Chodzi m.in. o skokowe podniesienie ryczałtu dla małych i średnich przedsiębiorstw z 250 tys. euro do miliona euro, a w przyszłości do dwóch milionów euro, proporcjonalne obliczanie składek na ZUS oraz uzależnienie ich od dochodu przedsiębiorstwa.
Zapowiedzi te wywołały spore zamieszanie w gronie ich adresatów. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców w przyjętym stanowisku podkreśla, że spośród wszystkich postulatów, które padły podczas sobotniej konwencji PiS największe obawy wzbudziła zapowiedź uzależnienia wysokości składek ZUS dla przedsiębiorców od osiąganych przez nich dochodów.
- Wiązałoby się to ze skokowym wzrostem obciążeń dla ogromnej części przedsiębiorców w Polsce, w tym m.in. relatywnie dobrze zarabiających przedstawicieli wolnych zawodów i innych przedstawicieli wciąż słabej klas średniej - wyjaśniają przedstawiciele pracodawców.
Dodają też, że z dużą ulgą przyjęli wyjaśnienia minister przedsiębiorczości i technologii Jadwigi Emilewicz, zgodnie z którymi propozycja zmiany zasad ustalania wysokości składek na ZUS skierowana jest wyłącznie do przedsiębiorców osiągających niewielkie dochody i korzystających w tej chwili z preferencji tzw. małego ZUS.
W środę 11 września głos w tej sprawie zabrał również premier Morawiecki, który wizytował firmę SuperDrob w Karczewie. - Przeznaczamy ok. miliarda złotych na zmniejszenie obciążeń w ZUS-ie dla małych i mikrofirm. ZUS będzie mógł być dla nich obliczany nie tylko od przychodu, ale też do pewnego poziomu od dochodu - mówił podczas spotkania. Było to już kolejne zapewnienie premiera o tym, że najwięksi nie muszą się obawiać zmian w tej kwestii.
Do tych informacji na Twitterze odniósł się również Piotr Muller, rzecznik rządu. - Liczenie wysokości składki ZUS dla przedsiębiorców pozostanie na takich samych zasadach. Dodatkowo dla małych przedsiębiorców będzie niższa składka liczona proporcjonalnie do dochodu, ale nie większa niż według obecnych zasad - wyjaśniał.
ZPP podkreśla też, że jakakolwiek dyskusja o proporcjonalnych składkach na ZUS dla wszystkich firm jest groźna i wiąże się potencjalnie z radykalnym wzrostem obciążeń polskich firm.
- Bardzo dobrze zatem, że rząd nie planuje działań w tym kierunku. Podzielamy jednocześnie diagnozę, zgodnie z którą potrzebna jest modyfikacja konstrukcji małego ZUS – uważamy, że obecnie jest ona niedoskonała. O tym, czy ruchem adekwatnym jest zamiana mechanizmu opartego na przychodzie na mechanizm oparty na dochodzie, jednoznacznie dyskutować będzie można wówczas, gdy upubliczniony zostanie kolejny projekt. Niezależnie od tego już niebawem opublikujemy własną propozycję zmian w tym zakresie - napisali przedstawiciele ZPP w stanowisku.
ZPP wskazał również, że dla rozwiniętych, sprawnie funkcjonujących działalności gospodarczych, ryczałtowy ZUS jest modelem korzystnym. Powoduje on, że przedsiębiorcy osiągający wyższe dochody płacą składki w wysokości proporcjonalnie niższej niż etatowi pracownicy. Znajduje to swoje, dosyć oczywiste, uzasadnienie – przedsiębiorcy sami odpowiadają za uiszczane składki, sami ponoszą ryzyko prowadzonej działalności, a także są bardziej skłonni do oszczędzania środków na własną rękę bądź inwestowania ich.
Z kolei Federacja Przedsiębiorców Polskich (FPP) oraz Centrum Analiz Legislacyjnych i Polityki Ekonomicznej (CALPE) uznały zapowiedź premiera Morawieckiego dotyczącą proporcjonalnych do dochodu składek ZUS dla przedsiębiorców za pozytywny sygnał dla przedsiębiorców i pracowników.
Wskazują też, że podobne rozwiązanie jest jednym z czterech filarów przedstawionego w kwietniu 2019 roku przez nich „Programu Gospodarczego dla Polski”. FPP wylicza, że wprowadzenie propozycji w zakresie proporcjonalności składek do dochodów oznaczałoby, iż aż 78 proc. przedsiębiorców ponosiłoby niższe obciążenia niż obecnie.
- W warunkach 2019 r. dzięki wprowadzeniu proporcjonalności składek niższe obciążenia – w porównaniu z obecnym stanem rzeczy – mieliby przedsiębiorcy uzyskujący dochód netto poniżej 5718 zł miesięcznie. Aż 1,2 mln osób prowadzących działalność gospodarczą w Polsce znajduje się poniżej tego progu i mogłoby potencjalnie skorzystać na tym rozwiązaniu. Elastyczne składki uzależnione od wielkości dochodu stanowiłyby również dodatkowy, automatyczny stabilizator koniunktury gospodarczej. W przypadku spowolnienia, składki dla firm samoistnie obniżyłyby się, wspierając je tym samym w trudniejszym okresie - wskazują eksperci z FPP.
Jak dodaje Marek Kowalski, przewodniczący FPP i prezes CALPE, w obecnym systemie osoby prowadzące działalność gospodarczą płacą składki w stałej wysokości niezależnie od wypracowanego w danym okresie wyniku finansowego.
- Powoduje to, że obciążenia przedsiębiorców w niskich przedziałach dochodowych są bardzo wysokie na tle innych form aktywności zarobkowej, natomiast w wysokich przedziałach dochodowych – relatywnie niskie. Aby poziom składek był rzeczywiście adekwatny do sytuacji danego przedsiębiorcy – tj. nie utrudniał mu działalności, a jednocześnie gwarantował wypracowanie emerytury na odpowiednim poziomie – jego wysokość musi być ustalana indywidualnie. Uważamy, że jest to pierwszy krok w kierunku jednolitego podatku - wyjaśnia.
KOMENTARZE (1)