- Zmiany prawa we Francji mogą wpłynąć na możliwość podejmowania pracy przez Polaków za granicą - mówi portalowi PulsHR.pl Monika Constant, dyrektor Francusko-Polskiej Izby Gospodarczej.
Czerwcowy szczyt Unii Europejskiej (UE) upłynął, obok tematów politycznych, pod znakiem rosnącego w świadomości opinii publicznej Europy tematu płac dla pracowników delegowanych w Unii. Politykiem, który podnosił ten temat od dawna we Francji jest obecny prezydent tego kraju - Emmanuel Macron.
Dla Francuskiego polityka ta kwestia ma realne polityczne znaczenie, bo była osią jego kampanii wyborczej.
Co ciekawe wielu obawia się politycznych ruchów nowego prezydenta Francji, takie obawy podnoszą się także w Polsce i są uzasadnione. Rzeczpospolita jest bowiem największym delegującym pracujących w całej Wspólnocie.
Jak komentuje dla PulsHR.pl Monika Constant, dyrektor Francusko-Polskiej Izby Gospodarczej, polskie firmy, które są zaangażowane we Francji, są żywo zainteresowane tematem.
- Zmiany prawa mogą dotknąć nie tylko firmy działające we Francji, ale również wpłynąć na możliwość podejmowania pracy przez Polaków za granicą - mówi Constant. - Na razie nie znamy jednak żadnych szczegółów dotyczących nowych regulacji, więc jakiekolwiek prognozy są przedwczesne.
Jak dodaje, Macron, w swojej kampanii wielokrotnie podkreślał przywiązanie do wartości europejskich i solidarności. Niestety, we Francji panuje przekonanie, że pracownicy oddelegowani z innych krajów UE zabierają pracę Francuzom, co powoduje protesty i było też jednym z głównych argumentów przeciw integracji europejskiej wykorzystywanym w kampanii przez skrajnych kandydatów.
Emmanuel Macron ma przed sobą ciężką potyczkę z francuskimi związkami zawodowymi. Jego atutem jest dawno nie widziana, mocna pozycja polityczna wzmocniona ostatnimi wyborami parlamentarnymi. (fot.:twitter.com/EmmanuelMacron)
- Macron nie może nie odnieść się do tych kwestii, które budzą w społeczeństwie tak wielkie emocje. Warto podkreślić, że we francuskiej debacie publicznej na temat zatrudnienia, bezrobocia i pracowników oddelegowanych, dość często operuje się ogólnikami. Francuscy przedsiębiorcy zatrudniający pracowników z innych krajów UE, zwracają jednak uwagę, że koszty zatrudnienia wcale nie są dla nich znacząco niższe, gdyż do wynagrodzenia należy doliczyć dodatki związane z transportem, ubezpieczeniem, czy zapewnieniem mieszkania, a ponadto w wielu zawodach, czy regionach po prostu nie mogą znaleźć wystarczającej liczby odpowiednich pracowników- kontynuuje dyrektor Francusko-Polskiej Izby Gospodarczej.
Podkreśla, że nie można w tym momencie prognozować, co się stanie, na podstawie zapowiedzi z kampanii. - Poczekajmy na konkretne projekty, które pokażą nam dopiero, w którym kierunku pójdą zmiany i jakie konsekwencje przyniosą dla polskich pracowników - mówi dalej Constant.
Monika Constant, dyrektor generalny Francusko-Polskiej Izby Gospodarczej (CCIFP)/ fot.arch.prywatne
Kto to jest pracownik delegowany?
Zgodnie z nomenklaturą UE, osoba, którą obejmuje definicja pracownika delegowanego to osoba "czasowo oddelegowana do pracy w innym kraju UE." Owa delegacja zapewnia specjalne prawa i warunki pracy.
Osoba delegowana ma prawo do:
- minimalnej stawki płacy, ta nie może być niższa niż minimalne wynagrodzenie w danym kraju lub wynagrodzenie określone na podstawie wiążących układów zbiorowych w danym sektorze zatrudnienia. jeśli obowiązują one w kraju przyjmującym,
- maksymalnych okresów pracy i minimalnych okresów wypoczynku,
- bezpieczeństwa i zdrowia w pracy,
- warunków zatrudniania pracowników za pośrednictwem agencji pracy tymczasowej
- warunków zatrudnienia kobiet w ciąży i młodzieży.
Czytaj też: Centrala związkowa CGT wzywa do strajku przeciw reformom Macrona
Ostatecznie ma też prawo do równości traktowania mężczyzn i kobiet oraz innych przepisów mających na celu zapobieganie dyskryminacji w kraju przyjmującym.
Będzie strajk "pod Wieżą Eiffla"
Sytuacja wokół zapowiadanych zmian w prawie w Unii, które ma forsować nowy rezydent Pałacu Elizejskiego, poprzedza duże napięcie w świecie pracy w samej Francji. Jak informowaliśmy wcześniej (27 czerwca) centrala związkowa we Francji chce 12 września zgotować istne "piekło" na ulicach francuskich miast.
Protesty związków zawodowych mają na celu sprzeciwienie się planowanym reformom kodeksu pracy, które głównie dotyczą takich kwestii jak uelastycznienie rynku pracy i możliwości zwalniania pracowników, źródło: pixabay.com
- Powrót do szkół we wrześniu musi być czasem oporu, czasem działania (...) i pracy nad zmianą gospodarczą i społeczną - głosi komunikat wydany przez zarząd CGT - zrzeszenie francuskich pracowników. Organizacja ma pod opieką około 3 proc. pracujących w drugiej gospodarce UE.
Więcej o zapowiedzianym strajku we Francji przeczytasz tutaj.
O ten strajk także zapytaliśmy Monikę Constant:
- Protesty związków zawodowych mają na celu sprzeciwienie się planowanym reformom kodeksu pracy, które głównie dotyczą takich kwestii jak uelastycznienie rynku pracy i możliwości zwalniania pracowników, zmniejszenie odpraw, możliwości zwiększania czasu pracy powyżej ustawowych 35 godzin tygodniowo. Pierwsze kroki tej reformy wprowadziła już minister El Khormi, jeszcze za kadencji poprzedniego prezydenta François Hollanda. Obecne zmiany proponowane przez Macrona idą jeszcze głębiej. Zobaczymy jak wiele z nich uda się nowemu prezydentowi wprowadzić - komentuje szefowa Francusko-Polskiej Izby Gospodarczej.
Protestują i już wiadomo przeciwko czemu
Jeszcze do ostatnich dni czerwca reforma prawa pracy Macrona nie była do końca sprecyzowana. Jej zarys poznała opinia europejska 28 czerwca. Nowy rząd, który wspiera i wywodzi się z partii nowego prezydenta V Republiki, chce poszerzenia pola manewru dla firm w negocjacjach ze związkami zawodowymi.
Kluczem reformy mają być ograniczenie prawa sądów do orzekania odszkodowań za zwolnienia, to prawo często miało wstrzymywać w firmach wzrost zatrudnienia z obawy o możliwe późniejsze wysokie koszty.
Francuska minister pracy Muriel Pénicaud, źródło: twitter.com/murielpenicaud
Prawdopodobnie zmianie ulegną też referenda w zakładach pracy, które mogły organizować związki. Często dotyczyły one kluczowych posunięć firm, jak np. nadgodzin.
- Świat się zmienia szybko - mówił w środę (29 czerwca) minister pracy Francji Muriel Pénicaud. Jego wypowiedzi drukował m.in. Financial Times (ft.com). Jego zdaniem francuski model zarządzania zasobami ludzkimi kraju wymaga zmian w zabezpieczeniach praw pracowniczych. Stwierdza się, że przeprowadzenie tego prawa, przy mocnym oporze związków o którym pisaliśmy wcześniej, będzie pierwszym testem autorytetu nowego prezydenta.
Jak pisał portal foxbusiness.com, to w jakim kierunku pociągnie Macron Francję pokaże też w jakim kierunku Paryż będzie reformował strefę euro.
KOMENTARZE (0)