Trwa rejestracja uczestników na nasz tegoroczny Europejski Kongres Gospodarczy. Zapraszamy! Udział możecie potwierdzić pod
tym linkiem.
• - Staże stały się maszynką do przerabiania pieniędzy i do wspierania cały czas tych samych pracodawców, którzy nie chcą zaoferować stażystom stałego zatrudnienia. Nie o to w tym chodzi - mówi wiceminister odpowiedzialny za rynek pracy.
• Zapowiada zmiany nie tylko w stażach. Urzędy Pracy czeka rewolucja.
• Kiedy miałyby wejść w życie? Jeszcze nie wiadomo, termin determinuje współpraca z resortem zdrowia w sprawie składki ubezpieczenia zdrowotnego.
******
Zapowiedział pan, że staże, na które kierują urzędy pracy mają być „bardziej efektywne i tworzyć stałe miejsca pracy”. Jakie konkretne zmiany szykujecie, by taki efekt osiągnąć? Jak na razie stażyści przyjmowani są, jako tania siła robocza. Pracodawcy bez sentymentu wymieniają ich na nowych bezpłatnych pracowników.
Słusznie pani zauważyła, że staże stały się dla niektórych maszynką do przerabiania pieniędzy i do wspierania cały czas tych samych pracodawców, którzy nie chcą zaoferować stażystom stałego zatrudnienia. Nie o to w tym chodzi. Dlatego szukamy takich rozwiązań aby to poprawić. Pojawią się one w nowej ustawie o rynku pracy, nad którą właśnie pracujemy w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Jednym z jej celów jest poprawa efektywności staży. Jak to osiągnąć? Jednym z naszym pomysłów jest docenienie pracodawców, którzy po zakończonym stażu dalej zatrudniają stażystę. Tym samym tworzą nowe miejsca pracy. Oni będą mogli liczyć na większe wsparcie finansowe z naszej strony.
Pracodawcy obawiają się, że narzucicie im obowiązek zatrudniania stażystów. Taki wymóg może ich zniechęcić do korzystania z tego rozwiązania.
Dzisiaj już taki wymóg istnieje. Chcemy w skuteczniejszy sposób docenić tych pracodawców, którzy będą zatrudniać na dłuższe okresy pracy. Z różnych stron otrzymujemy różne opinie w tej sprawie. Musimy znaleźć jak najlepszy instrument. Też zdajemy sobie sprawę, że narzucenie konieczności zatrudniania stażysty musi być korzystne dla obu stron zarówno dla pracodawcy jak i stażysty. Jeśli mamy mówić o konkretnych rozwiązaniach, to jednym z elementów, jaki pojawi się w nowych przepisach będzie zatrudnienie osób długotrwale bezrobotnych. Dla nas w tej chwili stanową oni największy problem do rozwiązania.
Czytaj więcej: Wzrost płac w Europie spowalnia, niebawem dogoni go inflacja
Podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego dyrektor jednego z Wojewódzkich Urzędów Pracy na pytanie, „kogo dziś znajdziemy w urzędach pracy", powiedział wprost – nikogo. Okazuje się, że 60 proc. zarejestrowanych bezrobotnych stanowią osoby długotrwale pozostające bez pracy. One po prostu – z różnych powodów – nie chcą pracować.
Część z nich rzeczywiście nie chce, część pracuje na czarno. Pierwszą rzeczą, którą chcemy uporządkować to wyłączenie z urzędów pracy obowiązku odprowadzania składki zdrowotnej od zarejestrowanych bezrobotnych. To w dużym stopniu ułatwiłoby nam zmiany. By to nastąpiło musimy wspólnie z Ministerstwem Zdrowia, znaleźć najlepsze rozwiązanie. Oceniamy, że około 30 proc. rejestrujących się bezrobotnych rejestruje się tylko dlatego, aby mieć ubezpieczenie zdrowotne. Chodzi o to, by z urzędów pracy całkowicie zdjąć ten obowiązek. Wtedy ktoś, kto do tej pory był zainteresowany przyjściem do urzędu pracy jedynie po ubezpieczenie umożliwiające bezpłatny dostęp do lekarzy, nie znajdzie się w rejestrze bezrobotnych.
Kto odpowiadałby za ich ubezpieczenie?
Minister Zdrowia zapowiedział, że wszyscy w Polsce mają zostać objęci powszechnym systemem ubezpieczeniem. Cała operacja potwierdzania ubezpieczenia byłaby w takim przypadku niepotrzebna. W sytuacji zagrożenia życia i tak wszyscy otrzymują pomoc.
Jakie inne rozwiązania problemu z osobami długotrwale bezrobotnymi szykujecie?
Mamy rożne pomysły. Musimy je poubierać w konkretne przepisy prawa. Z pewnością będziemy chcieli stworzyć specjalną pulę środków, które będzie można wykorzystać na realizację programów pilotażowych skierowanych do tej grupy bezrobotnych. Jeśli w danym powiecie zostanie zlikwidowany duży zakład pracy – nieraz główny pracodawca w regionie – to chcemy mieć możliwość skierowania w to miejsce dodatkowych pieniędzy. Dziś przepisy nam na to nie pozwalają. Dlatego chcemy uelastycznić system. Ramy muszą być stałe, ale wewnątrz nich dużo większa swoboda działania.
Czytaj więcej: Paradoks bezrobocia w Polsce. Zatrudnienie rośnie, ale nie ubywa niepracujących
Zapowiedział pan zniesienie profilowania oraz limitów wiekowych obowiązujących przy programach wsparcia dla osób bezrobotnych.
Profilowanie zniesiemy całkowicie lub zostawimy jako działanie fakultatywne. To się nie sprawdziło. Było tylko dużo pracy. Jeśli chodzi o kwestie limitów wieku, to chcemy to zmienić. Oczywiście częściowo narzucają nam je programy unijne, które skierowane są do konkretnych grup wiekowych. Ale nie chcemy, aby programy były limitowane do progu na przykład 30 czy 50 lat. Dochodziło do sytuacji, że jakaś osoba przekroczyła o dzień próg wiekowy i nie mogła skorzystać z pomocy. Nie powinno tak być. To doradcy zawodowi powinni decydować, czy dana osoba z konkretnej pomocy wyciągnie coś dla siebie.
Do tej pory urzędy pracy podlegały powiatom lub urzędom marszałkowskim. Zgodnie z pana zapowiedziami znów mają być w gestii rządu. Oddanie PUP pod nadzór wojewodów to powrót do stanu prawnego sprzed 1999 roku. Nie wszystkim ten pomysł się podoba. Samorządowcy uważają, że dobra sytuacja na rynku pracy jest zasługą m.in. dobrze zorganizowanej przez nich pracy w PUP-ach.
W wielu krajach europejskich – na przykład Niemczech, Austrii czy we Francji – zarządzanie rynkiem pracy jest w gestii administracji rządowej i to jest dobre rozwiązanie. W Polsce też większość uważa, że za bezrobocie odpowiada rząd.
Dziś możliwość bezpośredniego oddziaływania przez nasze ministerstwo jest ograniczona. Przekazujemy środki z funduszu pracy poprzez limity i nie mamy możliwości elastycznego dostosowywania się do zmieniającej się i zróżnicowanej sytuacji na rynku pracy. Absolutnie nie chcemy pozbawić samorządów wpływu na ich lokalnych rynkach pracy, ale niestety są samorządy, które podejmują działania wyłącznie dla statystyki. Dla ich włodarzy najważniejsze jest to, że ma spaść bezrobocie. Reszta jest nieważna. To złe rozwiązanie. Chcemy je zmienić.
To, że wydawanie pieniędzy, np. na aktywizację osób bezrobotnych nie jest prostym zadaniem pokazuje przykład wykorzystania dotacji unijnych przez urzędy pracy. Jeśli mówimy o wykorzystaniu wsparcia, to jest dobrze. Nawet bardzo dobrze. Natomiast skuteczność i efektywność oferowanej pomocy pozostawia wiele do życzenia. Sam mechanizm działa dobrze, ale nie przynosi dobrych efektów. Klasycznym przykładem były różnego rodzaju szkolenia. Jest wiele przykładów, w których widać, że ich tematyka była zupełnie nietrafiona. Zarabiały firmy szkoleniowe. Bezrobotni czy pracodawcy nie zyskiwali na nich za wiele.
Czytaj więcej: Na część inwestycji zabraknie wykonawców. Z powodu braku pracowników
Już wiadomo, że nowe przepisy nie wejdą w życie od stycznia 2018. Realny termin?
Sprawa jest o tyle skomplikowana, że w dużej mierze prace determinuje składka zdrowotna. Jeśli będzie szła z oporami, to wszystko się opóźni, zmiany dotyczące ubezpieczenia są kluczowe. Nie staramy się specjalnie przyspieszać tych prac. Na rynku pracy mamy dobrą sytuację. Nie dzieje się nic złego, co wymagałoby od nas podejmowania nagłych decyzji. Dlatego na spokojnie możemy wspólnie zastanowić się nad tym, jak ulepszyć system. O tym, że zmiany są konieczne świadczy choćby obiegowa opinia na temat urzędów pracy. Pracodawcy, bezrobotni, sami urzędnicy. Wszyscy na nie narzekają. Dlatego chcemy stworzyć instytucję działającą na podobnych zasadach, ale przynoszącą dużo lepsze efekty. Co też wymaga zmiany mentalności, bo dla wielu ludzi samo przyjście do urzędu pracy jest czymś wstydliwym.
A teraz trochę z innej beczki. Pracodawcy obawiają, że przez ruch bezwizowy pracownicy z Ukrainy, zamiast zostać w Polsce, ruszą dalej na Zachód. Jak chcecie rozwiązać ten problem?
Ruch bezwizowy dotyczy wyjazdów turystycznych. Zezwolenie na pracę cały czas jest potrzebne. Cudzoziemcy ze wschodu, którzy mając pozwolenie na pracę w Polsce, decydując się na wyjazd do innych krajów, podejmują pracę na czarno. W ten sposób zwiększa się szara strefa, a tego żaden kraj nie chce. Wprowadzając tzw. dyrektywę sezonową zachowaliśmy dotychczasowe uproszczone procedury zatrudniania obywateli z państw trzecich, w tym głównie obywateli Ukrainy czyli system oświadczeń, dodatkowo wprowadziliśmy zmianę gdzie zezwolenie na pracę będzie bezpośrednio przypisane do pracodawcy, który chce zatrudnić obcokrajowca. To znaczy, że będzie musiał potwierdzić to, że pracownik z innego kraju zgłosił się do niego.
Do tej pory było tak, że cudzoziemiec wjeżdżał do naszego kraju i dosłownie rozpływał się. Pokazują to dokładnie wyniki raportu NIK z Podkarpacia. Okazuje się, że aż 80 proc. cudzoziemców zaraz po przekroczeniu granicy nie podjęło pracy w tym regionie. Możemy przypuszczać, że pojechali dalej, do dużych polskich miast, gdzie pracują zapewne na czarno. Jednak myślę, że jest też to sporym wyzwaniem dla pracodawców. Muszą zdać sobie sprawę, że skończył się czas taniego pracownika ze wschodu. Bez oferowania wyższych stawek nie zatrzymają pracownika przy sobie.
Oczekiwania finansowe Ukraińców rzeczywiście są coraz wyższe. W przypadku pracownika fizycznego wzrosły w ostatnim czasie z 9 do 12 zł za godzinę.
Wielokrotnie powtarzałem, że stawka oferowana pracownikom ze wschodu musi być porównywalna z tą dotyczącą Polaków. Na początku wywoływało to spory szum wśród pracodawców, ale powoli to się zmienia. Zrozumieli, że jeśli nie podniosą zarobków, nie zatrzymają pracownika.
A może rąk do pracy powinniśmy szukać nie tylko za wschodnią granicą, ale też np. we Włoszech czy Hiszpanii, gdzie bezrobocie jest wysokie?
Coraz więcej obywateli z zachodu przyjeżdża do nas pracować, ale są to osoby poszukujące pracy na dobrze opłacanych stanowiskach – najczęściej chodzi o informatyków. W przypadku pracowników fizycznych, nasz kraj nadal oferuje kilkakrotnie niższe stawki niż inne kraje UE. Dlatego nie jest konkurencyjny. Stąd nasza walka o systematyczne podnoszenie płacy minimalnej. Choć są to kwoty jeszcze nieporównywalne, to pokazujemy, że w Polsce rynek pracy staje się coraz bardziej opłacalny z punktu widzenia pracownika.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (10)