- Rośnie popularność pracy zdalnej. Jak wynika z badania Randstad „Monitor Rynku Pracy”, obecnie co czwarty polski pracownik pracuje spoza biura.
- Kwestia tak zwanego "home office" nie jest uregulowana w przepisach polskiego prawa. Ono nie nadąża za zmianami zachodzącymi w realnym świecie, w efekcie mamy lukę prawną - przyznaje Małgorzata Kochańska, doradca prezesa SEKA, ekspertka Koalicji Bezpieczni w Pracy.
- Z kolei PZU przestrzega, że jeśli pracodawcy dający możliwość pracy zdalnej nie uregulują szczegółowo jej zasad w regulaminie, mogą mieć później problem.
Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w 2017 roku 88 330 osób zostało poszkodowanych w wypadkach przy pracy, w tym 270 osób w wypadkach ze skutkiem śmiertelnym, a 671 pracowników doznało ciężkich obrażeń ciała.
Nie znajdziemy w tym zestawieniu osobnych danych dla wypadków przy pracy, do jakich doszło w domu pracownika pracującego zdalnie. Takich informacji nie znajdziemy również w corocznym raporcie Państwowej Inspekcji Pracy. - Inspektorzy prowadzą kontrole w zakładach pracy czy też na otwartych przestrzeniach, gdzie pracownicy wykonują swoje obowiązki, jednak nie mają prawa wchodzić do domów prywatnych, gdzie najczęściej odbywa się telepraca - tłumaczy Jakub Chojnicki, dyrektor departamentu nadzoru i kontroli Państwowej Inspekcji Pracy.
Praca z domu, a wypadek
Tymczasem wśród osób wykonujących swoje obowiązki zawodowe z domu, temat ten budzi coraz więcej pytań. - W naszej firmie obowiązują luźne zasady, co do miejsca pracy. Szef wychodzi z założenia, że praca ma być wykonana dobrze i na czas. Skąd będziemy pracować, to rzecz mało istotna - mówi pani Aleksandra, specjalista od mediów społecznościowych,która zgłosiła się do redakcji PulsHR.pl ze swoimi wątpliwościami w tej kwestii.
Kobieta w umowie o pracę jako miejsce wykonywania swoich obowiązków ma wskazane biuro w Warszawie. Natomiast możliwość pracy z domu opiera się na pozwoleniu ze strony szefa. - Zaczęłam się zastanawiać, co będzie, kiedy pracując z domu poparzę się kawą. Będąc w biurze z wyjaśnieniem tych wątpliwości nie ma problemu. A jak jest w domu? - pyta pani Aleksandra. Przyznaje, że problem z odpowiedzią na jej pytania mieli również BHP-owcy, których prosiła o pomoc.
Osób z podobnymi wątpliwościami może być coraz więcej, bo - jak pokazują wyniki wielu badań dotyczących wykonywania pracy poza biurem - zainteresowanie tą formą jest coraz większe. "Monitor Rynku Pracy", publikowany cyklicznie przez Randstad, mówi o tym, że obecnie bez wychodzenia z przysłowiowego "łóżka" pracę wykonuje już co czwarty polski pracownik. Częściej taką możliwość dają firmy z największych polskich metropolii. Jednak nie brakuje tam również mniejszych miejscowości czy wsi. W wielu przypadkach od pracownika pracodawcy wymagają tylko dostępu do internetu.
Czytaj też: W Ameryce z łóżka czy z kawiarni pracuje już prawie połowa pracowników
Luka w polskim prawie
W Kodeksie pracy znajdziemy wyłącznie zapisy mówiące o telepracy. Ta, mówiąc w skrócie, polega ona na regularnym wykonywaniu zadań poza siedzibą firmy z wykorzystaniem komputera (nowych technologii). Dla pracodawcy oznacza szereg czynności, jakie musi wykonać, by zapewnić bezpieczne miejsce pracy swojemu pracownikowi.
Praca spoza biura kojarzy się zazwyczaj z zajęciem o charakterze biurowym czy z branżami takimi jak IT, media, sprzedaż on-line bądź księgowość, więc nie ma co mówić o zagrożeniach wypadkowych jak np. w przemyśle czy budownictwie. Ale nie można powiedzieć też, że jest to praca w pełni wolna od nieszczęśliwych wypadków.
W polskim prawodawstwie nie występuję jednak pojęcie "pracy zdalnej", które jest coraz powszechniej stosowane. Od telepracy różni je głównie to, że pracować zdalnie można od czasu do czasu. Można spotkać opinie, że pracodawcy wolą powierzać wykonywanie obowiązków zawodowych w trybie "home office", by obejść przepisy regulujące wykonywanie pracy w warunkach telepracy.
Jednak jak wskazują eksperci brak regulacji może być przyczyną wielu problemów. - Kwestia tak zwanego "home office" nie jest uregulowana w przepisach polskiego prawa. Ono nie nadąża za zmianami zachodzącymi w realnym świecie, w efekcie mamy lukę prawną - mówi Małgorzata Kochańska, doradca prezesa SEKA, ekspertka Koalicji Bezpieczni w Pracy.
Jako przykład innego takiego "zapóźnienia" prawnego podaje tzw. rozporządzenie o bezpieczeństwie pracy na stanowiskach wyposażonych w monitory ekranowe z 1998 roku, które nie uznaje laptopa za monitor ekranowy.
Wypadek w związku z pracą
Zgodnie z definicją zapisaną w ustawie o ubezpieczeniu z tytułu wypadków przy pracy i chorób zawodowych, abyśmy mogli mówić o wypadku przy pracy, muszą zostać spełnione cztery cechy. Ma być to zdarzenie nagłe, wywołane przyczyną zewnętrzną, powodować szkodę na pracowniku w postaci urazu lub śmierci, oraz pozostawać w związku z pracą. Co więcej, zdarzenie ma mieć miejsce podczas lub w związku z wykonywaniem przez pracownika zwykłych czynności lub poleceń przełożonych, podczas lub w związku z wykonywaniem przez pracownika czynności na rzecz pracodawcy, nawet bez polecenia, w czasie pozostawania pracownika w dyspozycji pracodawcy w drodze między siedzibą pracodawcy a miejscem wykonywania obowiązku wynikającego ze stosunku pracy.
I właśnie ten ostatni element - związku z pracą - jest kluczowy, kiedy mówimy o wypadkach, jakim ulegają osoby pracujące w home office. Inaczej mówiąc, pracownik może doznać wypadku w miejscu, w którym wykonuje pracę, zatem np. w domu i w godzinach pracy, ale zostanie on uznany za wypadek przy pracy, kiedy wykonywana przez niego czynność w momencie zajścia wypadku będzie miała związek z pracą. Przykłady?
Za wypadek przy pracy uznana zostanie sytuacja, w której pracownikowi zepsuł się sprzęt, np. ładowarka do laptopa. Jego szef wysłał go do sklepu, żeby na rzecz i koszt firmy kupił nową. Nieuważny pracownik potknął się o wystającą płytkę chodnikową, przewrócił i złamał rękę. Idąc do sklepu, wykonywał czynność na rzecz pracodawcy, za jego wiedzą i zgodą, tym samym związek z pracą został zachowany. Także sytuacja, w której szef dzwoni do pracownika, aby podał mu przez telefon ważne dane, ten wstaje po notatnik, potyka się o kabel i przewracając się rozbija głowę, zostanie uznana za wypadek przy pracy. Będzie nim również zdarzenie, gdy w czasie godzin pracy wybuchnie bateria w służbowym laptopie i ucierpi przy tym pracownik.
Natomiast nie możemy mówić o wypadku przy pracy, kiedy w trakcie 15-minutowej przerwy w dniówce pracownik poszedł sobie zrobić kawę. Tak pechowo podniósł czajnik, że wrzątek wylał się na niego i poparzył mu skórę na nogach. Tutaj trudno mówić o jakimkolwiek związku z pracą. To samo dotyczy wstawiania prania, wynoszenia śmieci, wychodzenia z psem na szybki spacer czy też wyjścia do osiedlowego sklepu po świeże bułki w czasie pracy.
Małgorzata Kochańska, doradca prezesa SEKA, ekspertka Koalicji Bezpieczni w Pracy, podkreśla, że zwykłe czynności pracownicze nie oznaczają przygotowywania posiłków czy napoi na własne potrzeby.
- W zakładzie pracy kuchnia spełniać powinna wymagania odrębnych przepisów BHP i przeciw pożarowych. Wykorzystywany sprzęt powinien być serwisowany, posiadać instrukcje bezpiecznej obsługi. W prywatnym mieszkaniu pracodawca nie ma takiej gwarancji. I nie ma podstaw do żądania od pracownika pracującego w trybie "home office" dostarczania ich czy "wywieszania" instrukcji bezpiecznej obsługi tych urządzeń - podkreśla Kochańska.
Właściwe zapisy w regulaminie i umowie o pracę
- Jeśli dojdzie do wypadku związek z pracą trzeba udowodnić, co bywa trudne. Choćby z uwagi na to, że w momencie zdarzenia pracownik pozostaje sam. Przez to ciężko ustalić, czy przyczynił się do wypadku, na przykład będąc pod wpływem alkoholu - przyznaje dr Katarzyna Antolak-Szymanski, prodziekan do spraw dydaktycznych na wydziale prawa Uniwersytetu SWPS.
Jak wskazuje ekspertka z Uniwersytetu SWPS, żeby uznać, że dany wypadek miał miejsce w czasie wykonywania obowiązków służbowych czy też w czasie wolnym od pracy, wymagane będą dowody, np. w postaci zeznań świadków. Zaś doznany uraz ma być poświadczony medycznie.
- Pracodawcy, którzy zatrudniają w formie telepracy, często przewidują szczegółowe wskazówki (instrukcje) postępowania dla pracowników, np. w zakresie zachowania bezpieczeństwa pracy, zasady przebywania w określonych pomieszczeniach w czasie wykonywania pracy. Wychodzenie poza te pomieszczenia, np. w celu wyprowadzania psa, może być uznawane za opuszczenie miejsca świadczenia pracy - wyjaśnia dr Antolak-Szymanski.
Także Jakub Chojnicki z PIP przyznaje, że pracodawcy powinni bardzo wnikliwie budować treść umów o pracę z osobami wykonującymi zadania z domu. - Zawsze, kiedy miesza się ze sobą strefa prywatna z zawodową, może pojawiać się wiele nieścisłości. Konia z rzędem temu, kto będzie potrafił jasno określić granicę między nimi - mówi Chojnicki.
Na to samo zwraca uwagę Kochańska, która zaznacza, że w przypadku pracy w trybie "home office" trzeba dokładnie sprecyzować co jest związkiem z pracą.
- Aby zabezpieczyć interesy pracownika i pracodawcy "home office" należy unormować w wewnętrznych przepisach prawa pracy. Oznacza to wprowadzenie do zakładowego regulaminu pracy odpowiednich zapisów dotyczących warunków, czasu trwania i wzajemnej odpowiedzialności. Pracownik powinien napisać oświadczenie, że będzie wykonywał pracę w warunkach (domowych) z należytą ostrożnością i w sposób bezpieczny. Rozumiany jako bezpieczny dla pracownika, sprzętu, na którym pracuje oraz przesyłanych danych - wyjaśnia.
Czytaj więcej: W jaki sposób praca cię zabija, czyli stres i wypalenie zawodowe poważnym problemem
Zaznacza też, że poszkodowany zawsze ma prawo zwrócić się do sądu z roszczeniem uznania zdarzenia za wypadek przy pracy i żądaniem odszkodowania z tego tytułu.
- To sąd będzie rozstrzygał na podstawie dostarczonych dowodów np. dokumentacji zdarzenia w postaci protokołu z ustalenia okoliczności i przyczyn zdarzenia, czy doszło do wypadku przy pracy, czy tylko nieszczęśliwego zdarzenia. A tutaj poszkodowany pracownik zawsze może przed sądem cywilnym domagać się rekompensaty za utracone zdrowie czy mienie powstałe w wyniku świadczenia pracy w tym trybie. To jest właśnie swoboda obywatelska i wolność, z której każdy może skorzystać - podsumowuje.
Wypadki a ubezpieczenie
Także z odpowiedzi udzielonych nam przez przedstawicieli ubezpieczycieli, których zapytaliśmy o to, czy kwestie "home office" zaczynają budzi większe zainteresowanie, wynika, że to pracodawcy powinni zadbać o odpowiednie doprecyzowanie kwestii bezpieczeństwa tej formy pracy.
- Dokumentem potwierdzającym zaistnienie wypadku przy pracy jest protokół BHP wystawiony przez pracodawcę. Przyjmujemy, że jest on równoznaczny z faktem opłacania składki wypadkowej. Protokół jest sporządzany, aby zgłosić zdarzenie do zaopiniowania przez ZUS. Jeżeli więc zgłaszający roszczenie dostarczy taki protokół oraz dokumentację medyczną, będącą potwierdzeniem doznanego urazu, nie ma podstaw do odmowy uznania zasadności roszczenia, pod warunkiem, że nie zachodzą inne przesłanki odmowy wynikające z OWU - wyjaśniają przedstawiciele PZU.
Z kolei Damian Ziąber z Prudential Polska, przypomina, że jeśli weźmiemy pod uwagę, że poważne wypadki w domu stanowią aż 17 proc. wszystkich nieszczęśliwych wypadków, to pracownicy powinni pomyśleć o indywidualnym zabezpieczeniu się.
- Jeśli przyjmiemy, że praca zdalna i mobilna będą jeszcze bardziej popularne, a my jako społeczeństwo stajemy się coraz bardziej mobilni to warto się zastanowić czy ekspozycja na ryzyka związane z mobilnością nie powinny nas skłonić do wykupienia polisy indywidualnej - mówi nasz rozmówca. Zwłaszcza, że w razie poważnego wypadku w domu, czy poważnego zachorowania, nasza możliwość wykonywania pracy – zdalnej, czy w biurze – może zostać ograniczona, czy nawet wykluczona. Do tego dojdą koszty leczenia, które wbrew obiegowej opinii nie jest bezpłatne, ani zazwyczaj dostępne na tu i teraz - podsumowuje Ziąber.
Interesują Cię biura, biurowce, powierzchnie coworkingowe i biura serwisowane? Zobacz oferty na PropertyStock.pl

KOMENTARZE (0)