty pracy, coraz bardziej doskwierający brak pracowników czy nieubłagana demografia. To czynniki przez które chcące rozwijać się firmy będą musiały przekonać się do robotyzacji. Jednak w dobie rosnącej popularności sharing economy warto zadać sobie pytanie, czy jest sens kupować roboty, skoro można kupić efekty ich pracy.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl
Od automatyzacji i robotyzacji nie uciekniemy
Nieuniknioną przyszłością jest robotyzacja i automatyzacja miejsc pracy. Jak wskazuje dr Piotr Wiśniewski, partner zarządzający DB77 Consulting oraz założyciel pierwszej w Polsce platformy agencji pracy robotów DBR77.com, proces automatyzacji, który rozpoczął się w obszarze robotyzacji pracy manualnej w procesach produkcyjnych i logistycznych, obecnie rozciąga się powoli na wszystkie obszary życia zawodowego. Jesteśmy już także świadkami automatyzacji pracy biurowej, zbierania i analizy danych czy marketingu i działań sprzedażowych.
- Rosnący koszt pracy ludzkiej zbiegł się ze spadającym kosztem technologii budowy robotów przemysłowych, co przyczyniło się do ich coraz szerszej komercjalizacji. Tym samym wzrost poziomu robotyzacji i automatyzacji procesów produkcyjnych oraz usługowych stał się nareszcie nie tylko możliwy technologicznie, ale także całkowicie uzasadniony ekonomicznie - komentuje Wiśniewski.
Piotr Wiśniewski (fot. DB77 Consulting)
Wskazuje też, że w tej kwestii nasz kraj ma dużo do nadrobienia. Z szacunków IFR wynika, że w 2018 roku gęstość robotyzacji w Polsce, czyli liczba robotów na 10 tys. pracowników produkcyjnych wynosiła zaledwie 36 sztuk. Dla porównania w europejskich fabrykach na 10 tys. pracowników przypada średnio 106 robotów przemysłowych, dla obu Ameryk - 91 oraz 75 w Azji. Wyższą gęstością robotyzacji od Polski odznaczają się nie tylko kraje należące pod tym względem do czołówki np. Niemcy (322), ale także kraje o podobnym poziomie rozwoju jak Węgry (78), Czechy (119) czy Słowacja (151).
- Z moich wyliczeń wynika, że kończy się długi okres, podczas którego roboty przemysłowe były domeną wyłącznie najbogatszych koncernów, które dla stabilności i powtarzalności produkcji są w stanie zaakceptować nawet wyższe koszty. Dziś roboty przemysłowe stają się szeroko dostępne dla wielu branż, wszędzie tam, gdzie efektywność kosztowa jest jednym z kluczowych parametrów. Dlatego konieczna jest identyfikacja takich obszarów, w których wykorzystanie robotów pomoże w optymalizacji operacyjnej i kosztowej - mówi dr Wiśniewski.
Są trzy główne powody tak ogromnej luki technologicznej w Polsce - brak technologii, środków finansowych oraz talentów w obszarze robotyzacji. Tak małym i średnim jak i dużym firmą produkcyjnym w Polsce ciągle jeszcze brak wystarczających doświadczeń dla samodzielnego zrobotyzowania stanowisk pracy. Dane pokazują, że luka technologiczna Polski względem innych krajów europejskich niestety tylko się pogłębia. Odpowiedzią na pogłębiające się opóźnienie technologiczne jest platforma DBR77, która łączy tych, którzy potrzebują robotów, z projektantami oraz instalatorami, oferując pracę w formie agencji pracy robotów.
Nie kupuj robota, płać tylko za efekty jego pracy
Mimo że wraz z szybkim rozwojem nowych technologii w dół poszły ceny robotów, to firmy nie muszą inwestować w ich zakup W dobie rosnącej popularności sharing economy pracodawcy interesują się wynajmem robotów. Tym samym wolą zapłacić nie za robota, a za efekt pracy, jaką wykona na ich rzecz.
Dr Piotr Wiśniewski, który przez wiele lat zarządzał globalnym producentem komponentów samochodowych firmą Maflow, o założonej przez siebie platformie mówi tak: - Robot, podobnie jak pracownik agencji pracy tymczasowej, nie jest pracownikiem zatrudnionym przez zakład, tak roboty DBR77 nie stają się własnością zakładu. My nie konkurujemy z dostawcami robotów, wręcz przeciwnie. Konkurujemy z agencjami pracy tymczasowej, podnosząc efektywność pracy ludzi na liniach produkcyjnych.
Jak dodaje, oferowane przez jego agencję pracy robotów działania obejmują szereg zadań, które wykorzystując najlepsze praktyki świata automotive mają podnieść efektywność linii produkcyjnych, w drugim kroku implementując roboty tam, gdzie jest to już ekonomicznie uzasadnione. - Już pierwsze doświadczenia utwierdziły nas w sensie takiego rozwiązania. Dotychczasowe realizacje pokazały, że polskie zakłady produkcyjne bez względu na wielkość są w stanie konkurować także z dużymi globalnymi producentami, gdy połączą narzędzia optymalizacji procesów z robotyzacją powtarzalnych czynności - podkreśla.
W podobnym kierunku poszła firma rekrutacyjna Antal, która w listopadzie poinformowała o założeniu Agencji Pracy Robotów. To rozwiązanie ma umożliwić pracodawcom wynajem wirtualnych pracowników do realizacji najbardziej powtarzalnych procesów w firmie. Robot może wystawiać i księgować faktury, wprowadzać zlecenia do systemu, zamykać rachunki bankowe, weryfikować klientów czy wysyłać zamówienia. Rozwiązanie może zostać zaadaptowane w branżach takich jak księgowość, finanse, bankowość, controlling czy logistyka.
Nim taka opcja trafiła do ich oferty, Antal przetestował ją u siebie. W 2018 roku zatrudnił w swoich szeregach wirtualnego pracownika – Bonifacego. To robot, algorytm napisany we współpracy konsultantów Antal wraz z partnerem zewnętrznym. Jak zapewniają przedstawiciele firmy, Bonifacy szybciej od ludzi przeprowadza rekrutację i skraca proces o jedną trzecią.
KOMENTARZE (0)