Państwowa Inspekcja Pracy podsumowała wyniki niedzielnych kontroli dotyczących przestrzegania zakazu handlu w niedzielę. - Przypadki łamania obowiązującego zakazu, w szczególności podejmowanie pozornych działań, będą przez nas sankcjonowane z wykorzystaniem wszystkich posiadanych środków prawnych - przestrzega Katarzyna Łażewska-Hrycko, Główny Inspektor Pracy.
Inspektorzy sprawdzili w sumie 257 placówek handlowych, wśród których 40 należało do sieci Intermarche. Stwierdzili, że 95 było zamkniętych (w tym 31 działających jako Intermarche). W pozostałych 162 skontrolowanych sklepach – zgodnie z deklaracjami przedsiębiorców - handel był prowadzony w oparciu o wyłączenia z art. 6 ust. 1 ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele i święta oraz w niektóre inne dni, bądź w dniu kontroli nie było możliwe dokonanie ustaleń ze względu na brak osób uprawnionych do złożenia wyjaśnień.
Inspektorzy pracy ustalili, że w 96 przypadkach handel prowadzony był zgodnie z przepisami przez przedsiębiorcę będącego osobą fizyczną wyłącznie osobiście, we własnym imieniu i na własny rachunek lub też przy pomocy członków jego rodziny.
Wśród pozostałych wyłączeń, z których korzystały sklepy prowadzące handel w niedzielę, były:
• placówki handlowe w zakładach prowadzących działalność w zakresie kultury (głównie czytelnie, kluby czytelnika – 8 placówek, w tym 7 należących do sieci Intermarche),
• placówki handlowe, której przeważająca działalność polega na handlu wyrobami tytoniowymi.
– Jestem zadowolona z tych wstępnych wyników, bo pokazują one, że, przynajmniej na pierwszy rzut oka pracodawcy poważnie potraktowali ustawowe zapisy i się do nich zastosowali – mówi Katarzyna Łażewska-Hrycko, Główny Inspektor Pracy. – Jednocześnie chcę podkreślić, że w zależności od potrzeb będziemy kontynuowali niedzielne kontrole placówek handlowych i jesteśmy gotowi reagować na każde zgłoszenie o podejrzeniu omijania przepisów. Przypadki łamania obowiązującego zakazu, w szczególności podejmowanie pozornych działań, będą przez nas sankcjonowane z wykorzystaniem wszystkich posiadanych środków prawnych - podsumowuje szefowa PIP.
Natomiast rozpoczęte w ostatnią niedzielę kontrole nie zostały zakończone. Inspektorzy czekają na przedłożenie dokumentów, sprawdzają te, które zostały im okazane i analizują je w oparciu o przepisy prawa.
PIP podkreśla, że do czasu zakończenia tych prac nie będzie możliwe przesądzenie, ile placówek naruszało postanowienia ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele i święta oraz w niektóre inne dni.
Kreatywność przedsiębiorców
Zdaniem Hanny Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej kreatywność przedsiębiorców w podejściu do prowadzenia handlu w niedzielę tylko pokazuje, że dyskonty nie chcą ograniczać handlu w niedzielę, bo to dla nich ważna część zysku, ale i okazja do nadrabiania strat wynikających z pandemii COVID-19 czy rosnącego udziału w rynku sektora e-commerce.
– Zakazu handlu w niedzielę nie chce nikt poza politykami. Północna Izba Gospodarcza powtarza to od wielu miesięcy. Nie jestem wielbicielką forteli prawnych, bo pokazują one, że przepisy można traktować bardzo lekko. To psucie prawa – mówi Hanna Mojsiuk. – Handel w niedzielę powinien być dozwolony na takich zasadach, by przedsiębiorcy nie prześcigali się w absurdalnych pomysłach – dodaje prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.
Jej zdaniem do tematu zakazu handlu w niedzielę należy podejść jak do eksperymentu gospodarczego, który się nie udał.
– Polacy mieli okazję powiedzieć „nie” handlowi w niedzielę przez ostatnie kilka miesięcy, gdy dyskonty i hipermarkety wykorzystywały fortel na placówkę pocztową. Okazało się zupełnie odwrotnie. Parkingi wypełnione po brzeg, sklepy z rekordowym zainteresowaniem, można powiedzieć więc, że opinia mieszkańców jest jednoznaczna. Musimy się też odwołać do przyzwyczajeń konsumenckich, giełda w niedzielę w wielu miejscowościach jest częścią tradycji połączenia niedzielnego spaceru i zakupów. Co więcej, również targowiska i małe sklepy do zakazu handlu podchodzą coraz bardziej sceptycznie, bo widzą, że marketingowa machina dyskontów sprawia, że ludzie robią zakupy na zapas i nie potrzebują już mniejszych sklepów do codziennego funkcjonowania – mówi Hanna Mojsiuk.
Czytaj więcej: Podwyżka przestaje działać. Przyczyna jest prostsza, niż myślicie
Przekonana jest o tym, że niebawem sieci dyskontowe wpadną na pomysł, żeby zamienić się w kawiarenki. Przy stanowiskach piekarniczych ustawią automat, dwa stoliki i będzie można tam spokojnie zjeść ciastko. Lub też wszystkie sklepy będą prowadzić działalność bibliotekarską.
- Po co zmuszać przedsiębiorców do takiej ekwilibrystyki gospodarczej? – pyta retorycznie Hanna Mojsiuk.
Przedsiębiorcy sceptyczni są także do inicjatywy referendum w sprawie handlu w niedzielę. Według dyrektora Izby Piotra Wolnego najlepszą oceną handlu w niedzielę jest to, że ludzie chcą wtedy robić zakupy, a sklepy prowadzić działalność.
– Wolność gospodarcza powinna być wartością nadrzędną nad regulacjami mającymi charakter przede wszystkim polityczny. Jest przestrzeń do dyskusji w sprawie handlu w niedzielę. Jestem przekonany, że dyskonty są w stanie zgodzić się na warunki, by dodatkowo opłacać pracowników będących w pracy w niedzielę. Obecna sytuacja tak naprawdę nie jest korzystna dla nikogo – mówi Piotr Wolny.
KOMENTARZE (0)