Zgłasza się do nas mnóstwo osób, które mówią, że doskonale pracowało i nigdy nie było na nie skarg, a jednak otrzymały wypowiedzenia - mówi Małgorzata Marczulewska, prezes stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom. Jak dodaje, poza hotelarstwem i gastronomią, wypowiedzenia wręczane są też w handlu, w urzędach i w bankach.
- Najtrudniejsza sytuacja jest niezmiennie w hotelarstwie, gastronomii i handlu, ale koniec roku to czas redukcji etatów także w biurach, korporacjach czy bankach. Zgłasza się do nas mnóstwo osób, które mówią, że doskonale pracowało i nigdy nie było na nie skarg, a jednak otrzymały wypowiedzenia - mówi Małgorzata Marczulewska, prezes stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom.
Jak dodaje, w większości przypadków argumentacją zwolnienia jest redukcja etatów spowodowana gospodarczymi efektami pandemii koronawirusa. Przyznaje też, że w ostatnim czasie sytuacja z miesiąca na miesiąc robiła się coraz poważniejsza, ale grudzień jest miesiącem "prawdziwego pogromu". Bardzo dużo skarg i sytuacji wymagających interwencji dotyczy np. wypisania świadectwa pracy czy wypłaty odprawy niż samego faktu zwolnienia.
- Wiadomości o zwolnieniach mamy więcej niż w listopadzie. Wszystko wynika z tego, że w wielu firmach umowy przedłuża się z początkiem roku, pracownicy często dostają więc do podpisania nowe umowy na gorszych warunkach lub po prostu otrzymują wypowiedzenia. Sytuacja jest poważna, bo widzimy wciąż, że pandemia nie ustępuje i nie ma mowy o tym, by niektóre branże mogły funkcjonować jak kiedyś - mówi prezes SNP. - Pracownicy mają prawo czuć się pokrzywdzeni, jeżeli po kilku czy kilkunastu latach pracy zostają zwolnieni, ale ważne jest to, czy argumentacja pracodawcy jest racjonalna. Żeby kogoś zwolnić, nie wystarczy napisać mu w wypowiedzeniu: „zwalniam Cię, bo koronawirus”. Trudno jednak dyskutować z koniecznością redukcji etatów, jeżeli sytuacja firmy jest rzeczywiście zła - dodaje.
Przyznaje też, że wręczanie wypowiedzenia na koniec roku z punktu widzenia społecznej odpowiedzialności biznesu, jest bardzo wątpliwe etycznie.
- Niektórzy pod choinkę zamiast prezentu dostaną wypowiedzenie. To może załamać psychicznie - mówi Małgorzata Marczulewska.
Przetrwać do wiosny
W jakich branżach na koniec roku rozdanych zostanie najwięcej wypowiedzeń? Ze skarg wpływających do stowarzyszenia wynika, że dochodzi do coraz częstszych redukcji wśród handlowców, urzędników, pracowników biurowych czy pracowników banków.
- Mam wrażenie, że w hotelarstwie i gastronomii zwolnieni zostali już wszyscy ci, którzy mieli zostać zwolnieni. Ci, którzy zostali, przetrwają pewnie do wiosny i wtedy okaże się, czy dalsze zwolnienia będą konieczne. Teraz pracę tracą osoby zajmujące się administracją, marketingiem, obsługą bankową, księgowi, osoby, których piony są poddawane optymalizacji. Przedsiębiorcy szukają oszczędności i zdarza się, że zmniejszają liczbę etatów w konkretnych segmentach swoich firm - dodaje Małgorzata Marczulewska.
Przypomina też, że nadal aktualny jest problem półbezrobocia. Na czas pandemii zredukowano w firmach etaty do trzech/czwartych lub do połówek. Zdarzają się także sytuacje, że pracownicy tracą etaty i zatrudniani są na umowę o dzieło.
- Interweniowaliśmy w sprawie informatyka w jednej z dużych firm, który stracił etat, a jednocześnie zakazano mu współpracy z innymi firmami, bo mógłby „złamać tajemnice” przedsiębiorstwa. Nieetyczne jest pozbawiać kogoś etatu i wymagać wyłączności - mówi Marczulewska.
Liderzy w zwalnianiu: finanse, usługi, wschód
Jakie plany na najbliższe miesiące mają pracodawcy? Sprawdziła to agencja zatrudnienia Randstad, która opublikowała wyniki 42. edycji badania Plany Pracodawców, zrealizowanego przez Instytut Badawczy Randstad wspólnie z Gfk Polonia.
Z danych Randstad wynika, że zdecydowana większość pracodawców w skali całego kraju, bo aż 70 proc., planuje w najbliższym półroczu pozostawić zatrudnienie na obecnym poziomie. 8 proc. przewiduje zwolnienia, a 17 proc. spodziewa się nowych rekrutacji.
Od ostatniego badania sprzed pół roku wzrósł zarówno odsetek firm, które nie będą wprowadzać żadnych zmian w poziomie zatrudnienia (o 5 pkt.proc.), jak i tych, które będą tworzyć nowe miejsca pracy (o 3 pkt.proc.).
Zmniejszenie załogi najczęściej planują firmy z regionu wschodniego (10 proc.). Tam też w planach rzadziej znalazły się rekrutacje (13 proc.). Jednocześnie najwyższy jest odsetek przedsiębiorstw, które pozostawią liczebność załogi na tym samym poziomie (74 proc.). Najlepiej z kolei sytuacja wygląda na południu, gdzie aż 19 proc. firm rozważa przyjęcie nowych pracowników, a jedynie 6 rozważa zwolnienia (70 proc. nie przewiduje zmian).
Najczęściej zwolnienia prognozują firmy z sektorów finansowego i usługowego (po 11 proc.). Najstabilniejsza sytuacja pod tym względem jest w branży obsługi nieruchomości i firm oraz w transporcie, gospodarce magazynowej i łączności – odpowiednio 93 i 87 proc. pracodawców chce zachować obecny stan załogi, a raptem 1-2 proc. spodziewa się redukcji.
Zwiększenia zatrudnienia spodziewają się firmy z sektora SSC/BPO i przemysłu (odpowiednio 27 i 22 proc. przedsiębiorstw). Jednocześnie część firm w tych sektorach wciąż odczuwa konsekwencje pandemii – 8 proc. przedsiębiorstw przemysłowych i 7 proc. firm SSC/BPO nosi się z zamiarem redukcji zatrudnienia.
KOMENTARZE (1)