Mężczyźni w wieku 30-36 lat najczęściej ulegali wypadkom przy pracy. Jak wynika z danych GUS w ciągu ostatniego roku (licząc od II kwartału 2020) w pracy ucierpiało 1,2 proc. wszystkich pracujących. To 199 tys. osób.
Z danych GUS wynika, że spośród 17,3 mln osób, które pracowały w ciągu 12 miesięcy poprzedzających badanie, 199 tys. osób uległo wypadkowi przy pracy. Najczęściej poszkodowanymi były osoby w wieku 30-34 lata (16,6 proc.). Głównie mężczyźni (72,9 proc.). Analitycy GUS podają również, że najwięcej poszkodowanych pracowało w sekcji przetwórstwo przemysłowe (34,7 proc.).
Najwięcej poszkodowanych pracowało jako robotnicy przemysłowi i rzemieślnicy (30,2 proc.). Niezdolność do pracy spowodowana wypadkiem najczęściej trwała nie dłużej niż 3 miesiące.
- Wypadki przy pracy są bardzo złożonym tematem. Ich przyczyny mogą leżeć zarówno po stronie zaniedbań po stronie pracodawcy, jak i być wynikiem nieprzestrzegania podstawowych zasad BHP przez pracowników. Warto również zauważyć, że poziom narażenia na wypadki przy pracy jest mocno zróżnicowany nie tylko w zależności od branży, ale nawet od stanowiska w ramach jednej firmy. Sygnalizowanych przez pracowników dolegliwości nie można w wielu wypadkach wiązać jedynie z pracą, gdyż są one wypadkową ogólnego stanu zdrowia, działań podejmowanych indywidualnie na rzecz zachowania dobrostanu i sytuacji w pracy - wskazuje Monika Fedorczuk, ekspert rynku pracy Konfederacji Lewiatan.
- Pomimo, że te statystyki robią wrażenie, można mówić o spadku liczby wypadków przy pracy. Zgodnie z danymi GUS opublikowanymi kilka dni wcześniej, w okresie od stycznia do września 2020 r. odnotowano 40,1 tys. osób poszkodowanych w wypadkach przy pracy, czyli o 24,1 proc. mniej niż w analogicznym okresie 2019 r. Można więc zaryzykować twierdzenie, że podczas pandemii koronawirusa praca stała się bezpieczniejsza - komentuje najnowsze dane Ewa Dąbrowska, dyrektor pionu klienta korporacyjnego w Nationale-Nederlanden.
Jak dodaje, wciąż jednak brakuje jasnych regulacji dotyczących pracy zdalnej i kwestii ochrony pracowników. Do niedawna ten model pracy formalnie nie istniał – żeby móc wykonywać swoje obowiązki poza siedzibą firmy, należało zawrzeć umowę o telepracę. Teraz zgodnie z przygotowanymi przez rząd propozycjami, przepisy o pracy zdalnej mają zastąpić dotychczasowe regulacje i według zapewnień zostaną one wkrótce uwzględnione w Kodeksie pracy.
Co z pracą zdalną?
Już na początku ubiegłego roku na łamach PulsHR.pl zwracaliśmy uwagę na problem braku jasnych przepisów dotyczących wykonywania pracy z domu. Pandemia uwypukliła ten problem. Bowiem mimo prób zmiany Kodeksu pracy, sprawa stanęła w miejscu. W efekcie znajdziemy w nim wyłącznie zapisy mówiące o telepracy. A w polskim prawodawstwie nie występuję pojęcie "pracy zdalnej", które jest coraz powszechniej stosowane. Od telepracy różni je głównie to, że pracować zdalnie można od czasu do czasu. Można spotkać opinie, że pracodawcy wolą powierzać wykonywanie obowiązków zawodowych w trybie "home office", by obejść przepisy regulujące wykonywanie pracy w warunkach telepracy.
- Kwestia tak zwanego "home office" nie jest uregulowana w przepisach polskiego prawa. Ono nie nadąża za zmianami zachodzącymi w realnym świecie, w efekcie mamy lukę prawną - mówiła na początku 2019 roku Małgorzata Kochańska, doradca prezesa SEKA, ekspertka Koalicji Bezpieczni w Pracy, a jej słowa nadal pasują do bieżącej sytuacji.
Czytaj więcej: Praca zdalna: Wypadek we własnym domu to wypadek przy pracy
Także Ewa Dąbrowska przyznaje, że brak oficjalnych przepisów precyzujących warunki pracy zdalnej, w tym także dotyczących bezpieczeństwa pracowników, stanowi duże wyzwanie dla firm.
- Domowe biura często nie gwarantują takich samych zabezpieczeń, jak te zorganizowane w siedzibie danego przedsiębiorstwa. Rolą pracodawcy jest więc stworzenie warunków, które zminimalizują ryzyko wystąpienia uszczerbku i zabezpieczą pracownika przed jego ewentualnymi konsekwencjami - podkreśla.
COVID-19 – permanentny wypadek
Ekspertka Nationale-Nederlanden zwraca uwagę na inny fakt. Niezdolność do pracy spowodowana wypadkiem, nakłada na pracodawców dodatkowe koszty. W takiej sytuacji mogą oni ponieść wydatki, nie tylko wynikające z nieobecności pracownika, ale także jego ewentualnego zastępstwa, a nieraz związane z naprawą sprzętu, jeśli w związku z nieszczęśliwym zdarzeniem doszło do jego uszkodzenia.
- Sporym wyzwaniem dla firm jest także pandemia koronawirusa i komplikacje z nią związane. W przypadku pracy w zespołach i zarażenia się wirusem przez jednego z pracowników, może się to wiązać z kwarantanną dla większej liczby osób zatrudnionych. Zrozumiałe jest natomiast, że przedsiębiorstwa nie mogą sobie pozwolić na nieplanowane przestoje. Dla pracodawców kluczowe jest utrzymanie ciągłości biznesu. Zachodzące w firmie procesy oraz realizacja założeń ustalonych z interesariuszami powinny przebiegać bez zakłóceń. Każdy dzień opóźnienia może natomiast generować nadprogramowe wydatki. Wciąż jednak bezpieczeństwo pracowników powinno być dla przełożonych priorytetem - wyjaśnia Ewa Dąbrowska.
KOMENTARZE (0)