Litwa ma podobne podejście do swobody przepływu usług w UE jak Polska. Stanie po naszej stronie w sporze zainicjowanym przez prezydenta Francji Emmanuela Macrona w sprawie pracowników delegowanych, przynajmniej w sferze transportu.

Przekaz premiera Litwy Sauliusa Skvernelisa w sprawach, które dzieliły Warszawę i Wilno, brzmi: "Mój rząd pracuje, a nie obiecuje" - informuje "Rzeczpospolita".
Jak czytamy w "Rzeczpospolitej", od kiedy rządzi PiS, nie było spotkań premierów Polski i Litwy ani w Warszawie, ani w Wilnie. Do teraz. Saulius Skvernelis pojawił się w stolicy Polski. Wcześniej jego rząd wykonał gest pod adresem Orlenu, właściciela rafinerii w Możejkach (doszło do podpisania umowy z Kolejami Litewskimi). A władze lokalne, szczególnie w stolicy, nadały odpowiedni status polskim szkołom. W przeddzień wizyty okazało się jeszcze, że trzy polskie kanały telewizyjne będą mogły być odbierane na Litwie.
Zanim Saulius Skvernelis porozmawiał we wtorek (5 września) z Beatą Szydło (i, w szerszym gronie, z przedstawicielami Łotwy i Estonii, bo nie była to wizyta bilateralna, lecz malutki szczyt polsko-bałtycki), w poniedziałek (4 września) wieczorem przeprowadził z liderem PiS Jarosławem Kaczyńskim długą rozmowę o wszystkim - od inwestycji, przez mniejszości narodowe, po sport.
Czytaj też: Propozycje KE o pracownikach delegowanych oznaczają kłopoty
W Warszawie okazało się, że Litwa ma podobne podejście do swobody przepływu usług w UE jak Polska. Stanie po naszej stronie w sporze zainicjowanym przez prezydenta Francji Emmanuela Macrona w sprawie pracowników delegowanych, przynajmniej w sferze transportu. "Będziemy bronić naszych kierowców tirów" - powiedział "Rzeczpospolitej".
Nie krytykował Polski za to, za co krytykuje ją Komisja Europejska. Pytany przez dziennikarza "Rzeczpospolitej", co by jego kraj zrobił, gdyby ważyła się sprawa odebrania Polsce prawa głosu w Radzie Europejskiej, najpierw stwierdził, że ma nadzieję na kompromis, którego "jak mówiła, szuka premier Beata Szydło".
"A jeżeli jednak doszłoby do głosowania dotyczącego takiej kary dla Polski, jak się zachowa" - dopytywał dziennikarz gazety. Wtedy stanowisko brzmiałoby: "wiemy, że to jest nasz sąsiad".



KOMENTARZE (0)