Rząd w Pradze patrzy na wschód w nadziei na pracowników. Chce ich skusić zmianą procedury imigracyjnej.

Rząd Andreja Babiša liczy, że uda mu się pozyskać pracowników zza granicy. Służyć ma temu nowelizacja prawa migracyjnego, którą właśnie przygotowano. Nowa strategia Czechów zakłada, że firmy będą mogły zatrudniać wysoko wykwalifikowanych pracowników z Ukrainy, Czarnogóry, Serbii, Mołdawii i części państw centralnej Azji. Procedura ma być szybsza i uproszczona wobec obecnej.
Zgodnie z danymi Czeskiej Izby Handlowej kraj traci dużo na braku pracowników. Liczby idą w miliardy. W 2018 r. straty kraju sięgnęły 110 miliardów koron (4,2 miliardy euro) a w tym roku już oscylują w granicach 84 miliardów koron (3,2 miliardy euro). Wylicza się je jako prognozę zysków, które można było mieć, gdyby nie wąskie gardło rynku pracy.
Zapotrzebowanie Czech na pracowników było widoczne już w minionym roku, kiedy informowaliśmy o decyzji Pragi, by podwoić roczne normy przyjmowania Ukraińców. Już wtedy mówiło się, że czeski rynek pracy potrzebuje około 440 tysięcy pracowników rocznie.
Obecnie stopa bezrobocia w Czechach wynosi 2,6 proc. i jest najniższa od 22 lat.


KOMENTARZE (0)