Rząd Ewy Kopacz zapowiedział waloryzację emerytur oraz jednorazowy dodatek. Deflacja i zmiana kadencji Sejmu powodują jednak, że może nie być ani jednego, ani drugiego.
- Autor:Dziennik Gazeta Prawna/JP
- •17 lis 2015 8:31

Poprzedni rząd chciał objąć dodatkiem 6,5 mln osób, których emerytury i renty pod koniec lutego 2016 r. wynosiłyby nie więcej niż 2 tys. zł brutto. Im niższe świadczenie, tym dodatek byłby wyższy - od 100 do 350 zł. Niestety, błąd popełniony przez kancelarię premier Kopacz stawia pod znakiem zapytania to świadczenie.
Projekt ustawy o jednorazowym dodatku pieniężnym w 2016 r. poprzedni rząd przyjął 20 października, czyli już po ostatnim posiedzeniu Sejmu.
Minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz od razu zapowiedział, że dokument zostanie złożony już w nowej kadencji, po to, by nie objęła go dyskontynuacja prac parlamentarnych. Tyle że Kancelaria Premiera wysłała projekt do Sejmu 26 października, czyli dzień po wyborach. A powinna w czwartek, 12 listopada, czyli w dniu rozpoczęcia VIII kadencji Sejmu.
Prawnicy oraz Biuro Sejmu nie mają wątpliwości co do tego, że projekt ustawy złożony w październiku nie może być procedowany.
Niestety, pod znakiem zapytania stoi też przyszłoroczna waloryzacja świadczeń dla wszystkich emerytów. Wszystko z powodu deflacji, która, według prognoz NBP i OECD będzie wyższa, niż w lipcu przewidywał rząd.
Teoretycznie mogłoby to oznaczać, że emerytury i renty, zamiast minimalnie wzrosnąć, mogłyby zostać obniżone. „Dziennik Gazeta Prawna” uspokaja, ale i ostrzega:
- Emerytur nikt nie obniży, ale podwyżek może nie być - czytamy.

KOMENTARZE (0)