- Nie każdy może być mobberem, za to każdy może być ofiarą – twierdzi Anna Makowska, prezes Krajowego Stowarzyszenia Antymobbingowego we Wrocławiu. Szacuje się, że w całej Unii Europejskiej tych ofiar może być nawet 12 mln rocznie. Walka z mobbingiem jest obowiązkiem pracodawcy.
- Wśród pracowników dochodzi do nieporozumień czy sprzeczek, które same w sobie są czymś naturalnym. Problem pojawia się wtedy, gdy te konflikty nie są rozwiązywane lub są rozwiązywane nieumiejętnie, a przez to nieskutecznie - mówi Agnieszka Polska-Kamieńska, prezes Persona Global Polska. - Na tym etapie mobber, którym w większości przypadków jest przełożony, upatruje sobie ofiarę - dodaje.
I zamienia się w szakala - gdyby posiłkować się teorią amerykańskiego psychologa Marshalla B. Rosenberga, który stworzył metodę dochodzenia do porozumienia bez przemocy (NVC - Nonviolent Communication), opartą na zachowaniach zwierząt.
- Mobbera najlepiej charakteryzuje styl szakala, który jest agresywny, dążący do dominacji i narzucenia swojego zdania. Co ważne, szakal rzadko krytykuje merytorycznie, za to często ucieka się do ataków personalnych. Krytykuje konkretną osobę, a nie to, co zrobiła - opisuje Agnieszka Polska-Kamieńska.
By osiągnąć swój cel dręczyciel stosuje różne metody.
- Często zastrasza utratą pracy mówiąc np. „jeśli nie jesteś w stanie tego zrobić, to na twoje miejsce jest setka chętnych", lub dąży do podporządkowania pracownika „Od myślenia jestem tutaj ja, ty masz wykonywać to, co ci mówię - podaje przykłady Agnieszka Polska-Kamieńska.
Dodaje również, że niekiedy prześladowca stosuje jeszcze bardziej przykre i naganne metody jak poniżanie i wyzywanie: „Przygłupie, nie masz oczu?!" lub „Nie wystarczy, że masz buzię jak lalunia, trzeba też mieć mózg i umieć z niego korzystać".
- Typowe dla kobiecego mobbingu jest knucie intryg, szerzenie plotek, mówienie za plecami danej osoby oraz snucie aluzji dotyczących życia prywatnego - mówi prezes Persona Global Polska.
Jednak wciąż sprawcami większości przypadków mobbingu są mężczyźni, a ich ofiarami najczęściej padają kobiety.
- Dla mężczyzn charakterystyczne jest z kolei nieustanne przenoszenie ofiary do nowych zadań, całkowite zaprzestanie komunikacji z nią, niesłuchanie tego, co mówi, ciągłe przerywanie w połowie zdania lub wyznaczanie zadań naruszających jej samoocenę - tłumaczy Agnieszka Polska-Kamieńska.
Według Anny Makowskiej koszmar może trwać latami, a ślad po mobbingu zostaje w psychice ofiary już na zawsze.
- Ofiary boją się odejść z firmy, w której doświadczają mobbingu ze względu na trudną sytuację na rynku pracy. Poza tym ich samoocena jest tak mocno zaniżona, że przestają wierzyć w to, że uda im się gdzie indziej. W związku z tym ludzie godzą się na długotrwałe upokarzanie - wyjaśnia.
Odpowiedzialność po stronie pracodawcy
Pojęcie mobbingu do polskiego prawodawstwa weszło 1 stycznia 2004 r. W Kodeksie pracy pojawił się również zapis, że pracodawca ma obowiązek przeciwdziałać mobbingowi. Nie sprecyzowano jednak w jaki sposób, stąd niewiele firm podejmuje działania antymobbingowe.
- Bardziej chodzi tu o działania faktyczne, czyli o to, że pracodawca powinien uwzględniać skargi, jeśli to możliwe ustanowić wewnętrzne procedury w zakładzie pracy - np. wyznaczyć osobę z działu HR, do której w tego typu przypadkach będzie można się zwrócić - mówi Michał Tomasiak, aplikant radcowski z Kancelarii Prawniczej Rachelski i Wspólnicy.
Trudno jest jednak zgłosić się zaszczutej i zastraszonej osobie ze swoimi problemami do osoby, która pochodzi z tego samego środowiska pracy, bo nie wie, jakich konsekwencji może się spodziewać, kiedy przedstawi problem.
- Rozwiązaniem może być powołanie „męża zaufania". Niech to będzie osoba z zewnątrz, zatrudniona tylko i wyłącznie do rozstrzygania kwestii mobbingu - mówi Anna Makowska.
Jak zauważa, rzadko jest tak, że osoba powołana z załogi jest w stanie przeciwdziałać zjawiskom mobbingu w firmie, bo sama może się bać, albo może zostać zmanipulowana przez mobbera.
- Tutaj jest potrzebny ktoś asertywny, a nawet agresywny w stosunku do mobbera, jeśli chodzi o dochodzenie prawdy - tłumaczy.
Ofiarą mobbingu może paść każdy - nawet pracodawca.
- Mieliśmy ofiarę, która została powołana na stanowiska dyrektora, aby zrobić porządek z tzw. kliką, od lat zasiedziałą w pewnej instytucji. Poprzez swoje działanie całkowicie ją wewnętrznie unieruchomiła. Wśród załogi powstała nieformalna grupa rządząca, która zaczęła mobbingować swojego nowego przełożonego na tyle skutecznie, że dyrektor po pół roku zrezygnował z posady - opowiada Makowska.
Niestety najczęściej jest tak, że to ofiara jest zmuszona ostatecznie do odejścia z firmy, a mobber w niej zostaje. To jest błąd, ponieważ zostaje ten, który szkodzi całej jednostce. Ponadto zniknięcie z firmy ofiary nie sprawi, że przestanie mobbingować - szybko znajdzie sobie nową.
Czy z mobbingiem można wygrać?
Jak wynika z danych Ministerstwa Sprawiedliwości, w 2011 r. wpłynęło łącznie do sądów rejonowych i okręgowych tylko 535 pozwów w związku z mobbingiem. Skąd tak mała liczba?
- Ponieważ większość wyroków, która zapada nie jest korzystna dla pracowników - tłumaczy Makowska. - Poza tym w większości przypadków ofiary idą do sądu już po rozwiązaniu stosunku pracy, a jeśli chcą wystąpić do sądu z tytułu utraty zdrowia jeszcze podczas trwania zatrudnienia, będą musiały liczyć się z tym, że zostaną powzięte działania odwetowe.
W dodatku jeśli jest się osobą skrzywdzoną, to bardzo trudno jest jej się skonfrontować na sali rozpraw ze swoim oprawcą, tym bardziej, że to ona musi przedstawić cały materiał dowodowy, który trudno zgromadzić, jeśli wcześniej się do tego nie przygotuje.
- Cały ciężar dowodu jest przerzucony na pracownika, co sprawia, że często bardzo trudno mu udowodnić, że był mobbingowany. W innych przypadkach to pracodawca musi udowodnić, że np. nie dyskryminuje albo nie narusza przepisów prawa pracy - tłumaczy Michał Tomasiak.
Bez dowodów ani rusz
W jaki sposób gromadzić dowody przemocy psychicznej, aby później udowodnić ją w sądzie?
Eksperci zalecają prowadzenie dzienniczka, w którym ofiara odnotowuje zachowania mobbera - co, gdzie, kiedy i w towarzystwie jakich osób się wydarzyło. Wówczas stająca przed sądem ofiara potrafi wskazać konkretne przykłady mobbingu, przed którymi pracodawca musi się bronić.
- Jeżeli nie wykaże tego za pomocą różnych dowodów: zeznań świadków, notatek wewnętrznych, maili, dokumentacji medycznej ( jeśli wystąpił uszczerbek na zdrowiu) - wtedy raczej nie będzie wielkich szans na powodzenie, i tak też jest w praktyce, że te sprawy są bardzo często oddalane właśnie ze względu na brak materiału dowodowego - tłumaczy Michał Tomasiak.
Ofiary sięgają również po dyktafon. Choć nagrywanie bez zezwolenia drugiej osoby jest naruszeniem jej dóbr osobistych, w przypadku spraw o mobbing zdarza się, że sądy dopuszczają dowód do sprawy. Są to wyjątkowe sytuacje, kiedy zostało naruszone jedno prawo, by chronione było inne.
O co ta walka?
Ofiara może dochodzić w sądzie dwóch roszczeń.
- Jeżeli doszło do rozstroju zdrowia, może dochodzić odpowiedniej sumy tytułem zadośćuczynienia za doznane krzywdy. Musi to być jednak medycznie udowodnione - wyjaśnia Tomasiak.
- Istnieje również możliwość dochodzenia odszkodowania, którego minimalna wysokość odpowiada najniższej stawce wynagrodzenia za pracę. Tutaj nie trzeba udowadniać, że poniosło się straty materialne - wystarczy udowodnić, że mobbing był stosowany - tłumaczy aplikant radcowski.
Wysokość odszkodowania będzie wzrastać, jeśli udowodni się szkodę materialną, np. wynikającą z faktu, że ofiara z powodu mobbingu długo nie mogła znaleźć nowej pracy.
Niestety w Polsce walka z mobbingiem wciąż przypomina walkę z wiatrakami. To się nie zmieni, jeśli nie pojawią się nowe zapisy w prawie, które ułatwią ofiarom udowodnienie winy mobberowi - zauważają eksperci. A dopóki mobber działał, dopóty stratni będą wszyscy - i organizacja, i pracownicy.
KOMENTARZE (1)