Wprowadzenie przez wiele krajów dotkniętych epidemią lockdownu ogranicza – jak podkreślają eksperci tempo rozprzestrzeniania się wirusa. Jak każde lekarstwo ma jednak skutki uboczne. Gorzkie dla rynku pracy. Ale w każdym kraju sytuacja ma nieco inny smak, zarówno dla pracowników jak i pracodawców. Różnicę widać szczególnie między Europą a USA.
Najsilniej wezbrała ona w Stanach Zjednoczonych, gdzie w ciągu czterech ostatnich tygodniu (w takim cyklu sporządzane są tam statystyki dla rynku pracy) nowe podania o zasiłek dla bezrobotnych złożyło 22 mln osób.
O amerykańskim modelu rynku pracy mówi się, ze jest bardziej elastyczny, ze mimo iż zwolnienia pracy następują tam z dnia nadzień, to równie szybko, bez zbędnych procedur pracownik może zostać przyjęty do pracy gdy wraca koniunktura. I to prawda. Tyle, że w funkcji czasu ta perspektywa jest z punktu widzenia pracownika zupełnie niekorzystna. Lizanie ran po kryzysie zawsze trwa – nawet kilka lat.
O ile w przeddzień poprzedniego kryzysu finansowego na początku 2008 roku stopa bezrobocia wyniosła za oceanem ok. 5 proc., to po kryzysie udało się ponownie dojść do tego poziomu dopiero pod koniec 2015 roku. Z drugiej strony trzeba jednak przyznać, że jeśli nie koncentrować się na rynku pracy, tylko spojrzeć na całość gospodarki, to trzeba przyznać, że Stany Zjednoczone stosunkowo szybko otrząsnęły się wówczas z kryzysowego szoku.
Można podsumować, że w Stanach Zjednoczonych znacznie łatwiej niż w innych krajach łatwiej stracić pracę i tylko nieco łatwiej niż gdzie indziej ją odzyskać. Wynika to ze specyfiki amerykańskiego rynku pracy – gdzie prawo nie przewiduje praktycznie żadnego okresu wypowiedzenia i można się pożegnać ze stanowiskiem z dnia na dzień (w praktyce częściej z tygodnia na tydzień, bo w takim cyklu rozliczany jest czas pracy), także odprawy są raczej kwestią dwustronnej umowy i dobrej woli pracodawcy. Weźmy np. najbardziej rozpowszechnioną formę zatrudnienia w USA, tzw. „employee at will”.
Umowy o prace na czas określony zawiera się w USA najczęściej ze specjalistami i kadrą kierowniczą, wówczas ewentualne warunki przedterminowego wypowiedzenia są określone w umowie. Bardzo popularni są również niezależni kontraktorzy, czyli – w uproszczeniu - odpowiednik naszej umowy o dzieło.
Formalności związane z zatrudnieniem i zwalnianiem są sprowadzone niemal do zera – jedynym obowiązkiem pracodawcy jest wykupienie polisy wypadkowej, odprowadzanie podatków i składek na ubezpieczenie emerytalne.
W etatystycznej Europie zbudowanej na tradycji silnych związków zawodowych taka sytuacja jest nie do pomyślenia, okresy wypowiedzenia do umów o pracę są długie i, choć są wyzwaniem dla pracodawców, gwarantują pracownikom większą stabilizację.
Fala zwolnień nadchodzi oczywiście również nad Europę, ale wiele wskazuje na to, że będzie miała ona znacznie łagodniejszy (co nie znaczy, ze nie dramatyczny) przebieg niż za oceanem. Z obliczeń ekspertów Goldman Sachs wynika, że w tym roku w strefie euro możemy zobaczyć stopę bezrobocia sięgającą 11,5 proc. W Hiszpanii stopa bezrobocia może sięgnąć nawet 23 proc., a we Włoszech może dojść do 17 proc. Tymczasem w Niemczech może nie przekroczyć znacząco 5 proc, a we Francji zatrzyma się zapewne w okolicach 10 proc.
To nie są z pewnością dobre wiadomości, jednak skala wzrostu stopy bezrobocia będzie miała stosunkowo łagodniejszy przebieg niż w USA. Dotyczy to nie tylko Niemiec – gdzie przewidywana przez Goldmana Sachsa 5 proc. stopa bezrobocia nie jest niczym szokującym – przynajmniej na tle kontynentu. Według danych Eurostatu za luty (ostatnie dostępne dane) w Hiszpanii było 13,6 proc. bezrobocie, we Włoszech 9,7 proc. (W Polsce wg metodologii Eurostatu było 2,9 proc., wg GUS 5,5 proc).
Długie europejskie pożegnania
W Europie zwolnienie pracownika jest znacznie trudniejsze – w wielu krajach obowiązują kilkumiesięczne, zależne okresy wypowiedzenia, a niekiedy także odprawy, w wielu krajach prawo to jest znacznie bardziej rygorystyczne nie tylko niż w USA, ale także mniej elastyczne niż w Polsce. I to w normalnych warunkach. Dodatkowo obecnie wiele krajów wprowadziło pakiety pomocowe, mające przede wszystkim chronić miejsca pracy – stad dotacje dla firm, dopłaty do postojowego itp.
A jak jest na co dzień? W Niemczech np. pracodawca musi zachować termin 4 tygodni wypowiedzenia do 15. lub ostatniego dnia miesiąca. Im dłużej trwa stosunek pracy, tym dłuższy staje się okres wypowiedzenia, np. w przypadku 15-letniego stażu pracy okres wypowiedzenia wynosi 6 miesięcy, liczonych od końca miesiąca kalendarzowego. Najdłuższy okres wypowiedzenia – 7 miesięcy – dotyczy pracowników z ponad 20 letnim stażem. W takim przypadku pracodawca nie musi wypłacać odprawy.
To jednak nie musi kończyć sprawy – w zakładach, których działa rada zakładowa może ona wyrazić zastrzeżenia wobec danego wypowiedzenia, sam tracący pracę pracownik, może również złożyć w sądzie pracy pozew o ochronę przed wypowiedzeniem.
Na tym tle dość surowo wypada także Francja. Tu maksymalny okres wypowiedzenia wynosi zaledwie 2 miesiące (ale za tu już przy stażu powyżej dwóch lat). Zatrudnieni poniżej pół roku mogą liczyć zaledwie na tydzień wypowiedzenia, staż od pół roku do dwóch lat upoważnia do miesięcznego okresu wypowiedzenia. Pracownikowi w wypadku zwolnienia, nawet jeśli wina jest po jego stronie, należy się wynagrodzenie w okresie wypowiedzenia oraz ekwiwalent za urlop wypoczynkowy.
Niedawno jednak zmiany w kodeksie pracy wprowadziły limit odszkodowań za niesłuszne zwolnienie. Do tej pory, jeśli sąd uznał, że rozwiązanie umowy o pracę było nieuzasadnione, mógł dowolnie ustalić wysokość odszkodowania. Co do zasady, nie była ona niższa od sześciomiesięcznego wynagrodzenia. W praktyce, sądy pracy, w których sędziami są przedstawiciele pracowników i pracodawców, a nie profesjonalni prawnicy, bardzo różnie określały odszkodowania. Średnio było to - uwaga - 10 miesięcy wynagrodzenia, ale zdarzały się też odszkodowania opiewające na kilkaset tysięcy euro.
Nowe przepisy obniżają minimalną wysokość odszkodowania (co do zasady do trzymiesięcznego wynagrodzenia). Równocześnie wprowadzają jego górną granicę, uzależnioną od stażu pracy u danego pracodawcy (miesiąc, a od 11. roku pracy pół miesiąca wynagrodzenia za każdy rok stażu).
Wielka Brytania? Okres wypowiedzenia wynosi jeden tydzień dla pracowników, którzy pracowali u danego pracodawcy przez co najmniej jeden miesiąc, ale krócej niż dwa lata i dwa tygodnie dla pracowników, którzy przepracowali u danego pracodawcy co najmniej dwa lata plus dodatkowo jeden tydzień za każdy pełen rok przepracowany u danego pracodawcy, nie więcej niż dwanaście tygodni.
Jeżeli zwolnienie następuje z przyczyn zakładu pracy pracownikowi należy się odprawa – trochę skomplikowana do wyliczenia: jest to równowartość połowy wynagrodzenia tygodniowego za każdy rok pracy przepracowany przed ukończeniem 22 lat, równowartość wynagrodzenia tygodniowego za każdy rok pracy przepracowany po ukończeniu 22 lat, ale przed ukończeniem 41 lat, równowartość 1,5 wynagrodzenia tygodniowego za każdy pełen rok pracy przepracowany po ukończeniu tego wieku
Dość specyficzna sytuacja jest w Belgii gdzie zwolnienie pracownika jest może i elastyczne, ale niekoniecznie szybkie. Elastyczne, bo pracodawca, w odróżnieniu od większości krajów europejskich może zwolnić pracownika nie podając przyczyn. Nie musi też wypłacać odprawy. W niektórych przypadkach mogą to być jednak naprawdę długie pożegnania.
Okres wypowiedzenia jest bowiem w Belgii bardzo progresywny – każdy pracownik na starcie ma prawo do dwutygodniowego wypowiedzenia. Po roku pracownik ma już prawo do 8 tygodni wypowiedzenia. Począwszy od 5 do 19 lat stażu pracy dochodzą 3 tygodnie okresu wypowiedzenia za każdy rok pracy (aż do 60 tygodni okresu wypowiedzenia). Osoby ze stażem pracy 20 lat mają maksymalny okres wypowiedzenia 62 tygodnie – czyli rok prawie trzy miesiące.
Jak przystało, na socjalną Skandynawię szwedzkie prawo pracy również zabezpiecza pracownika w przypadku zwolnienia. Okres wypowiedzenia też zależy od stażu pracy i wynosi od 2 miesięcy – dla zatrudnionych poniżej 2 lat, aż do 6 miesięcy dla pracujących minimum 10 lat. Odprawa pracownicza wypłacana jest pracownikom, jeśli strony dojdą do porozumienia i wynosi od 6 do 15 pensji.
Widać wyraźnie, że Europa bardziej troszczy się o pracowników, a Stany Zjednoczone o pracodawców. Co przynosi lepsze efekty? Trudno wyciągać jednoznaczne wnioski z jednej strony można wskazywać, że np. Hiszpania nie osiągnęła jeszcze przedkryzysowego poziomu bezrobocia, ale Niemcy zeszły z nim niemal równie szybko jak Stany Zjednoczone. Co kraj, to obyczaj….
KOMENTARZE (2)