- Do partnerów społecznych rozesłano zapisy "Krajowego Programu Reform 2022/2023". Jak napisano w dokumencie, celem reformy ma być „ograniczenie segmentacji rynku pracy”.
- Miałoby to być możliwe dzięki zwiększeniu ochrony socjalnej wszystkich osób pracujących na podstawie umów cywilnoprawnych.
- Eksperci przekonują, że na początku powinno się zreformować Kodeks pracy. Wiceprzewodniczący OPZZ Sebastian Koćwin zwraca zaś uwagę, że istnieje zagrożenie, iż po pełnym oskładkowaniu umów zleceń przedsiębiorcy uznają, że warto „przerzucić” zatrudnionych właśnie na umowy o dzieło i co za tym idzie - efekty reformy zostaną zaprzepaszczone.
O oskładkowaniu umów zleceń mowa jest od lat. W 2019 r., posłowie PiS wycofali swój projekt ustawy dotyczącej zniesienia limitu 30-krotności składek na ubezpieczenie społeczne. Zaczęły się wówczas pojawiać nieoficjalne informacje, że rząd będzie szukał dodatkowych wpływów do funduszu emerytalnego z pełnego oskładkowania umów zleceń.
Pod koniec stycznia 2022 roku minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg rozesłała do konsultacji społecznych Krajowy Plan Działań na rzecz Zatrudnienia na 2022 r.
By podnieść jakość zatrudnienia i tym samym zmniejszyć segmentację na polskim rynku, pracy resort proponuje objęcie wszystkich umów zleceń składkami na ubezpieczenia społeczne, niezależnie od osiąganych przychodów oraz zniesienie zasady opłacania składki na ubezpieczenia społeczne z umowy zlecenia do wysokości minimalnego wynagrodzenia.
"Rozwiązanie problemu segmentacji upatrywane jest w planowanej reformie, która wprowadzi obowiązek objęcia wszystkich umów zlecenia, niezależnie od osiąganych przychodów, składkami na ubezpieczenia społeczne. Reforma ma objąć uporządkowanie systemu ubezpieczeń społecznych, uszczelnienie zasad podlegania ubezpieczeniom, zwiększenie ochrony ubezpieczeniowej, podwyższenie przyszłych świadczeń długoterminowych, brak dysproporcji pomiędzy umowami o pracę a umowami zlecenia na gruncie systemu ubezpieczeń społecznych. Ze względu na wielowymiarowy charakter reformy, zdecydowano się na rozłożenie jej poszczególnych etapów wdrożenia w kilkuletnim przedziale czasowym (tj. do 2024 r.). W konsekwencji przyniesie to wyższą wysokość przyszłych świadczeń adekwatną do wysokości osiąganych przychodów" – czytamy w Krajowym Planie Działań na rzecz Zatrudnienia na 2022 r.
Jak informuje prawo.pl, do partnerów społecznych rozesłano zapisy "Krajowego Programu Reform 2022/2023". Jak napisano w dokumencie, celem reformy ma być „ograniczenie segmentacji rynku pracy”. Miałoby to być możliwe dzięki zwiększeniu ochrony socjalnej wszystkich osób pracujących na podstawie umów cywilnoprawnych. Zwiększenie tej ochrony miałoby z kolei polegać po prostu na objęciu tych umów składkami na ubezpieczenia społeczne – niezależnie od osiąganych przychodów.
Jak jest dziś?
Zgodnie z obecnymi przepisami jeśli z pierwszej umowy zatrudnieni opłacili składki od co najmniej minimalnego wynagrodzenia, od kolejnych umów płacą już tylko składkę zdrowotną i przez to otrzymują na rękę wynagrodzenie wyższe o około 30 proc. Pełne oskładkowanie przychodów oznacza jednak nie tylko zwiększenie kosztów ich zatrudnienia dla przedsiębiorców, ale także zmniejszenie wypłaty dla zleceniobiorcy.
Pomysł krytykuje dr Wojciech Nagel, ekspert BCC ds. ubezpieczeń społecznych.
- Projekt likwidacji tzw. zbiegów umów, który powraca, ma na celu likwidację sytuacji, w której 30 proc. wynagrodzenia pozostaje u pracodawcy i zleceniobiorcy. Czyli pracodawca ma mniejsze koszty, a wykonawca - więcej zarabia. Tak naprawdę realizacja projektu sprawi, że pracodawca zapłaci więcej, a pracownik otrzyma mniej. W mojej ocenie taka jest idea tego pomysłu. Poza uzasadnieniem fiskalnym, gdzie liczy się na dodatkowy wpływ ok. 4 mld zł do budżetu, nie ma sensownego wytłumaczenia likwidacji tzw. zbiegów umów – ocenia pomysł Wojciech Nagel.
Przeczytaj: Likwidacja zbiegu umów. Konieczność czy zabieg fiskalny?
Grzegorz Sikora, dyrektor ds. strategii i rozwoju w Forum Związków Zawodowych zwraca uwagę, że pierwszą rzeczą, jaką powinni zrobić rządzący powinna być reforma Kodeksu pracy.
- Mamy kolejny pomysł rządu, który nie został głęboko przeanalizowany. A przecież przez ostatnie 5-6 lat można było zreformować Kodeks pracy i wyposażyć osoby z umowami cywilnoprawnymi w prawa, jakie przysługują pracownikom na etacie. Musimy zmienić podział pracy ze względu chociażby na jej specyfikę czy czas jej wykonywania i dopiero wtedy możemy rozmawiać o tym, jak powinna być obciążona. To jest kluczowe wyzwanie i za tą zmianą powinny iść kolejne dotyczące oskładkowania – komentuje Grzegorz Sikora.
Przykładem są osoby zatrudnione w szpitalach - pielęgniarki, położne czy lekarze. Część z nich ma kontrakt czy umowę zlecenie, choć wykonuje te same czynności co osoba zatrudniona na podstawie umowy o pracę.
- To jest absurd. Podstawowym problemem jest więc fakt, że osoby, choć wykonują pracę, to jednak nie mają uprawnień i obowiązków wynikających z umowy o pracę. To jest największe wyzwanie i realny problem, którym powinniśmy się zająć w pierwszej kolejności – tłumaczy Sikora.
Przedstawiciel FZZ wskazuje, że należy zacząć od podstaw i zreformować Kodeks pracy, dopasowując go nowej rzeczywistości. Jego zdaniem musimy dostosować do niej system prawny, w którym weźmiemy pod uwagę potrzeby pracowników i pracodawców, a tym samym elastyczne formy zatrudnienia. Dopiero wtedy możemy zastanawiać się nad ich oskładkowaniem.
Zobacz: Rząd wraca do starego pomysłu. "Pracodawca zapłaci więcej, a pracownik dostanie mniej"
Pojawiają się obawy, że zwiększanie kosztów zatrudnienia może doprowadzi do wzrostu szarej strefy. Czy faktycznie tak się stanie? Grzegorz Sikora zaznacza, że to możliwe.
- Warto jednak zwrócić uwagę, że argument ten zazwyczaj stawiają pracodawcy, gdy mamy do czynienia z większymi obciążeniami. To lęk, który wielokrotnie przewijał się w dyskusji – dodaje Sikora.
OPZZ zwraca z kolei uwagę na fakt, że poza ochroną ubezpieczeniową pozostają osoby wykonujące umowy o dzieło (z wyłączeniem osób, które zawarły taką umowę z własnym pracodawcą bądź pracują na rzecz własnego pracodawcy). Wiceprzewodniczący OPZZ Sebastian Koćwin tłumaczy, że istnieje zagrożenie, iż po pełnym oskładkowaniu umów-zleceń przedsiębiorcy uznają, że warto „przerzucić” zatrudnionych właśnie na umowy o dzieło i co za tym idzie - efekty reformy zostaną zaprzepaszczone.
- W związku z powyższym należy zastanowić się nad rozwiązaniami, które zapobiegną tego typu nieprawidłowościom, np. zwiększeniem uprawnień Państwowej Inspekcji Pracy (Inspektor PIP powinien mieć możliwość w ramach decyzji administracyjnej przekształcenia umowy cywilnoprawnej w umowę o pracę). Pomocny w tej sytuacji będzie rejestr umów o dzieło prowadzony przez ZUS. Przypominamy, że od 1 stycznia 2021 r. przedsiębiorcy mają obowiązek zgłoszenia do ZUS zawarcia każdej umowy o dzieło. W razie pełnego oskładkowanie umów cywilnoprawnych istotne będzie pilne monitorowanie rejestru pod kątem liczby podpisywanych umów o dzieło, a w sytuacji znaczącego wzrostu ich liczby ich weryfikacja – mówi Sebastian Koćwin
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (26)