- Obecnie wprowadzenie pełnego ozusowania umów zleceń jest jednym z wymogów Unii Europejskiej w celu uruchomienia środków z KPO dla Polski.
- Część pracodawców i związkowców uważa, że rozwiązanie to poprawi sytuację emerytalną Polaków i wyrówna konkurencję firm na rynku.
- Inni są zdania, że zmiana ta zmniejszy aktywność zawodową Polaków, poszerzy szarą strefę, a także zwiększy liczbę umów o dzieło.
O oskładkowaniu umów zleceń mowa jest od lat. W 2019 r. posłowie PiS wycofali swój projekt ustawy dotyczącej zniesienia limitu 30-krotności składek na ubezpieczenie społeczne. Zaczęły się wówczas pojawiać nieoficjalne informacje, że rząd będzie szukał dodatkowych wpływów do funduszu emerytalnego z pełnego oskładkowania umów zleceń.
Pod koniec stycznia 2022 roku minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg rozesłała do konsultacji społecznych Krajowy Plan Działań na rzecz Zatrudnienia na 2022 r.
Obecnie wprowadzenie pełnego ozusowania umów zleceń jest jednym z wymogów Unii Europejskiej w celu uruchomienia środków z KPO dla Polski.
Przypomnijmy - zgodnie z obowiązującymi przepisami, jeśli z pierwszej umowy zatrudnieni opłacili składki od co najmniej minimalnego wynagrodzenia, od kolejnych umów płacą już tylko składkę zdrowotną i przez to otrzymują na rękę wynagrodzenie wyższe o około 30 proc. Pełne oskładkowanie przychodów oznacza jednak nie tylko zwiększenie kosztów ich zatrudnienia dla przedsiębiorców, ale także zmniejszenie wypłaty dla zleceniobiorcy.
Pełne oskładkowanie umów zleceń to korzyści dla pracowników
Zdaniem Federacji Przedsiębiorców Polskich (FPP) to także istotny element rynku pracy, który poprawi sytuację emerytalną Polaków i wyrówna konkurencję firm na rynku. Jest to też rozwiązanie znacznie lepsze niż Polski Ład, ponieważ wzrost podatków jest daniną bezwzględną - bez wpływu na korzyść pracownika, zaś ozusowanie umów zleceń jest ekwiwalentne, a więc zwiększa poziom przyszłych świadczeń dla pracownika.
- FPP od wielu lat postuluje pełne ozusowanie umów zleceń – wraz z NSZZ Solidarność przygotowaliśmy pakiet rozwiązań wraz z wyliczeniami skutków takich regulacji. Teraz wymóg Unii Europejskiej w związku z KPO dotyczący ozusowania umów zleceń pokazuje, jak ważny jest to aspekt. Dotyczy zarówno rynku pracy, cywilizuje kwestie emerytalne i porządkuje konkurencyjność przedsiębiorstw - podkreśla Marek Kowalski, przewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich oraz przewodniczący Rady Zamówień Publicznych.
- Jednak w tym momencie jest już za późno, by taką dużą zmianę rynkową wdrożyć od 2023 roku. Dlatego należy ją uchwalić jak najszybciej - ale wprowadzić w życie od 1 stycznia 2024 roku. To ważne, bo taka zmiana będzie dotyczyć setek tysięcy pracowników i firm oraz całego rynku zamówień publicznych. Takie zmiany nie mogą być wprowadzane w pośpiechu i bez odpowiedniego przygotowania oraz planu finansowego. Należy też podkreślić, że budżet państwa zyska rocznie nawet 4 mld z w wyniku ozusowania umów zleceń. To istotny zastrzyk w sytuacji rosnących transferów i kosztów obsługi długu w wyniku inflacji - ocenia Marek Kowalski.
Jak podkreśla FPP, dzięki pełnemu ozusowaniu umów zleceń lepszą emeryturę otrzyma ponad 800 tysięcy Polaków, budżet zyska 4 mld zł rocznie, a przedsiębiorcy będą mieli równe warunki konkurencyjne.
Dzięki pełnemu ozusowaniu umów zleceń lepszą emeryturę otrzyma ponad 800 tysięcy Polaków, budżet zyska 4 mld zł rocznie, a przedsiębiorcy będą mieli równe warunki konkurencyjne (fot. Shutterstock)
Również wiceprzewodniczący OPZZ Sebastian Koćwin, dostrzega zalety tego rozwiązania. Jak podkreśla, OPZZ opowiada się za pełnym oskładkowaniem umów cywilnoprawnych, a więc wprowadzeniem obowiązku ubezpieczeń społecznych od każdej umowy-zlecenia.
- Swoje stanowisko uzasadniamy tym, że takie rozwiązanie przyczyni się do efektywniejszego zabezpieczenia osób wykonujących umowy-zlecenia, m.in. w postaci wyższych świadczeń z ubezpieczenia chorobowego, a w przyszłości wyższych emerytur i rent rodzinnych należnych zleceniobiorcom lub po zleceniobiorcach. Spodziewamy się ponadto, że takie rozwiązanie ograniczy nadużywanie innych form zatrudnienia niż umowy o pracę - komentuje Sebastian Koćwin.
Pracodawcy mają obawy
Ozusowanie umów-zleceń krytykuje z kolei dr Wojciech Nagel, ekspert BCC ds. ubezpieczeń społecznych.
- Projekt likwidacji tzw. zbiegów umów (w tym wprowadzenia pełnego oskładkowania umów-zleceń - red.), który powraca, ma na celu likwidację sytuacji, w której 30 proc. wynagrodzenia pozostaje u pracodawcy i zleceniobiorcy. Czyli pracodawca ma mniejsze koszty, a wykonawca - więcej zarabia. Tak naprawdę realizacja projektu sprawi, że pracodawca zapłaci więcej, a pracownik otrzyma mniej. W mojej ocenie taka jest idea tego pomysłu. Poza uzasadnieniem fiskalnym, gdzie liczy się na dodatkowy wpływ ok. 4 mld zł do budżetu, nie ma sensownego wytłumaczenia likwidacji tzw. zbiegów umów – ocenia pomysł Wojciech Nagel.
Jak zaznacza Nagel, sytuacja pracowników, którzy są bardziej aktywni niż inni i mają możliwość wykonywania wielu zleceń, pogorszy się. Odczują to branże takie jak gastronomia, turystyka, branża eventowa, branża fitness.
Również przedsiębiorcy biorący udział w badaniu BCC są przeciwni pełnemu oskładkowaniu umów zleceń. W przypadku istnienia wielu umów u jednej osoby (tzw. zbiegu umów) zdaniem 8 na 10 pracodawców nadal powinna być oskładkowana jedna umowa, a nie wszystkie. Typem aktywności zawodowej, która jest obecnie objęta pełnym oskładkowaniem, jest umowa o pracę. To odróżnia ją od innych umów i tak powinno pozostać - twierdzą ankietowani przedsiębiorcy.
Ponadto pełne oskładkowanie umów cywilnoprawnych, zdaniem 73,7 proc. przedsiębiorców, zwiększy szarą strefę. Innymi konsekwencjami będą obniżenie wynagrodzeń osób zatrudnionych w oparciu o umowy cywilnoprawne o kwotę składki (63,2 proc.), zmniejszy liczbę zatrudnionych w oparciu o umowy cywilnoprawne oraz zmniejszy liczbę wszystkich zatrudnionych (po 21,1 proc.), utrzyma zarobki osób zatrudnionych w oparciu o umowy cywilnoprawne na dotychczasowym poziomie (18,4 proc.), zmniejszy liczbę zatrudnionych na podstawie umowy o pracę (13,2 proc.), zwiększy liczbę zatrudnionych na podstawie umowy o pracę (7,9 proc.).
Pojawiają się obawy, że zwiększanie kosztów zatrudnienia może doprowadzi do wzrostu szarej strefy (fot. Shutterstock)
Szara strefa i umowy śmieciowe
Pojawiają się obawy, że zwiększanie kosztów zatrudnienia może doprowadzić do wzrostu szarej strefy. Czy faktycznie tak się stanie? Grzegorz Sikora, dyrektor ds. strategii i rozwoju w Forum Związków Zawodowych zaznacza, że to możliwe.
- Warto jednak zwrócić uwagę, że argument ten zazwyczaj stawiają pracodawcy, gdy mamy do czynienia z większymi obciążeniami. To lęk, który wielokrotnie przewijał się w dyskusji – dodaje Sikora.
OPZZ zwraca także uwagę na fakt, że poza ochroną ubezpieczeniową pozostają osoby wykonujące umowy o dzieło (z wyłączeniem osób, które zawarły taką umowę z własnym pracodawcą bądź pracują na rzecz własnego pracodawcy). Sebastian Koćwin tłumaczy, że istnieje zagrożenie, iż po pełnym oskładkowaniu umów-zleceń przedsiębiorcy uznają, że warto „przerzucić” zatrudnionych właśnie na umowy o dzieło i co za tym idzie - efekty reformy zostaną zaprzepaszczone.
- W związku z powyższym należy zastanowić się nad rozwiązaniami, które zapobiegną tego typu nieprawidłowościom, np. zwiększeniem uprawnień Państwowej Inspekcji Pracy (Inspektor PIP powinien mieć możliwość w ramach decyzji administracyjnej przekształcenia umowy cywilnoprawnej w umowę o pracę). Pomocny w tej sytuacji będzie rejestr umów o dzieło prowadzony przez ZUS. Przypominamy, że od 1 stycznia 2021 r. przedsiębiorcy mają obowiązek zgłoszenia do ZUS zawarcia każdej umowy o dzieło. W razie pełnego oskładkowanie umów cywilnoprawnych istotne będzie pilne monitorowanie rejestru pod kątem liczby podpisywanych umów o dzieło, a w sytuacji znaczącego wzrostu ich liczby ich weryfikacja – mówi Sebastian Koćwin.
- Poza tym warto podkreślić, że okres pandemii koronawirusa pokazał, iż to osób na umowach śmieciowych przedsiębiorcy pozbywają się w pierwszej kolejności. Pozbawieni środków do życia, niemający odprowadzanych składek, musieli liczyć na pomoc państwa. Jak pamiętamy, otrzymali ją w kwocie 2080 zł przez trzy kolejne miesiące, ale ogólnie rzecz biorąc - to była pomoc z pieniędzy pracowników, za których odprowadzane są składki ubezpieczeniowe – dodaje związkowiec z OPZZ.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (22)