- We środę (17 marca) główny inspektor pracy Katarzyna Łażewska-Hrycko podczas posiedzenia Sejmu przedstawiła sprawozdania z działalności Państwowej Inspekcji Pracy w 2018 i 2019 r.
- Z danych PIP wynika, że nadal nagminnie łamane są prawa pracowników w kontekście BHP. Najczęściej dochodzi do tego na budowach.
- - To bardzo proste równanie. Pogoń za zyskiem plus śmieciowe zatrudnienie plus nędzne standardy bezpieczeństwa. Wynik? Śmierć i kalectwo na całe życie - skomentował poseł Adrian Zandberg z partii Razem.
Dane PIP za 2019 rok wskazują, że inspektorzy przeprowadzili mniej kontroli niż w roku 2018 (73 341 wobec 80 194 rok wcześniej). W odwiedzonych przez PIP firmach pracowało w sumie 3,8 mln osób. Inspektorzy mniej wydali również decyzji dotyczących BHP (246 005 w 2019 a rok wcześniej 258 277). Natomiast więcej było decyzji nakazujących wypłatę świadczeń - 6 156 na kwotę 102,1 mln zł. Rok wcześniej było to 5 854 decyzji na kwotę 97,1 mln zł.
Wystawili też więcej mandatów - 16 192 na kwotę 19,3 mln zł (w 2018 r. - 14 807 na kwotę 17,9 mln zł). Nieco więcej niż rok wcześniej PIP skierowała zawiadomień do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstw (752 w 2019 r., zaś rok wcześniej było to 726).
Ze sprawozdania wynika, że w 2019 roku stwierdziła 57,3 tys. wykroczeń przeciwko prawom pracowników. Przy czym najwięcej z nich dotyczyło (48,3 proc.) związane było z nieprzestrzeganiem przepisów lub zasad BHP (art. 283 par. 1 Kodeksu pracy). Kolejne najczęściej wyłapywane łamanie prawa to, niewypłacenie w ustalonym terminie wynagrodzenia za pracę lub innego świadczenia, dokonanie bezpodstawnego zaniżenia lub potrącenia (18,3 proc.).
Na zdjęciu główny inspektor pracy Katarzyna Łażewska-Hrycko (fot. Twitter/Sejm)
Inspektorzy natrafiali również na przypadki naruszenia przepisów o czasie pracy, nieprowadzenia dokumentacji pracowniczej, niepotwierdzenia zawartej umowy o pracę na piśmie przed dopuszczeniem pracownika do pracy, a nawet niewydania świadectwa pracy czy nieudzielenia urlopu wypoczynkowego.
Zysk ważniejszy od pracownika
- Przedsiębiorcy łamią prawo, aby ciąć koszty i przenieść ryzyko prowadzenia działalności gospodarczej na pracowników. W efekcie pracownicy zatrudnieni na umowach śmieciowych są pozbawieni życiowej stabilności i istotnej części praw pracowniczych - na sali Sejmowej zwracał uwagę Adrian Zandberg w imieniu klubu Lewicy.
Przytaczał też zapis z części sprawozdania dotyczącej sytuacji pracowników na placach budów PIP, który mówił o tym, że "dla przedsiębiorców najważniejsze było wykonanie jak największego zakresu prac, od którego uzależniony jest zysk, bez względu na bezpieczeństwo pracujących".
- To bardzo proste równanie. Pogoń za zyskiem plus śmieciowe zatrudnienie plus nędzne standardy bezpieczeństwa. Wynik? Śmierć i kalectwo na całe życie - mówił Zandberg w Sejmie. Według raportu PIP znaczna część śmiertelnych ofiar wypadków przy pracy to właśnie pracujący na umowach śmieciowych.
Poseł Lewicy odniósł się także do postulatu Państwowej Inspekcji Pracy, która w sprawozdaniu wnosi o nowe uprawnienia - takie, aby móc skutecznie egzekwować zakaz zastępowania umów o pracę umowami cywilnoprawnymi. Zandberg zapowiedział, że Koalicyjny Klub Lewicy złoży projekt ustawy wychodzący naprzeciw postulatom inspektorów i organizacji pracowniczych.
- Jeżeli inspektor stwierdzi, że prawo jest łamane, to powinien mieć możliwość przekształcić śmieciówkę w normalną umowę o pracę w trybie natychmiastowym. To byłby bat na bezprawne śmieciówki - przekonywał Zandberg. - Pracownicy nie mogą czekać latami na wyrok sądu pracy. Taką ustawę złożymy do pani Marszałek - zadeklarował.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (1)