- Na razie tragedii nie ma, bo udaje nam się jeszcze łatać powstające luki kadrowe poprzez ściąganie pracowników z zagranicy; bezpośrednio przez producentów AGD, ale najczęściej przy współpracy z agencjami pracy tymczasowej. Producenci AGD w Polsce zatrudniają już od 5 do 15 proc. pracowników z zagranicy. Przeważnie z Ukrainy, ale też z Mołdawii, czy nawet z Nepalu.
Kiedy zwróciliśmy się do rządu z apelem o wsparcie na rynku pracy, chodziło nam przede wszystkim o podjęcie działań poprawiających dostępność pracowników w przyszłości. Politykę demograficzną charakteryzuje duża inercja, więc już teraz trzeba myśleć o tym, co będzie za kilka lat, a perspektywy nie są dobre.
Nasze prognozy dotyczące dostępności pracowników są zbieżne z wynikami raportu Instytutu Badań Strukturalnych opartego na demograficznych prognozach GUS, mówiących, że liczba aktywnych zawodowo osób spadnie o milion do 2030 roku i o ponad 4 miliony do roku 2050.
Jakich pracowników, z punktu widzenia producentów AGD, brakuje w Polsce?
- Napotykamy na barierę dostępności zasobów ludzkich, zarówno tych podstawowego szczebla, jak i kadry inżynierskiej. Nasz apel do premiera jest głosem jednej branży, ale przypomnę, że podpisali się pod nim także prezydenci trzech głównych organizacji pracodawców w Polsce - Krajowej Izby Gospodarczej, Pracodawców Rzeczypospolitej oraz Konfederacji Lewiatan. To oznacza, że problem dostępności kadr jest po prostu wyzwaniem dla polskiego przemysłu w ogóle, a nie tylko dla branży AGD.
To zresztą widać na co dzień. Przemysł AGD w Polsce działa głównie w regionach łódzkim, dolnośląskim i w okolicach Poznania. Tam rynek pracy jest już naprawdę bardzo płytki i firmy AGD konkurują o pracowników nie tylko między sobą, ale też z innymi przemysłami. Na Dolnym Śląsku mocną pozycję jako pracodawca ma przemysł automotive i to m.in. z nim konkurujemy, a z kolei AGD jest stosunkowo mocne na rynku pracy regionu łódzkiego i tam to raczej my jesteśmy górą. W Łodzi walka o pracowników między firmami AGD i innymi toczy się nawet na billboardy.
Czy był odzew premiera na wasz apel, a jeśli tak, to jaki?
- Wystosowaliśmy apel od razu do premiera, zdając sobie sprawę, że premier może bezpośrednio nie odpowiedzieć na naszą prośbą o podjęcie współpracy w sprawie poprawy sytuacji na rynku pracy. I tak się stało. Z kancelarii premiera otrzymaliśmy informację, że nasz apel został przekierowany do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Liczymy na pozytywną reakcję. Nie wyobrażam sobie, żeby apel branży zatrudniającej w Polsce bezpośrednio około 30 tys. pracowników, a licząc z krajowymi kooperantami około 100 tys. osób, pozostał bez echa.
W tym apelu napisaliście, że chodzi wam o pomoc władz polegającą na wprowadzeniu nowych przepisów, których kształt gotowi jesteście zaproponować. Jakie przepisy mieliście na myśli?
- Chodzi nam przede wszystkim o wprowadzenie przepisów ułatwiających zatrudnianie obcokrajowców. Jest wiele przepisów, które to utrudniają, a naszym zdaniem mogłyby zostać zmienione niemal z dnia na dzień. Nasi prawnicy mogliby takie zmiany zaproponować, działając we współpracy z innymi przemysłami. Powiem nieskromnie, że branża AGD jest dość opiniotwórcza, ale płytki rynek pracy to nie jest tylko nasz problem.
Czy koszty pracy w Polsce to w przypadku lokowania inwestycji AGD ciągle przewaga konkurencyjna naszego kraju, czy już nie?
- Koszty pracy w Polsce to w przypadku przemysłu AGD nadal jedna z przewag konkurencyjnych naszego kraju i chociaż ważna, bo produkcja miliona sztuk sprzętu AGD wymaga nadal zatrudnienia około 1000 pracowników, to nie jedyna i decyzje o lokalizacji inwestycji branży AGD w Polsce nie są bynajmniej pochodną wyłącznie kosztów pracy.
Polska liczy się na mapie inwestycji AGD także dlatego, że ma dobre położenie geograficzne, jest krajem stabilnym pod względem makroekonomicznym, ma tradycje w produkcji AGD, a także dobre ośrodki naukowe i akademickie.
Pod względem kosztów pracy jesteśmy jako kraj już mniej konkurencyjni niż Rumunia czy Bułgaria albo Serbia, ale pod innymi względami Polska jest krajem bardziej atrakcyjnym do inwestowania. W Europie w branży AGD bardzo mocną pozycję ma Turcja i to Turcja stanowi największą konkurencję dla państw UE.
Zapowiadany przez rządzących wzrost płacy minimalnej w Polsce do 4 tys. zł brutto w 2023 roku byłby problemem dla sektora AGD w Polsce?
- Sprawa wzrostu płacy minimalnej w Polsce, czyli wzrostu kosztów działalności, nie dotyka bezpośrednio producentów AGD w Polsce, bo płacimy zwykle powyżej płacy minimalnej i pewnie tak też będzie w przyszłości. Niemniej wzrost płacy minimalnej może wywołać presję na wzrost płac w sektorze AGD. Pracownicy firm AGD, którzy teraz zarabiają powyżej płacy minimalnej, zapewne będą chcieli zachować swoją pozycję, a nie równać w dół.
Poza tym nasi poddostawcy czasami stosują płace minimalne, a więc jeśli płaca minimalna pójdzie w górę, to w ślad za tym wzrosną koszty pracy i koszty komponentów AGD, a potem i ceny finalnych produktów. Na końcu wzrost cen albo zostanie zaakceptowany przez klientów i poziom produkcji się utrzyma, albo nie i popyt spadnie, a w ślad za tym zyski AGD i wpływy państwa z podatków.
Czy robotyzacja produkcji to w przypadku branży AGD w Polsce recepta na brak rąk do pracy?
- Produkcja sprzętu AGD w Polsce nie jest jeszcze zautomatyzowana tak, jak może być. Tym samym robotyzacja to jest w jakiejś mierze recepta na brak rąk do pracy w polskich fabrykach AGD-– i robotyzacja produkcji, zgodnie z trendem Przemysł 4.0, rośnie. Robotyzacja przemysłu, w tym AGD, to kierunek nieodwracalny, ale może zabrzmi to obrazoburczo, lecz akurat w przypadku AGD robotyzacja to wcale nie musi być zjawisko jednoznacznie korzystne dla Polski.
Dlaczego?
- Roboty mogą pracować wszędzie i robotyzacja przemysłu oznacza, że jeśli chodzi o konkurencyjność, to zaczynają się liczyć inne koszty niż koszty pracy, a mianowicie koszty energii czy same zasoby kadr technicznych. W związku z tym możliwe, że europejskie koncerny AGD za jakiś czas, w miarę wzrostu robotyzacji, zamiast przenosić produkcję do krajów, gdzie koszty pracy są konkurencyjne, znowu będą ją zostawiać u siebie, realizując w ten sposób ideę reindustrializacji UE. To się nie stanie nagle, ale wydaje mi się, że z takim trendem trzeba się liczyć.
Obecnie koszty energii to jest bolączka branży AGD w Polsce?
- Przemysł AGD to nie jest energochłonna branża. Udział kosztów energii w kosztach działania fabryk AGD w Polsce to 2-3 proc. i jest znacznie mniejszy niż udział kosztów pracy, ale tych danych nie znam. Stanowią one tajemnicę handlową przedsiębiorstw. Niemniej, chociaż udział energii w kosztach produkcji AGD nie jest procentowo duży, to energia, poza kosztami surowców i pracy, jest jednym z ważniejszych kosztów.
KOMENTARZE (3)