- Obecnie roczna podstawa wymiaru składek na ubezpieczenie emerytalne i rentowe jest limitowana i wynosi 133 290 zł – powyżej tej kwoty składki te nie są już opłacane.
- Zgodnie z ustawą z dnia 15 grudnia 2017 roku o zmianie ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych oraz niektórych innych ustaw, od 1 stycznia 2019 roku ma zostać zniesiony limit w opłacaniu składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe.
- Tyle, że przedsiębiorcy wciąż nie wiedzą, jakie składki na ubezpieczenie społeczne zapłacą w przyszłym roku.
- Przedstawiciele pracodawców i związków zawodowych chcą, by rząd zaczął z nimi rozmawiać, a wprowadzenie zmian odsunął w czasie.
- Z jednej strony mamy szczytne hasła dotyczące dialogu społecznego, Konstytucję Biznesu, z pięknymi zapisami, z drugiej zaś codzienną rzeczywistość, która ma się nijak do deklaracji i uchwalonego wcześniej prawa.W tej sytuacji rząd powinien pilnie zadeklarować wprowadzenie poprawki wydłużającej vacatio legis i rozpoczęcie rozmów z partnerami społecznymi - napisali we wspólnym oświadczeniu Henryka Bochniarz, prezydent Konfederacji Lewiatan i Piotr Duda, przewodniczący NSZZ „Solidarność".
Zniesieniu limitu tzw. 30-krotności przy odprowadzaniu składek ZUS przeciwna jest liczna grupa organizacji pracodawców zawiązana przez Konfederację Lewiatan. We wrześniowym, kolejnym już apelu do premiera i ministra pracy, sygnatariusze postulowali przyjęcie przez rząd zobowiązania o utrzymaniu górnego limitu podstawy składek na ubezpieczenie społeczne, przynajmniej do 2020 roku, i podjęcie rozmów z partnerami społecznymi.
"Solidarność" i Konfederacja Lewiatan wielokrotnie wyrażali swoją krytyczną opinię w sprawie trybu procedowania ustawy, jak i jej celów. Wskazywali, że będzie ona miała negatywne skutki społeczno-gospodarcze, m.in. pogłębi w przyszłości deficyt Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, a także spowoduje wypłaty bardzo wysokich emerytur i zmniejszy liczbę ubezpieczonych o wysokich uposażeniach (przejdą oni bowiem na rozliczenie B2B),
Ale to nie wszystko. Zainteresowane strony alarmują, że ustawa naruszy stabilność systemu ubezpieczeń społecznych.
- Limit składek na ZUS zapobiega tworzeniu tzw. „kominów" emerytalnych, czyli dużych różnic wysokości przeciętnej emerytury w stosunku do emerytur najwyższych. Służy zachowaniu spójności społecznej, wyrównaniu dochodów i rozładowaniu napięć, jakie tworzy gospodarka rynkowa - argumentują pracodawcy i związkowcy.
Kolejnym zagrożeniem jest drastyczne zwiększenie pracodawców. Dla niektórych firm koszty wzrosną od kilku do kilkunastu milionów złotych rocznie. Zmniejszy się także atrakcyjność umów o pracę w stosunku do innych form zatrudnienia. Zniechęci do tworzenia miejsc pracy w sektorach o dużej wartości dodanej, w centrach badawczo-rozwojowych, IT, centrach zaawansowanych usług.
Czytaj też: Zniesienie limitu składek ZUS. Zdecyduje TK
Wreszcie, jak podnoszą Konfederacja Lewiatan oraz "Solidarność, ustawa jest sprzeczna z rządową Strategią Odpowiedzialnego Rozwoju, która zakłada tworzenie miejsc pracy wysokiej jakości i wysoko wynagradzanych.
- Istnieje poważne ryzyko, że znaczący wzrost kosztu pracy wysokiej klasy specjalistów zmniejszy atrakcyjność tworzenia w naszym kraju właśnie takich miejsc pracy i skłoni inwestorów do zrewidowania dotychczasowej polityki inwestycji i zatrudnienia - argumentują.
Firmy stracą pracowników
- Zniesienie limitu podstawy składek ZUS, to w pewnym sensie kolejny „podatek” nakładany na najlepiej zarabiających podatników. Nie dziwi więc, że co trzecia badana firma obawia się odpływu specjalistów z Polski czy zmniejszenia atrakcyjności naszego kraju dla zagranicznych inwestorów - mówi Grzegorz Grochowina, menedżer w zespole ds. PIT w KPMG w Polsce.
Jak zaznacza, w większości przypadków zmiany obejmą najbardziej wykwalifikowanych, a co za tym idzie najlepiej zarabiających pracowników m.in. z firm działających w obszarze zaawansowanych technologii czy nowoczesnych usług.
- Zwiększenie obciążeń pracowniczych z pewnością nie zachęci wysoko wykwalifikowanych Polaków do powrotu z emigracji, a wyjazdu z Polski możemy spodziewać się m.in. wśród najlepszych informatyków i innych pracowników sektora nowych technologii. Będzie to miało negatywny wpływ na rynek pracy, gdzie już odnotowano odpływ pracowników z przyczyn demograficznych czy też z powodu obniżonego wieku emerytalnego. Co więcej, ankietowane firmy obawiają się, iż nakładanie dodatkowych zobowiązań publiczno-prawnych zarówno na pracodawcę, jak i pracownika, może odbić się również niekorzystnie na wizerunku Polski jako atrakcyjnego kraju dla zagranicznych inwestorów zatrudniających wysoko wykwalifikowanych pracowników – kontynuuje Grzegorz Grochowina.
Nie chcą odroczenia, ale przesunięcia w czasie
Projekt nowelizacji przygotowało Ministerstwo Rodziny Pracy i Polityki Społecznej. Pierwotnie nowelizacja ustawy miała wejść w życie 1 stycznia 2018 r. Senat zaproponował jednak do niej poprawkę przesuwającą wejście w życie na 2019 r. Sejm przyjął poprawkę 15 grudnia zeszłego roku, po czym nowelizacja trafiła do prezydenta. Ten wniósł pewne zastrzeżenia, w efekcie czego sprawa trafiła do Trybunału Konstytucyjnego.
Kolejna rozprawa przed Trybunałem Konstytucyjnym odbędzie się 13 listopada (fot. trybunal.gov.pl)
"Analiza przebiegu prac legislacyjnych w zakresie trybu zaopiniowania projektu ustawy przez Radę Dialogu Społecznego, związki zawodowe oraz organizacje pracodawców wzbudziła zastrzeżenia prezydenta co do dochowania standardów procesu legislacyjnego" - zwróciła wówczas uwagę Kancelaria Prezydenta, uzasadniając skierowanie ustawy do TK.
"Zdaniem prezydenta, rodzaj i waga wprowadzanych ustawą zmian, dotyczących zarówno pracowników, jak i pracodawców, powoduje, że praca nad tego rodzaju aktem prawnym prowadzona powinna być z pełnym poszanowaniem obowiązującej przy jego tworzeniu procedury, w tym z uwzględnieniem zasad dialogu i współpracy z partnerami społecznymi" - informowała w styczniu Kancelaria Prezydenta.
Czytaj też: Ponad 50 organizacji przeciw zniesieniu limitu składek na ZUS
Rozprawa Trybunału Konstytucyjnego, która odbyła się 30 października 2018 r. nie przyniosła żadnych rozstrzygnięć. Kolejną odroczono do 13 listopada. Związkowcy i pracodawcy oczekują, że rząd pilnie zadeklaruje wprowadzenie poprawki wydłużającej vacatio legis i rozpocznie rozmowy z partnerami społecznymi.
Tyle, że według MRPiPS projekt był konsultowany - konsultacje społeczne uruchomiono równolegle z rozpoczęciem prac nad ustawą. Resort przypomniał, że nad zmianami dyskutował m.in. zespół Rady Dialogu Społecznego. Ministerstwo zwróciło uwagę, że projekt został skierowany do konsultacji 26 października (2017 r. - przyp. red.) i rząd otrzymał opinię "w zasadzie od wszystkich partnerów społecznych".
Ustawa (nie)zgodna z konstytucją?
Podczas rozprawy, która odbyła się przed Trybunałem Konstytucyjnym 30 października 2018 r., zastępca prokuratora generalnego Robert Hernand zaznaczył, że prezydent w swym wniosku nie zakwestionował merytorycznej zawartości ustawy, ale tryb jej przyjęcia.
- Dlatego prokurator generalny nie odnosi się do podnoszonych w dyskursie publicznym zastrzeżeń dotyczących treści przyjętych przez ustawodawcę, a zwłaszcza skutków, w tym w sferze ekonomicznej i społecznej, ewentualnego wejścia w życie owych rozwiązań - pisze TVN24.
Z kolei prokurator Andrzej Stankowski z Prokuratury Krajowej przyznał, że w procesie legislacyjnym przy tej ustawie doszło do naruszenia zasady nakazującej zakończenie konsultacji przed skierowaniem projektu do Sejmu. Ale - jak zaznaczył - prokurator generalny doszedł do wniosku, iż naruszenie to nie jest tak istotne, aby powodować niekonstytucyjność ustawy.
Podobne stanowisko wyraził reprezentujący Sejm poseł Marek Ast (PiS). Popierając pisemny wniosek Sejmu wniósł, aby TK uznał, iż ustawa jest zgodna z konstytucją. - Wyrażamy opinię, że te naruszenia proceduralne, które nastąpiły w trakcie prac legislacyjnych nad nowelizacją ustawy nie są na tyle istotne, aby powodować niekonstytucyjność tego aktu prawnego - powiedział.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (0)