Pracownicy sieci handlowych już na etapie zatrudnienia informowani są o tym, że nie mogą podjadać towaru w pracy. Wiedzą też, jakie kary za to grożą. W zależności od sieci, zaczyna się od upomnienia, jednego lub dwóch. Kończy na dyscyplinarce.
„Dziennik Gazeta Prawna” w niedawnym artykule opisywał przypadek zwolnienia aż 11 pracowników sklepu Biedronki w Bartoszycach za podjadanie towaru. Jak twierdził Piotr Adamczak, przewodniczący „Solidarności” w Biedronce, pracownicy za towar zapłacić nie mogli, bo był niepełnowartościowy i wycofany ze sprzedaży.
Sieci niechętnie chwalą się statystykami, ale wszystkie zgodnie przyznają, że zakaz jedzenia towarów występuje.
– Pracownicy naszych sklepów mogą w trakcie swojej pracy – tak jak klienci – dokonywać zakupów. Zakupione artykuły spożywcze mogą przechowywać w pomieszczeniach socjalnych oraz spożywać je w trakcie przerwy – wyjaśnia Aleksandra Robaszkiewicz, communications manager w Lidl Polska.
Biedronka każdemu pracownikowi już na starcie daje jasno do zrozumienia, że nie akceptuje podjadania towarów. - Każdy z zatrudnionych, rozpoczynając pracę w naszych sklepach, jest informowany o tym, że spożywanie towarów z sali sprzedaży oraz magazynu, jeśli nie zostały one wcześniej zakupione, jest zabronione. Dodatkowo w podręczniku sprzedawcy-kasjera jest zawarta szczegółowa procedura zakupu artykułów - informuje Justyna Rysiak, menedżer ds. relacji zewnętrznych w sieci Biedronka.
Jak mówi, w sklepach nie wolno również konsumować artykułów wycofanych z sali sprzedaży w celu likwidacji. - To także zostało uwzględnione zarówno w podręczniku sprzedawcy-kasjera, jak i kierownika sklepu. Naturalnie pracownicy podczas przerw mogą spożywać posiłki przyniesione z domu lub zakupione w naszej sieci - dodaje.
Jakie konsekwencje wyciąga Biedronka wobec pracowników, którzy nie trzymają się tych zasad? - Incydenty łamania tych zasad przy skali naszej działalności zdarzają się rzadko. Mimo że rozwiązanie umowy o pracę dla nas jako dla pracodawcy jest ostatecznością, to w przypadkach ciężkich naruszeń obowiązków pracowniczych, decydujemy się również na to rozwiązanie. Należy jednak podkreślić, że przede wszystkim stawiamy na pełne poinformowanie pracowników o obowiązujących zasadach już na etapie ich wdrożenia do pracy - mówi Justyna Rysiak.
Sprawa z towarami dostępnymi w sklepie wydaje się jasna. Niezapłacenie za towar może być uznane za kradzież. Ale co z towarem przeterminowanym, nieświeżym czy z różnych przyczyn zdjętych ze sklepowych półek? Tu także nie ma zmiłuj. Jeść nie można i kropka. W 2013 roku przekonała się o tym ekspedientka Stokrotki. Została zwolniona za jedzenie zepsutych bananów i skrawków wędlin. Wędliny były przeznaczone do utylizacji, banany – zważone, odpisane i przeznaczone na straty. Kobieta twierdziła, że na jedzenie żywności uzyskała zgodę przełożonych. Straciła jednak pracę, gdy pracodawca przejrzał monitoring. Przesada? Nie do końca. Justyna Rysiak z Biedronki zwraca uwagę na bezpieczeństwo pracowników. Zjadania towaru zepsutego, nieświeżego może mieć negatywny wpływ na zdrowie zatrudnionych.
Czytaj też: Biedronka vs Lidl. Oto, jak płacą największe sieci handlowe w Polsce
Nie tylko problem sieci handlowych
Jeść produktów pracodawcy nie mogą także kucharki w szpitalach, przedszkolach czy innych placówkach, w których znajduje się zaplecze kuchenne. W 2017 roku TVN Uwaga przez kilka dni przyglądał się kucharkom pracującym w przedszkolu i szkole podstawowej na Ursynowie. Kobiety każdego dnia wracały z pracy z torbami pełnymi jedzenia. Okazało się, że wynosiły nie tylko resztki, ale i w pełni wartościowe produkty. Panie celowo oszczędzały na składnikach, przygotowując posiłki, by zabrać jak najwięcej towaru do domu. Wynosiły piersi z kurczaka, udka, mleko, pomidory, jogurty, serki, schab. Traciły na tym dzieci, które nie dostawały wartościowych produktów. Po ujawnieniu praktyk w szkolnej kuchni, kucharki musiały podpisać zobowiązanie, że nie będą wynosić z pracy produktów żywieniowych, a przed wyjściem z miejsca zatrudnienia okazywać swoje rzeczy osobiste.
Przykład z Ursynowa pokazuje, że temat podjadania towarów czy posiłków dostępnych w miejscu pracy jest bardzo delikatny. Z jednej strony żałuje się pracowników, którzy pracując wśród jedzenia, nie mogą z niego skorzystać. Z drugiej jednak granica jest cienka. Jeśli pozwoli się pracownikom na próbowanie posiłków czy towarów, może doprowadzić to do takich sytuacji jak w warszawskiej szkole. Nie będzie to już tylko problem pracodawcy, ale każdego rodzica, którego dziecko dostaje przez to niepełnowartościowy posiłek czy każdego klienta restauracji.
Zobacz: Już wkrótce ruszą pierwsze małe sklepy Biedronki
Dyscyplinarka za podjadanie
To dlatego wielu pracodawców tak restrykcyjnie podchodzi do podjadania przez pracowników towarów. Chcąc zabezpieczyć się przed takimi sytuacjami pracodawcy opracowują wewnętrzne regulaminy.
- Pracodawca, chcąc zapobiec procederowi spożywania przez pracowników towaru przeznaczonego do sprzedaży, powinien przede wszystkim przedstawić pracownikom wewnętrzny dokument, w którym wyraźnie wskaże, że takie zachowanie jest działaniem na szkodę pracodawcy oraz poinformuje pracowników o grożącej im w związku z tym odpowiedzialności. Przedstawienie pracownikom takiego dokumentu ma stanowić gwarancję zapoznania się pracowników z ww. zakazem - mówi radca prawna Katarzyna Sarek z kancelarii Raczkowski Paruch.
Nieprzestrzeganie procedur przyjętych u danego pracodawcy i łamanie ustalonej organizacji i porządku pracy sprawia, że pracodawca ma prawo zastosowania kar porządkowych, takich jak upomnienie i nagana.
- Spożywanie mienia pracodawcy, które powinno być przeznaczone do sprzedaży, może być również uznane za ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych, a co za tym idzie – może być podstawą do rozwiązania umowy bez wypowiedzenia. Dla pracowników rozwiązanie umowy o pracę w trybie dyscyplinarnym z pewnością stanowi czynnik odstraszający - uważa radca prawna.
Jak wyjaśnia, mimo że nie jest to mienie dużej wartości, jednak w niektórych sytuacjach może być nawet kwalifikowane jako kradzież, natomiast ze względu na niską wartość towaru, jest wykroczeniem, a nie przestępstwem.
KOMENTARZE (2)