Kielecki sąd nie uwzględnił w środę wniosku prokuratury o areszt dla dyrektora Muzeum Wsi Kieleckiej Janusza K., podejrzanego m. in. o przekroczenie uprawnień i utrudnianie przetargu o wartości 1,3 mln zł – poinformował rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Kielcach Jan Klocek.

Mężczyzna we wtorek (4 października) usłyszał trzy zarzuty. Dwa pierwsze dotyczą: utrudniania przetargu publicznego o wartości 1,3 mln zł oraz przekroczenia uprawnień i niepopełnienia obowiązków w związku z niekorzystnym gospodarowaniem mieniem muzeum. Trzeci to zarzut wyrządzenia instytucji - w związku z realizowanym przetargiem na inwestycję budowlaną - znacznej szkody majątkowej, w kwocie nie mniejszej niż milion zł, w związku z przekroczeniem kompetencji przy zarządzaniu muzeum.
Dyrektor podczas przesłuchania złożył wyjaśnienia i nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów. Prokurator wystąpił do sądu z wnioskiem o trzymiesięczny areszt wobec podejrzanego.
Sąd Rejonowy w Kielcach nie uwzględnił wniosku o areszt. Jak wyjaśniał sędzia Klocek, uznając jednak wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przez Janusza K. zarzucanego mu czynu, zwianego z utrudnianiem przetargu, zastosował wobec niego 250 tys. zł poręczenia majątkowego (które mężczyzna ma wpłacić w ciągu dwóch tygodni) i zakaz opuszczania kraju. Sąd nakazał także dyrektorowi powstrzymanie się od wszelkich funkcji związanych z zarządzaniem muzeum.
"Sad uznał, że materiał dowodowy w sprawie został zgromadzony niemal w całości. Zabezpieczono takie dowody jak m.in. dokumentację, przesłuchano świadków. Nie istnieje obawa matactwa ze strony dyrektora i dlatego nie ma konieczności zastosowania najsurowszego środka zapobiegawczego - aresztu" - wyjaśniał Klocek.
Postanowienie nie jest prawomocne - strony mają siedem dni na złożenie zażalenia. Jeżeli zarzuty się potwierdzą, Januszowi K. grozi do 10 lat pozbawienia wolności.
W tej samej sprawie zarzut utrudniania przetargu publicznego o wartości 1,3 mln zł usłyszał świętokrzyski przedsiębiorca Andrzej K. Podejrzany, podczas wtorkowego przesłuchania przyznał się. Prokurator zastosował wobec niego 200 tys. zł poręczenia majątkowego i dozór policji. Mężczyzna ma też zakaz opuszczania kraju. Grozi mu do trzech lat więzienia.


KOMENTARZE (0)