Technologia pozwala nagrywać i rejestrować rozmowy także w miejscu pracy. Trzeba uświadomić - tak pracownikom, jak i pracodawcom - że w Polsce ta praktyka jest bardzo ryzykowna.
Dostępność i miniaturyzacja technologii sprawiają, że nagrywanie, utrwalanie zarówno fonii, jak i wizji staje się proste i bardzo dyskretne. Pojawia się pokusa, by - o ile to możliwe - posłużyło ono jako zabezpieczenie, na przykład jako dowód sądowy. Jak wygląda to w prawie? A w szczególności, gdy pracodawca i pracownik zaczynają używać nagrań do ochrony własnych interesów?
Z praktyki wiemy, że zazwyczaj firma jest w uprzywilejowanej pozycji. Miejsca pracy, open space'y, biura często są monitorowane z racji bezpieczeństwa. Siłą rzeczy taki monitoring jest jednocześnie zapisem poczynań pracowników. Sposoby komunikacji między członkami zespołów także bywają często monitorowane. Zespoły IT instalują na służbowych komputerach i telefonach oprogramowanie zdolne do podglądania aktywności użytkowników. Te wszystkie metody są szerokim wachlarzem zabezpieczeń, jakie mają do dyspozycji pracodawcy. Bywa, że zabezpieczają się także w dokumentach na różne ewentualności.
A pracownicy? W polskiej praktyce zatrudnienia pojawiają się coraz częściej sytuacje, w których nagrywa się z nadzieją, że nagranie posłuży w ewentualnym procesie. Pracownik nagrywający swoje otoczenie lub rozmowę z pracodawcą to może jeszcze nie codzienność, ale już powszechna praktyka.
Jak mówi PulsHR.pl Monika Gładoch, radca prawna specjalizująca się w prawie pracy, w jej praktyce zdarzyła się sprawa, kiedy sędzia dopuściła nagranie pozyskane nielegalnie jako dowód pomocniczy w sprawie. Gładoch nie jest jednak przekonana, ze w tej sytuacji było to uzasadnione.
Nasza rozmówczyni podkreśla, że nagrania (zwłaszcza pozyskane nielegalnie) zawsze są obarczone ryzykiem manipulacji. - Wystarczy, że wytnie się fragment - mówi nam Gładoch - albo rozmowa telefoniczna rozpocznie się od kilku niemiłych słów nagrywającego, by wyprowadzić rozmówcę z równowagi. - W takich sytuacjach trudno oczekiwać, by np. pracodawca dobrze odnosił się do pracownika, zwłaszcza jeśli istnieje między nimi konflikt. Naturalnie takie nagranie postawi zmanipulowanego w złym świetle i zbuduje obraz trudny do naprawienia.
Dlatego też posługiwanie się takimi nagraniami jest obarczone bardzo dużym ryzykiem. Nie mówiąc już o tym, że nagrany może skorzystać z prawa do obrony swoich dóbr osobistych (dobrego wizerunku, prywatności). Kto więc nagrywa, musi się liczyć z faktem, że grozi mu proces cywilny o naruszenie dóbr osobistych osoby, którą nagrał bez jej zgody.
Nie może też być pewny, że w sądzie pracy pozyskane przez niego dowody będą miały realny wpływ na jego sprawę. Każde postępowanie sądowe jest inne i rozpatrywane indywidualnie.
Nawet 90 proc. roszczeń mobbingowych jest po prostu nieuzasadnionych - mówił adwokat Bartłomiej Raczkowski (fot. Mirko Waltermann/flickr.com/CC BY 2.0)
Mobbing
Osobną kategorią w całym tym zagadnieniu są sprawy dotyczące mobbingu. To jedna z najbardziej delikatnych kwestii, jakie trafiają do polskich sądów pracy, a jak przekonuje nas Monika Gładoch, tylko niewielki procent tych spraw udaje się w Polsce wygrać pracownikowi.
Taką ocenę potwierdza także adwokat Bartłomiej Raczkowski, którego zapytano o tę sprawę w listopadzie 2018 r. - Zdecydowaną większość sporów wygrywają pracodawcy - mówił prawnik. - Z mojej wieloletniej obserwacji wynika, że nawet 90 proc. roszczeń mobbingowych jest po prostu nieuzasadnionych. Nie są one składane przez pokrzywdzonych pracowników, a ich geneza jest całkiem inna. Wiele spraw jest zemstą na firmie, próbą wzbogacenia się poprzez uzyskanie nienależnego odszkodowania lub manewrem zwiększenia presji na pracodawcy w celu wynegocjowania lepszej ugody w jakiejś innej sprawie.
Czy więc warto nagrywać pracodawców?
Głosy zainteresowanych tematem sugerują, że nie. Bowiem nagranie pozyskane bez zgody drugiej osoby uczestniczącej w dialogu czy rozmowie jest bardzo wątpliwe. Waga procesowa takiego dowodu jest mała, jeśli nie żadna. Może się zdarzyć, że - jak mówią prawnicy od spraw cywilnych - "owoc zatrutego drzewa" nie zostanie dopuszczony do szeregu dowodów. Uzasadnia to nieetyczność pozyskania nagrania. Może się też zdarzyć, jak w przypadku cytowanym nam przez Monikę Gładoch, że dowód będzie tylko pośrednio zaakceptowany. Naturalnie jego znaczenie w takim scenariuszu jest mniejsze niż innych dowodów.
Czytaj też: Odszkodowania za mobbing od września inaczej
W Polsce mogą nagrywać zwłaszcza służby
W polskim prawie wyróżnia się kilka rodzajów materiałów procesowych pozyskanych w wyniku nagrań. Jednak są one zarezerwowane dla państwa. Pierwszym są podsłuchy procesowe. Przez nie rozumie się kontrolę i utrwalanie wydarzeń, zatem także nagrywanie treści rozmów telefonicznych. Nagrania mogą dotyczyć utrwalania treści innych rozmów. Celem tego rodzaju podsłuchu jest wykrycie i uzyskanie dowodów dla toczącego się postępowania. Instytucja podsłuchu procesowego ingeruje w sferę praw obywatelskich. Ustawodawca poddał ją więc kontroli sądu.
Nie można także pominąć, że podsłuch procesowy może być użyty w ściśle określonej, wymienionej szczegółowo kategorii spraw. Są to najcięższe przestępstwa: zabójstwa, wymuszenia rozbójnicze, rozboje, przestępstwa korupcyjne, płatna protekcja, handel ludźmi, szpiegostwo.
Drugim rodzajem nagrań są podsłuchy operacyjne. Ich celem jest uzyskiwanie informacji i dowodów (rozmów telefonicznych, wiadomości SMS). Jeśli w drodze podsłuchu operacyjnego uzyskane zostaną dowody, mogą być podstawą do wszczęcia postępowania karnego, w przeciwnym wypadku materiały, które nie zawierają dowodów, podlegają zniszczeniu.
Jak podkreśla adwokat Michał Jaszewski w serwisie prawnym infor.pl, zarówno podsłuch procesowy, jak i operacyjny może dotyczyć telefonu prywatnego, jak i wykorzystywanego aparatu w miejscu pracy. Automatycznie rodzi to niebezpieczeństwo, iż podsłuch może dotknąć zupełnie przypadkowych osób, które korzystają z podsłuchiwanych urządzeń.
Ważne jest także, by zaznaczyć: Stosowanie podsłuchu, a zawłaszcza jego późniejsze legalne wykorzystanie uzależnione jest prawnymi warunkami. Nie jest możliwe - i to podzielana powszechnie opinia - wykorzystanie podsłuchu w każdego rodzaju sprawie sądowej.
KOMENTARZE (8)